Już ponad 3 lata minęły od premiery bestsellerowej książki Michała Szafrańskiego pt. “Finansowy ninja”. Sama zdecydowałam się na jej zakup dopiero w tym roku, przy okazji nowego wydania, uzupełnionego m.in. o aktualne przepisy podatkowe. Czy bloger finansowy znajdzie dla siebie coś ciekawego i nowego w książce napisanej przez innego blogera finansowego? Czy “Finansowy ninja” jest książką dla każdego? Poznajcie mój punkt widzenia 🙂
Kim jest Michał Szafrański?
Hmm, w sumie zastanawiam się, czy komukolwiek obeznanemu w blogosferze finansowej trzeba dziś przedstawiać Michała Szafrańskiego? Obstawiam, że nie, ale ktoś może dopiero rozpoczynać swoją finansową przygodę i nie znać tego nazwiska, dlatego postaram się przedstawić pokrótce sylwetkę Michała.
Zaryzykuję stwierdzenie, że Michał jest obecnie najpopularniejszym w Polsce blogerem finansowym. Owszem, długo przed nim popularny i aktywny w blogosferze był Maciej Samcik ze swoim blogiem Subiektywnie o finansach. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że Samcik jest dziennikarzem ekonomicznym, który swoje wykształcenie zdobył na uczelni ekonomicznej. Natomiast Michał wcześniej działał w branży IT, którą rzucił po tym, jak jego blog finansowy Jak oszczędzać pieniądze zaczął zdobywać coraz większą popularność.
Tym, co ujęło tysiące internautów w Michale, jest jego otwartość i szczerość. Nigdy nie ukrywał, że nie jest z wykształcenia ekonomistą. Wiedzę prezentowaną na blogu zdobywał z własnego doświadczenia, ucząc się nieraz na bolesnych dla jego portfelu błędach. Do których też uczciwie się przyznawał.
W swoich artykułach bardzo szczegółowo analizował różne sprawdzone sposoby oszczędzania i pomnażania pieniędzy. Omawiane tematy opierał na własnych wyliczeniach, przytaczał też niejednokrotnie historie czytelników. Stworzył internetowy kurs o prostym budżecie domowym, a także o tym, jak wychodzić z długów.
Osobom zainteresowanym tematyką inwestowania zaserwował razem ze Zbyszkiem Papińskim z bloga APP Funds tzw. Elementarz Inwestora. Czyli takie kompendium wiedzy dla stawiających pierwsze kroki w inwestycjach.
Jego praca na rzecz edukacji finansowej była i jest doceniana. W efekcie Michał został obsypany zasłużonymi nagrodami. Wymienię tu choćby 3 nagrody w konkursie Blog Roku, m.in. dla “Najbardziej inspirującego blogera”.
Michał stworzył wokół swojego bloga i społeczności czytelników istne imperium 🙂 Tym bardziej zaskoczeniem był dla mnie ostatni jego wpis, w którym wyznał, że musi się nieco odciąć od swojej platformy i będzie publikować mniej. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys, bo zaprzestanie przez niego blogowania byłoby niepowetowaną stratą dla polskiej blogosfery finansowej.
“Finansowy ninja” – co w środku?
Przejdźmy do samej książki i jej zawartości. Michał pracował nad książką bardzo długo, ale nie spodziewałam się aż takiego tomiszcza… Książka ma aż 543 strony! Składa się na nią 10 rozdziałów, które dotykają różnych obszarów finansów osobistych. Rozdziały podzielone są na jeszcze mniejsze sekcje. W środku znajdziemy m.in. opracowanie takich zagadnień, jak:
- Planowanie finansowe
- Emocje i nawyki w finansach
- Jak automatyzować finanse osobiste
- Tworzenie domowego budżetu
- Budowanie finansowej poduszki bezpieczeństwa
- Negocjowanie jako umiejętność zwiększająca nasze zarobki
- Osiąganie niezależności finansowej
- Samodzielne budowanie swojego bezpieczeństwa finansowego na emeryturze
- Analiza różnych produktów bankowych, ich plusy i minusy
- Kupno mieszkania a wynajem – analiza różnych przypadków
- Wady i zalety różnych form zatrudnienia
- Własna firma i skalowanie jej modelu zarabiania
- Optymalizacje podatkowe
- Podstawy inwestowania
To oczywiście nie wszystkie tematy poruszone w “Finansowym ninja”. Na końcu książki znajduje się także bogata bibliografia, z której można czerpać dodatkową wiedzę. Niezmiernie mi było miło, gdy w spisie literatury, pośród różnych kultowych tytułów, znalazłam także wzmiankę o mojej książce Pieniądze dla Pań. A, tak jakoś ciepło mi się zrobiło w serduchu 🙂
“Finansowy ninja” – czyli jak prosto pisać o finansach
Podziwiam to, w jaki sposób Michał przekazuje innym swoją wiedzę. Ma lekkie pióro, a nawet najbardziej zagmatwane zagadnienia potrafi w “Finansowym ninja” przedstawić prosto. Wyłożyć wręcz jak krowie na rowie – nawet osoba, dla której finanse to czarna magia, nie będzie się czuć przytłoczona trudnymi definicjami czy obliczeniami.
