Tak, o Tobie mówię. I o Tobie, o Tobie także! O Was wszystkich, którzy deklarują, że owszem, wiedzą, że trzeba oszczędzać, choćby po to, żeby mieć z czego przeżyć na emeryturze, ale… No właśnie. Zawsze pojawia się jakieś ALE, jakiś powód, dlaczego oszczędzanie akurat Tobie nie wychodzi. Dlaczego Polacy nie oszczędzają? Czemu Ty nie oszczędzasz? Spójrz na poniższą listę i zastanów się, czy i Ciebie nie dotyczy przypadkiem któraś z opisanych przypadłości. A potem skończ z wymówkami i w końcu zrób to dobrze! 🙂
1. Nie mam głowy do finansów
I dlatego wolisz stosować tzw. spychologię, hmm? Do końca życia będziesz zrzucać odpowiedzialność za stan swojego konta na mamę, tatę, rodzeństwo, męża, Twoje własne dzieci? Tak się nie da.
Myślisz że w razie czego rodzina zawsze wyciągnie Ciebie z finansowej opresji. Niestety, rzeczywistość bywa okrutna: możesz pokłócić się z rodzeństwem, rodzice powiedzą, że nie mają jak Ci pomóc z uwagi na ich głodowe emerytury. Twoje dzieci mogą wyjechać za granicę i kontakt z nimi stanie się utrudniony. Z mężem z kolei możesz się rozwieść. I tak oto nastanie koniec bajki o księżniczce, która nie musiała nigdy o nic się troszczyć.
Umiesz liczyć – licz na siebie. Teraz jest dobra pora, by zadbać o swoją edukację finansową i zbudować własne oszczędności.
2. Nie mam z czego oszczędzać
To moja ulubiona wymówka, która pojawia się bardzo często jako uzasadnienie, dlaczego Polacy nie oszczedzają. Gdy słyszę podobne wyznanie wśród moich znajomych, mimowolnie się uśmiecham. Dlaczego? Sprawa jest prosta – jeśli masz pieniądze, by:
- regularnie kupować papierosy;
- w drodze do pracy fundować sobie drożdżówkę i kawę w znanej kawiarnianej sieciówce;
- co drugi, trzeci dzień stołować się na mieście;
- dwa razy w tygodniu wychodzić do pubu;
- raz w tygodniu odwiedzać kosmetyczkę;
- niezależnie od pokonywanej odległości zawsze zasiadać za kierownicą własnego samochodu;
- opłacać kablówkę z ponad setką kanałów, z czego oglądasz może 1/10;
- kupować 7 odcień lakieru do paznokci, mimo że 6 pozostałych stoi na półce i się kurzy;
- dwa razy w roku wybrać się na zagraniczną wycieczkę all inclusive;
- spłacać równolegle kilka kredytów gotówkowych;
to prawda jest taka, że masz z czego oszczędzać. Twoim problemem jest po prostu rozrzutność.
Zaraz ktoś podniesie krzyk “ale to prawda, że nie wszyscy mają z czego oszczędzać!” i wyskoczy z historią o samotnej matce wychowującej 3 dzieci, która rozstała się z mężem alkoholikiem i teraz zasuwa za minimalną krajową… OK, tylko czy ja stawiam tutaj taką tezę, że zawsze każdy da radę coś odłożyć? Nie.
Bądźmy poważni. Jeśli nie jesteś w tak dramatycznej sytuacji, to nie powołuj się na podobne historie… Nie tłumacz na różne wydumane sposoby swej rozrzutności.
3. Pieniądze mnie nie interesują
Jest takie powiedzenie – pieniądze szczęścia nie dają, dopiero to, co można za nie kupić. Czy to się Tobie podoba, czy nie, żyjemy w cywilizacji, w której w większości przypadków by zdobyć przedmiot X, trzeba uiścić zapłatę w wysokości Y. Owszem, można opuścić Europę i zaszyć się w jakimś buszu na odległej wyspie, gdzie nikt nie korzysta z pieniędzy, ale… Ilu ludzi może sobie na to pozwolić i chciałoby żyć w takich warunkach? 😉
Pieniędzmi posługujesz się na co dzień, więc chcąc nie chcąc ich temat Ciebie dotyczy. Bez pieniędzy nie zapewnisz sobie godnego leczenia, odpowiedniego wykształcenia, nie dostaniesz się na mecz Twojej ulubionej drużyny itp., itd. Pieniędzy nie musisz ubóstwiać, ale nie bagatelizuj ich. W przeciwnym wypadku potwornie Ciebie zaboli, gdy nagle ich zabraknie w Twoim portfelu.
4. Wolę żyć chwilą, nie myślę o jutrze
Przy takim podejściu daleko nie zajdziesz. Nawet, jeśli masz rodziców milionerów – jeśli nic nie dodasz do swojego bogactwa, a tylko będziesz wydawać kasę, kiedyś fundusze się wyczerpią.
Strategia “carpe diem” w obszarze finansów jest bardzo niebezpieczna.
