ZUS czy ZUS + OFE? Czy wybór cokolwiek zmieni? Cz. 1.

No i stoimy przed dylematem: co wybrać, ZUS czy też może wariant ZUS + OFE? Czytam sobie wieści odnośnie tego tematu na portalach finansowych i szacunki są bardzo niekorzystne dla OFE. Wygląda na to, że większość społeczeństwa pozostanie bierna i nie złoży deklaracji za zachowaniem części ich składek na rachunku OFE. Według tego, co pod koniec kwietnia powiedział prezes ZUS Zbigniew Derdziuk, dziennie średnio spływa do ZUS tylko ok. 2 tys. wniosków o pozostawienie pieniędzy w OFE. Jeśli ta tendencja się nie zmieni, to czarno widzę przyszłość OFE.

ZUS czy ZUS i OFE – co wybrać?

Żeby się zdecydować, czy chcemy pozostać w wariancie ZUS plus OFE czy też chcemy, aby nasze pieniądze w całości przekazywane były do ZUS, mamy czas do końca lipca 2014r. Do 31 lipca obowiązuje równocześnie zakaz reklamy OFE, za złamanie którego grozi kara do 3 mln zł. W praktyce oznacza to po prostu, że ustawodawcy skutecznie zamknęli OFE usta 😉

Zakaz jest związany z okienkiem transferowym, dlatego obecnie podjęta przez nas decyzja nie będzie ostateczna. Jeśli zmienimy zdanie, to w 2016 roku otworzy się kolejne czteromiesięczne okienko. Następne będą otwierane z częstotliwością co cztery lata. Choćby z tego powodu jakoś niezbyt stresuję się problemem emerytury państwowej. Poobserwuję sobie dalszy rozwój wypadków.

Nie powiem, bym była zachwycona tym, co rząd zrobił z pieniędzmi gromadzonymi dotychczas w ramach OFE. Sprawa mi po prostu mocno śmierdzi. Ot, rząd znalazł doraźny sposób na łatanie dziury budżetowej, więc uchwalił ustawę o przejęciu pieniędzy z obligacyjnej części OFE i to w trybie iście ekspresowym. Teoretycznie przerzucono moje pieniądze bez pytania, czy jestem na tak, czy na nie – tak samo jak nie zapytano o to pozostałe miliony Polaków. Prezydent ustawę podpisał, ale po zatwierdzeniu skierował sprawę najnowszej reformy OFE do Trybunału Konstytucyjnego. Ciekawa kolejność 😉

Zastanawiam się jednak, czy toczący się obecnie spór o wyższości wariantu ZUS+OFE nad samym ZUS-em w ogóle jest wart tracenia na niego aż takiej energii i emocji? Czy pozostanie w OFE cokolwiek zmieni? Czy nie są to przypadkiem kłótnie o groszowe sprawy, które odwracają naszą uwagę od innego zasadniczego problemu – ogólnej niewydolności obowiązującego systemu emerytalnego i odroczeniu w czasie jego załamania?

Postaram się przedstawić Wam moje zapatrywanie na tę kwestię. Dzisiejszy wpis potraktujcie jako wstęp do dalszych moich rozważań. Żeby lepiej zobrazować sytuację, w jakiej się znajdujemy, cofnijmy się najpierw nieco do przeszłości. Pora na garść faktów historycznych podanych w przystępnej formie. Mam nadzieję, że nie będziecie ziewać podczas lektury 😉


Krótka bajka o zakamuflowanym podatku Bismarcka

Dawno, dawno temu, w XIX wieku, w kraju za Odrą, żył sobie kanclerz Rzeszy zwany Żelaznym Kanclerzem, Otto von Bismarck. Wielki reformator, który przyczynił się do zjednoczenia Niemiec, a który ponoć cierpiał na dwa rodzaje alergii – alergię na socjalistów oraz na Polaków. Dlatego zwykł mawiać, że “bijcie Polaków, ażeby aż o życiu zwątpili. Mam wielką litość dla ich położenia, ale jeżeli chcemy istnieć, to nie pozostaje nam nic innego, jak ich wytępić” oraz “dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą”.

Ale akurat nie o tym miała być bajka, więc wróćmy do wątku niechęci Bismarcka do socjalistów, którzy znajdowali poklask wśród formującego się ruchu robotniczego. Bismarck dniami i nocami zastanawiał się nad tym, jak skutecznie uprzykrzyć im życie, aż pewnego dnia wpadł na genialny pomysł. Postanowił, że trzeba im wytrącić z rąk ich własną broń, tj. zawłaszczyć sobie ich najbardziej populistyczne postulaty. Wtedy, umyślił sobie, socjaliści stracą poparcie większości społeczeństwa. No bo kto dawałby im swe poparcie, skoro to Bismarck pierwszy zreformował kraj, by był on przyjazny mniej zamożnej części społeczeństwa?

I tak oto wprowadzone zostały podwaliny pod państwo opiekuńcze o rozbudowanych świadczeniach socjalnych. Bismarck uważany jest dziś za ojca koncepcji ubezpieczeń społecznych, w tym od wypadków przy pracy, świadczeń chorobowych, opieki społecznej i medycznej oraz – co kluczowe jest dla naszej historii – za pomysłodawcę systemu emerytalnego, który wdrożony został w 1889 roku.

Po tych reformach, ludzie byli Bismarckowi dozgonnie wdzięczni. I to dosłownie: mogli w końcu pobierać od państwa świadczenia emerytalne, gdy tylko przepracowali min. 30 lat i skończyli 70 rok życia (wiek emerytalny obniżono do 65 lat dopiero w 1916 roku). Spełnił się ich sen, mogli spać spokojnie, czekała na nich złota jesień życia, w dostatku.