Bo Michał prowadzi czytelnika dosłownie za rękę, z punktu A do punktu B. Pewnie też dlatego kolejne rozdziały noszą nazwy wskazujące na wkraczanie w kolejny poziom wtajemniczenia (“Trening finansowego ninja”, “Arsenał finansowego ninja” itd.). Michał jest dla czytelnika jak sensei zdradzający swojemu adeptowi arkana finansów osobistych.
Wydaje mi się, że stopniowe dozowanie poziomu trudności jest naleciałością ze świata gier. Taki trochę element grywalizacji… Tak przynajmniej odbierałam “Finansowego ninję”, czytając kolejne rozdziały. Fajny zabieg, nawet jeśli nie był w pełni uświadomiony.
Michał to zapalony gracz Counter Strike. Łezka mi się w oku kręci, bo lata temu (już chyba 20? Masakra…), gdy ten mod do gry Half-Life nabierał rozpędu, sama także grałam w sieci osiedlowej w tę popularną strzelankę. Aktualne CS:GO to gra oczywiście nowocześniejsza, no ale sentyment do tytułu pozostał, mimo że od dawna w niego “nie pykam” 🙂
Wróćmy jednak do meritum.
Forma prezentowania wiedzy w książce “Finansowy ninja” jest przemyślana i uporządkowana. Zagadnienia ilustrują liczne przykłady, wyliczenia, zestawienia tabelaryczne. Teoria jest od razu przekuwana w praktyczne zastosowanie.
Nie mamy tu do czynienia z jednolitym blokiem tekstu spisanym trudnym, specjalistycznym językiem. Kolejne strony bardziej przywodzą na myśl lekturę bardzo rozbudowanego wpisu na blogu niż opracowania naukowego. Pogrubienia, listy wypunktowania, ramki, wykresy – to wszystko sprawia, że tekst nie jest monotonny, wiedza jest szybciej przyswajana oraz łatwiej odnaleźć interesujące nas fragmenty.
Dla kogo jest “Finansowy ninja”?
Kto śledzi blog Jak oszczędzać pieniądze, ten wie, jak bardzo szczegółowo Michał potrafi przedstawić różne tematy. Pewnie znajdą się i tacy, dla których wszystkiego w książce będzie za dużo, którzy powiedzą, że można było to ująć krócej. Pewnie mają rację – można było krócej. Ale jeżeli mamy traktować “Finansowego ninję” jako swego rodzaju elementarz, to dobrze, że wszystko zostało w nim omówione drobiazgowo.
Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z finansami osobistymi, to ta pozycja może być dla Ciebie strzałem w dziesiątkę. Podobnie, jeśli już jakąś wiedzę finansową posiadasz, ale wymaga ona poukładania i uzupełnienia. Jeśli do tego oczekujesz, że wiedza zaserwowana zostanie w zrozumiały, klarowny sposób – śmiało kupuj “Finansowego ninja”.
Jeśli natomiast jesteś osobą o wykształceniu ekonomicznym, która na co dzień “robi w finansach”, albo po prostu starym wyjadaczem, który niejednego już w życiu doświadczył i np. zjadł zęby na inwestowaniu, wychodzeniu z długów, rozwijaniu własnej firmy, to raczej nie znajdziesz w środku niczego, co byłoby dla ciebie czymś nowym.