Wystarczy, że przytrafi Ci się jakiś wypadek i nie będziesz w stanie dalej pracować… Co wtedy? Nim znajdziesz sposób, jak w takiej sytuacji na siebie zarabiać, minie sporo czasu. Zanim to nastąpi nie będziesz mieć na rehabilitację, na leki, na dalsze życie… Bo przecież nic nie odkładałaś. Ups!
5. Najpierw zatroszczę się o rodzinę, później pomyślę o sobie
Odkładasz na edukację dzieci, na to, by na studiach miały kapitał, z którego będą mogły opłacać stancję itp… To świetnie i to się chwali. Tylko czemu, skoro odkładasz co miesiąc na ten cel po 1000 zł, nie rozbić tego na 700 zł dla dzieci i 300 zł dla siebie? Jeśli myślisz, że postępując w ten sposób wyjdziesz na wyrodną matkę, natychmiast skończ z takim podejściem.
Zmień nastawienie. Wyobraź sobie, że jesteś już na emeryturze, schorowana, potrzebujesz pieniędzy na leki. Za bardzo nie masz z czego ich kupować, bo są pieruńsko drogie, a przecież przez te wszystkie lata nie odłożyłaś dla siebie nawet złotówki… IKE? IKZE? Lokaty? Fundusze? Nie pomyślałaś o tym wcale…
Czy chcesz na starość być obciążeniem finansowym dla swoich pociech? Chcesz postawić je w sytuacji, że będą musiały Ciebie utrzymać, bo nic na siebie nie odkładałaś? Wydaje mi się, że nie. Dlatego bez wyrzutów sumienia odkładaj na własne zabezpieczenie finansowe choćby małą kwotę. Troszcząc się o innych nie zapominaj o sobie.
A czy Ty znasz jeszcze jakieś inne powody, dlaczego Polacy nie oszczędzają?
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Błagam – wyłącz z tego papierosy. Przypuszczam, że nie palisz i stąd wyobrażenie, że jest to coś, co można z dnia na dzień odstawić i już. Gdybym miał stworzyć listę najbardziej wkurzających mnie stwierdzeń w blogach finansowych, to stwierdzenie “palisz – to rzuć” dostałoby nr 1.
Pozdrawia Cię Twój cichy wielbiciel, palący (ale oszczędnie, bo kupuje tytoń i gilzy)
Sympans
Hola hola, wyczuwam nadinterpretację! 😉 Nigdzie w moim tekście nie pojawił się zwrot “rzuć palenie”, ani tym bardziej stwierdzenie, że można szybko rzucić nałóg – co nie zmienia faktu, że nawet stopniowo zmniejszając liczbę wypalanych papierosów można zaoszczędzić 😉
Ale prawda – nie palę, chociaż na studiach zaliczyłam kilkumiesięczną przygodę z fajkami – na szczęście w porę się opamiętałam. Pozdrawiam!
ja akurat uważam 2x wykupioną wycieczkę zagraniczną w roku za świetną inwestycję – w siebie, w odstresowanie się, w naładowanie akumulatorów do wydajniejszej pracy 😉
co do nawoływania… rzuć palenie… lekka hipokryzja 😉
Hej Remigiusz – z wycieczkami bardziej chodziło mi o to, że chcący oszczędzać zawsze znajdzie sposób na tańszą alternatywę, nie będzie od razu wybierać drogiej opcji all inclusive 🙂 wypoczynek sam w sobie jest potrzebny i przerwa od pracy min. dwa razy w roku według mnie musi być 😉
Co do palenia. Nie rozumiem, o co chodzi Ci z “lekką hipokryzją”? 🙂
Pozdrawiam!
A ja nie do końca się zgadzam z tym, że all inclusive jest zły. Ja właśnie zwykle wybieram tę opcję, z biurem podróży, żeby nie musieć się niczym martwić i wypocząć na maksa. A i wcale nie uważam, żeby ta opcja zawsze była najdroższa – bo jak ktoś lubi dużo jeść, pić i sączyć alkoholu, to wyjdzie wręcz ekonomicznie.
No i rzecz jasna można takie wakacje kupić znacznie wcześniej lub na ostatni moment, wtedy się też nie przepłaci.
Pozdrawiam!
PS Dana, coś Ci się polskie znaki wysypują na blogu.
“z biurem podróży, żeby nie musieć się niczym martwić”
Oj, patrząc na to, co się przez ostatnie lata działo z różnymi biurami podróży, to właśnie wydaje mi się, że jest się o co martwić 😉
Ale pewnie wszystko zależy od tego, co kto lubi i jakim czasem dysponuje – ja uwielbiam wyszukiwać różne okazje i zaplanować samodzielnie podróż od A do Z 🙂 Swoją drogą, uwagą o urlopie na ostatnią chwilę przypomniałaś mi o jednym z moich starszych wpisów, więc od razu go tu wrzucę, może ktoś skorzysta:
http://kobiecefinanse.pl/tanie-podrozowanie-we-wrzesniu/
Co do polskich znaków… Możesz podesłać mi print screen? Bo sprawdzałam u siebie na mobilce i na stacji (FF, Opera, Chrome) i nie widzę problemu.