Bismarck to był sprytny dziad. Poparcie mu wzrosło, więc gdy w 1891 startował w wyborach do Reichstagu, wygrał ze swoim socjalistycznym konkurentem. Ludzie żyli w iluzji spokojnej starości. Wszyscy byli zadowoleni. Szkopuł w tym, że mało który z ciężko pracujących wówczas fizycznie robotników dożywał 70 roku życia i widział obiecaną mu emeryturę na oczy. Średnia życia w tamtych czasach była o około 40 lat niższa niż obecnie – wynosiła 45-50 lat. Bismarck dzięki reformie zapewnił państwu po prostu dodatkowy, zakamuflowany podatek. Cóż za biznes.

Żyjemy dłużej, hej! Czyli czemu ten system zaczyna szwankować?

Tak więc Bismarck zgarniał składki, ale zgromadzone świadczenia wypłacał nielicznym. Model przez niego zaproponowany szybko przyjął się w innych krajach europejskich i, mniej lub bardziej reformowany, dotrwał do czasów obecnych. Wtedy nikt jednak nie przypuszczał, że sto lat później ludzie będą żyć niemal o połowę dłużej (i że liczba ludności będzie się podwajać w ciągu kolejnych 25-30 lat, co było utrzymującą się tendencją aż do drugiej połowy XX wieku).

Liczba ludności w Europie, źródło: Społeczno-gospodarcze uwarunkowania i konsekwencje wydłużania życia ludzkiego w Europie Środkowej w czasach nowożytnych, Zielona Góra 2010
Źródło: Społeczno-gospodarcze uwarunkowania i konsekwencje wydłużania życia ludzkiego w Europie Środkowej w czasach nowożytnych, Zielona Góra 2010

W ten sposób w 2008 roku w samych Niemczech odsetek ludzi w wieku 65+ stanowi już jedną piątą społeczeństwa, a według prognoz do 2030 roku wzrośnie do niemal jednej trzeciej. A w związku z tym, im wszystkim trzeba będzie te nieszczęsne emerytury wypłacić. I to nie tylko w Niemczech 😉

Udział osób w wieku 65 lat i więcej w ludności Europy
Źródło: Społeczno-gospodarcze uwarunkowania i konsekwencje wydłużania życia ludzkiego w Europie Środkowej w czasach nowożytnych, Zielona Góra 2010

Dlaczego to powinno postawić nas w stan gotowości? System emerytalny obowiązujący u nas do reformy wprowadzającej OFE (przypomnę, że był to 1999 rok, ale tym tematem zajmę się już w następnym odcinku) był systemem w całości repartycyjnym. Upraszczając jego założenia, w takim systemie to pracująca część społeczeństwa utrzymuje wszystkich tych, którzy są akurat na emeryturze lub pobierają renty. Czyli dopiero potomkowie ludzi obecnie pracujących będą gromadzić kapitał na ich emerytury. Taki model się sprawdza, pod jednym wszelako warunkiem: liczba osób pracujących musi być proporcjonalna do tych, którzy cieszą się emeryturą.

Jeśli proporcja ta zostanie zaburzona, system ten zacznie się krztusić. W Polsce tempo przyrostu ludności w wieku produkcyjnym jest coraz wolniejsze, a dzietność Polek utrzymuje rekordowo niski poziom 1,3 (czyli nieco ponad jedno dziecko przypada na jedną kobietę w wieku 15-49 lat). By utrzymać zastępowalność pokoleń, wskaźnik ten powinien wynosić przynajmniej 2,1. Starzenie się społeczeństwa doprowadzić może więc do poważnej destabilizacji systemu emerytalnego. Załamaniu temu w krótkim terminie można zapobiec poprzez:

  • zmianę zasad wyliczania świadczeń emerytalnych;
  • zwiększenie składki obowiązkowej – co zmniejszy deficyt systemu emerytalnego;
  • podwyższenie wieku emerytalnego, upoważniającego do otrzymania świadczeń emerytalnych – i to właśnie ostatnio zrobił nasz rząd;
  • zmniejszenie współczynnika waloryzacji emerytur. Warto przeczytać komentarz odnośnie tegorocznej waloryzacji, w przełożeniu na konkretne wartości świadczeń. “Oszałamiające” kwoty 😉

Kiedy nasi politycy dostrzegli narastający problem, postanowili coś z nim zrobić. Panaceum na całe zło miało być zreformowanie dotychczasowego systemu i wzbogacenie go o tzw. część kapitałową. I tak dochodzimy do momentu wprowadzenia Otwartych Funduszy Emerytalnych, które ową część właśnie stanowią. Ale o tym napiszę już w następnym odcinku 🙂

Absolwentka germanistyki oraz informatyki i ekonometrii. Propagatorka idei edukacji finansowej. Pomaga kobietom zdobyć pewność siebie w obchodzeniu się z pieniędzmi, wspiera je w budowaniu własnej stabilności i niezależności finansowej. Autorka poradników "Pieniądze dla Pań" oraz "Kariera dla Pań". Zawodowo związana z branżą IT, gdzie pracowała jako twórczyni stron internetowych, kierowniczka projektów, scrum master i dyrektorka finansowa.

7 komentarzy do “ZUS czy ZUS + OFE? Czy wybór cokolwiek zmieni? Cz. 1.”

  1. Dobry tekst. Sądzę, że dla kogoś kto odchodzi na emeryturę za 30 lat nie ma to większego znaczenia bo przez ten czas może się tyle zmienić, że nie będziecie ZUS ani OFE:D

    Odpowiedz

Dodaj komentarz