Dla mnie lektura książki Michała była jednak interesująca ze względu na sposób, w jaki zebrał on i poukładał w niej wiedzę. Naprawdę kawał dobrej roboty. “Finansowy ninja” może stanowić wzór, jak pisać tego typu książki. Książki, które pretendują do miana podręcznika czy też kompendium wiedzy o edukacji finansowej.
Cieszę się, że “Finansowy ninja” trafił do mojej biblioteczki. Brawo dla autora za samodzielne wydanie tej książki. Michał na swoim blogu zdradzał, ile wysiłku i pieniędzy kosztowało go przedsięwzięcie wydania tego tytułu w modelu self-publishing. Jeśli interesuje Was ten temat, zachęcam do zajrzenia na blog Michała do wpisów poświęconych całemu procesowi wydawniczemu.
Na sam koniec zaserwuję Wam w formie pina cytat ze wstępu do “Finansowego ninja”, który bardzo mi się podoba i z którym w pełni się zgadzam. Postawa w nim wyrażona widoczna jest na kolejnych kartkach książki Michała, od razu więc możecie sobie wyobrazić, w jakim duchu utrzymana jest całość.
Tym, którzy dopiero przymierzają się do zakupu lub dopiero co rozpoczęli swoją przygodę z “Finansowym ninją”, życzę przyjemnej lektury! A tych, którzy już skończyli czytać, zachęcam do podzielenia się wrażeniami. Może macie jakieś własne, ulubione cytaty? 🙂
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Hej Dana,
Dzięki wielkie za tak miłą recenzję „Finansowego ninja” i poświęcenie czasu zarówno na lekturę książki, jak i przygotowanie tego wpisu. Fajnie było przeczytać. 🙂
Pozdrawiam!
Cześć Michał, dzięki, że wpadłeś i skomentowałeś! Książka naprawdę super, jeszcze raz gratuluję i szczerze podziwiam 🙂
Można powiedzieć, że to jest już klasyka literatury o oszczędzaniu – obowiązkowa lektura dla każdego 🙂
I fajny pomysł na prezent 😉 Święta dopiero za dwa miesiące, ale prezenty można kupować cały rok 😉
Znamy, czytamy i korzystamy z rad bo warto;)
Chciałabym, żeby mnie taka przydatna literatura interesowała;)
Znam Michała, jak najbardziej, choć przyznam, że nie czytam jego bloga, nie jest w kręgu moich zainteresowań. Nie znaczy to, że go nie doceniam, wręcz przeciwnie, podziwiam go za dokonania, poza tym wydaje się sympatycznym człowiekiem :).
Chętnie bym przeczytała, ale obawiam się, że pewnie wielu porad nie wcieliłabym w życie 😀 Moje zarządzanie finansami jest na bardzo podstawowym poziomie, większą kontrolę traktuję jako zamach na moją wolność w wydawaniu pieniędzy 😉 Choć kto wie, może taka lektura pomogłaby mi zwalczyć to przekonanie… 😀
Polecam 😉 Nie chodzi w końcu o to, by wszystkiego sobie odmawiać, ale by być świadomym swoich wyborów i ich konsekwencji dla portfela 🙂
Bardzo ważna i to z kilku powodów pozycja.
A z jakich powodów Twoim zdaniem jest ważna? 😉
Czytałam „Finansowego Ninję”. To rzeczywiście kompendium wiedzy o finansach, oszczędzaniu i zarabianiu!
Bardzo ciekawa książka warta przeczytania dla każdego…
Lepiej wiedzieć więcej niż mniej, szczególnie na temat pieniędzy.
Obiecuję sobie sięgnąć po tę książkę i stale to odkładam.
Chyba czas najwyższy zapoznać się z twórczością Szafrańskiego i nauczyć się od niego tego wszystkiego, co ma do przekazania 🙂
Mam, uwielbiam i wracam do niej co jakiś czas. Świetna lektura 🙂
Ja nie mam problemu z domowymi finansami. umiem aż za dobrze oszczędzać. 🙂 Niemniej wiem, że są ludzie, dla których taka pozycja będzie bardzo przydatna. Recenzja świetna. Fajnie się ją czytało.