Start, czyli ziarnko do ziarnka

W pewnym stopniu zdumienie, w większym jednak nieopisane zadowolenie ogarnia, gdy w końcu bez zapożyczania się wśród rodziny człowiek widzi na sam koniec miesiąca kwotę czterocyfrową na swoim koncie bankowym i za jednym szybkim kliknięciem w internecie przelewa ją na konto oszczędnościowe. I to bez jakiegoś rygorystycznego zaciskania pasa, bo i na przyjemności i rozwój wciąż wypływają z konta jakieś sumy 😉

Edukacja finansowa i biznesowa się opłaca

Oczywiście, w polskim szkolnictwie można zapomnieć o poważnej nauce w tym obszarze (jedyne, co pamiętam z finansów, a się przewinęło gdzieś na lekcjach matematyki, to wyliczenia kapitalizacji, ale i tak bez umieszczenia treści tego typu zadań w jakimś szerszym kontekście, nie mówiąc już o wyjaśnieniu podstawowej rzeczy – po co to robimy), na szczęście jednak w odpowiednim momencie sama zabrałam się za niwelowanie mojej ciemnoty w tej dziedzinie (tak, nie boję się do tego otwarcie przyznać – uniwersum pieniężne było do niedawna światem dla mnie obcym). Pierwszym krokiem okazało się pójście na drugi kierunek studiów, na którym sporo było zagadnień z prawa, ekonomii, księgowości i rachunkowości.

Jednak krokiem, który wyrwał mnie z fazy teoretyzowania i przeniósł na poziom działania, było sklecenie kilku arkuszy kalkulacyjnych w Calcu, w których z uporem maniaka już prawie od roku notuję wszystkie wpływy i wydatki, pogrupowane w przejrzyste kategorie i podkategorie. Dzięki temu trzymam rękę na pulsie i śledzę, gdzie mam największe finansowe czarne dziury i jak muszę lokować środki, by zachować płynność z miesiąca na miesiąc.

Nic tak nie motywuje i nie otwiera oczu, jak kilka prostych symulacji

Świadomość finansowa ma też tę jedną wielką zaletę: człowiek przestaje się bać obracania pieniędzmi oraz podejmowania zdecydowanych działań. Przestaje być niewolnikiem swojej pracy i traktować ją jak przykry obowiązek, a gdy dane stanowisko nie spełnia jego oczekiwań – pod różnym względem – rzucenia jej w diabły. Tego typu decyzję podjęłam w maju zeszłego roku, dzięki czemu trafiłam do o niebo ciekawszej i bardziej perspektywicznej, rozwojowej pracy. Jeszcze kilka lat temu nigdy bym pewnie nie wpadła na pomysł złożenia wypowiedzenia na okresie próbnym, kiedy jedynym wytłumaczeniem mojej decyzji byłoby stwierdzenie, że po prostu mi się nie podoba; pewnie bym została, ciułając od pensji do pensji, bo przecież płynny przypływ gotówki musi być.

Wracając jednak do meritum – wielkiego oszczędzania wstęp mam już za sobą, kula się toczy, by przybrać – oby! – naprawdę spore rozmiary 😉

Docelowo planuję dobić do nienaruszalnej rezerwy 20 000zł, by poczuć się w pełni niezależną finansowo i nie obawiać się, czy w przypadku jakiegoś niespodziewanego wypadku losowego dam radę przeżyć przez X tygodni (miesięcy?). Wariant podstawowy mojego planu to odłożenie 6 000zł rocznie, wtedy po nieco ponad 3 latach osiągnę wyznaczony cel; wersja ambitna zakłada 9 000zł rocznie, co oznacza osiągnięcie celu w 2 lata z kawałkiem.

Odroczone plany

Na pewno odkładam decyzję o zakupie samochodu, bo… Kompletnie mi teraz on niepotrzebny. Raz, że auta z biegiem lat tracą na wartości (a naprawy i konserwacja pochłaniają ogromne środki – dosłownie worek bez dna), dwa – świetnie radzę sobie pieszo i na rowerze. Gdy patrzę, ile tego żelastwa zastawia chodniki, przejścia, korkuje dojazdy, kopci w tych korkach, to… Coś w sercu kłuje. Tak, proekologiczna się chyba robię zanadto, ale co tam. Nie dołożę póki co własnego złomu do kolekcji rodzin zmotoryzowanych 😉

Druga sprawa, to uzbieranie określonego kapitału na mieszkanie. Z programem kredytu na mieszkanie dla studenta się nie wyrobiłam, poza tym zakładam, że czas działa na moją korzyść i spokojnie, na bieżąco śledzę wrocławski rynek nieruchomości i podatkowe projekty sejmowe. Liczę, że w ciągu najbliższych kilku lat sytuacja będzie klarowna i ceny bardziej przyjazne (tak tak, zacieram ręce słysząc informacje o niesłabnącym boomie starszych pokoleń na budowanie się wokół Wrocławia – zwalniajcie swoje kwatery w centrum, będę miała większy wybór do przeglądania 😉 ). Dopóki nie poczuję się bezczelnie wręcz pewna w rynku nieruchomości, to nic na gorąco chwytać nie będę.

Absolwentka germanistyki oraz informatyki i ekonometrii. Propagatorka idei edukacji finansowej. Pomaga kobietom zdobyć pewność siebie w obchodzeniu się z pieniędzmi, wspiera je w budowaniu własnej stabilności i niezależności finansowej. Autorka poradników "Pieniądze dla Pań" oraz "Kariera dla Pań". Zawodowo związana z branżą IT, gdzie pracowała jako twórczyni stron internetowych, kierowniczka projektów, scrum master i dyrektorka finansowa.

4 komentarze do “Start, czyli ziarnko do ziarnka”

  1. Dlaczego nie masz przycisków Previous/Next? Chciałabym przeczytać bloga od początku, ale bez nich jest to szalenie niewygodne… 🙁

    Odpowiedz

Dodaj komentarz