Pozdrawiam 🙂
o paleniu to nie do Ciebie 😉
odnośnie wycieczek – po wyjaśnieniu widzę, że mamy to samo zdanie
Ja nie oszczędzam bo pieniądze są dla mnie, a nie ja dla pieniędzy. No i żyje się tylko raz.
Ten szał oszczędzania jest trochę niezdrowy 🙂
Cześć Igor. Gdybyś nie promował w komentarzu strony Chwilówki.info, potraktowałabym ten komentarz serio – a tak tylko się uśmiechnę 😉 pozdrawiam!
Niezdrowe są chwilówki! Chwilówki w ogóle powinny byc zakazane. A przynajmniej powinien byc nad nimi jakiś nadzór bo RRSO równe 150% to jest duzo za duzo…
Pełna zgoda. Jesteśmy najlepsi w wymówkach, niestety 🙁
Temat rozrzutności też przerabiałam. Dziś idę na zakupy z przygotowaną listą ale nie dlatego, że jestem sknera bo nie zawsze kupuję żeby było taniej, ale żeby nie wyrzucać jedzenia, które wydawało mi się, że zjem gdy wkładałam do koszyka i żeby nie magazynować rzeczy typu “może się przyda”, bo się nie przyda (takich rzeczy “przyda się” przez kilka lat uzbieraliśmy kilka pudeł 😉 ).
Co do palenia i każdego innego nałogu – mój tata rzucił po ponad 40 latach intensywnego palenia, nie pali już 12 lat :).
Od tyłu: potrzebne są pieniądze a nie oszczędzanie. Istnieje kategoria ludzi oszczędnych (skrajnie: skąpych, chytrych), ale czy im i ich otoczeniu żyje się lepiej? Uważam, że lepiej skupić się na poprawieniu skuteczności sposobu zarabiania pieniędzy i mieć ich znacznie więcej niż wydajemy na nasze aktualne życie. To dość proste i zawsze działa, bez wymówek, pretekstów i kompromisów.
O, temat oszczędzania w dzisiejszych czasach jest bardzo na topie ( a szczególnie biorąc pod uwagę wysokość, a właściwie szczątkowość przyszłych emerytur). Fajne 5 punktów dla tych nieprzekonanych , bo masz rację wymówki zawsze się znajdą. Dla mnie osobiście najtrudniej było zacząć, i po pewnym czasie staje się to dobrym nawykiem 🙂 Wiec ja mam mały patent – oszczędzaj przez pół roku odkładając założoną kwotę, jeśli po tym czasie okaże się, że nie stawowi to dla Ciebie problemu, to rób to dalej 🙂 Zazwyczaj satysfakcja z uzbieranej kwoty wygrywa – sprawdzone .
Dobrze jest postawić sobie jakiś cel i dążyć do tego aby go osiągnąć. Ja na przykład zbieram na wyjazd do Francji. Wcześniej nie chciało mi się oszczędzać i wydawałam pieniądze na bzdury. Szukałam jakiegoś dobrego sposobu na odłożenie kasy i postanowiłam założyć konto w Raiffeisen. Wpłaciłam pierwsze pieniądze i czekam aż odsetki urosną. Oszczędzanie to dobra metoda ćwiczenia silnej woli. Ja niestety jej nie posiadam, więc musiałam znaleźć inny sposób 😉
@Dana To że mam w nicku link do chwilówek dyskwalifikuje moje wypowiedzi? Dziwne.
Ale miło mi, że wywołałem uśmiech 🙂
Igor, nie dyskwalifikuje, wyciągasz zbyt daleko idące wnioski 😉 chodzi o sam kontekst – piszesz, że oszczędzanie jest be i promujesz chwilówki. Ja akurat o chwilówkach nie mam dobrego zdania – chodziło o tylko tyle i aż tyle 😉 Pozdrawiam 🙂
Hmm moja wymówka byłaby taka że spłacam duży kredyt i nie mam już z czego zaoszczędzić, poza tym nawet jeśli bym miała to wolałabym zamiast oszczędzania jakąś inwestycję. Pieniądze odłożone na kontach oszczędnościowych czy lokatach nie zarabiają zbyt dużo.
Moja wymówka to nie muszę, mam męża.. a tak serio chyba po prostu tego nie lubimy i tyle
Najgorszym argumentem jest to, że nie ma z czego oszczędzać. Wystarczy rozsądnie robić zakupy i na pewno dodatkowe pieniądze, które można odłożyć się znajdą.
żyje się tylko raz, nie będe sobie żałować
Niby oszczędzanie takie potrzebne, ale czy nie lepiej zarobić tyle by nie musieć tego robić. Sam staram się zachować rozsądek, ale niczego sobie nie żałuje. Jak już ktoś wspominał żyje się tylko raz. Dobrze jest mieć takie oszczędności, aby robić się co chce i nawet w utracie pracy, upadku giełdy itp. mieć z czego przeżyć kilka miesięcy. Tyle przecież wystarczy, aby już zarobić jak ma się głowę na karku.