Jak to jest z tym bogactwem i wolnością finansową? Czy niezależność finansowa i bogactwo to to samo? Postanowiłam nieco bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu. Nie tylko dlatego, że pojęcia te czasem są potocznie stosowane zamiennie. Także dlatego, że chcę nieco podważyć to, co przeczytać można na wielu stronach internetowych poświęconych finansom osobistym i w poradnikach dotyczących bogacenia się. Bogacenia się w sposób szybki, łatwy i przyjemny, a jakże!
Być bogatym vs być niezależnym finansowo
Przede wszystkim, wyjaśnijmy to sobie raz a dobrze: bogactwo i niezależność finansowa nie są tym samym.
Można być bogatym, jeździć drogimi samochodami, sypiać w najdroższych hotelach podczas najbardziej wypasionych wycieczek all inclusive; posiadać kilkanaście (kilkadziesiąt?) apartamentów i rezydencji rozsianych po całym globie, szczycić się kolekcją drogich zegarków, a i tak w gruncie rzeczy nie być niezależnym finansowo.
Warto podać tu kilka przykładów 😉
Johnny Depp – bogaty bankrut nr 1
Bożyszcze kobiet na całym świecie. Co tu dużo kryć, sama gościa uwielbiam i mogłabym w kółko oglądać filmy, w których gra. Za wcielenie się w postać Jacka Sparrowa w serii filmów “Piraci z Karaibów” inkasował od 60 do 90 milionów dolarów. Dla zainteresowanych tym, w jakim przepychu żyje aktor, polecam wygooglać “posiadłość Johnny’ego Deppa” i przejrzeć galerie zdjęć.
A jednak popularność, przystojne lico i wygórowane gaże nie uchroniły go od bankructwa.
Średnia wysokość miesięcznych wydatków Johnny’ego? Około 2 mln dolarów (sic!). Według danych firmy TMG, która zarządzała jego majątkiem, aktor wydał około 75 mln dolarów na urządzanie i re-aranżacje swoich posiadłości. W tym m.in. zamku w południowej Francji czy posiadłości zlokalizowanych na prywatnych wyspach na Bahamach. Poza tym bardzo kosztowna okazała się jego miłość do samochodów (sztuk 45) oraz dobrej jakości win importowanych z całego świata. Plus masa innych rzeczy, wśród których nie zabrakło również zadłużenia na kartach kredytowych na kwotę 55 tys. dolarów.
Czyste szaleństwo. W zeszłym roku aktor ogłosił bankructwo, deklarując dziurę budżetową wielkości 2 mld dolarów.
50 Cent – bogaty bankrut nr 2
Gwiazda czarnego hip-hopu, która nigdy nie stroniła od przepychu. Nawet w swoich teledyskach raper opływa w luksusy, a na profilu na instagramie ochoczo publikuje zdjęcia z plikami banknotów 😉
Dość powiedzieć, że na scenie muzycznej odniósł spektakularny sukces. Jego historia to dosłownie “od zera do milionera”, bo sam 50 Cent wywodzi się z biednej rodziny, miał też problemy z prawem. Tylko jego debiutancki album sprzedał się w ponad 15 milionach egzemplarzy na całym świecie.
Mimo to w 2015 roku nie było go stać na spłatę wielomilionowych długów i złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości.
Michał Wiśniewski – bogaty bankrut nr 3
Pora na kogoś z rodzimego podwórka. Zespół Ich Troje jeszcze kilkanaście lat temu święcił triumfy na przeróżnych radiowych i telewizyjnych listach przebojów, a jego ekscentryczny lider wzbudzał skrajne emocje. Michał Wiśniewski skończył podobnie jak 50 Cent – ogłaszając upadłość konsumencką. Jak sam przyznał w wywiadach, dorobił się 6 spraw u komorników, a zaległości w spłacie zadłużenia dobiły u niego do poziomu 35 mln złotych.
Powodem jego bankructwa nie było jednak zadłużenie w wyniku rażącego niedbalstwa. Taka jest oficjalna linia obrony artysty. Według oświadczenia kancelarii prawnej, która zajmuje się sprawą Wiśniewskiego, wpływ na jego fatalną sytuację finansową miała działalność osób trzecich, które zarządzały jego majątkiem. Padło podejrzenie o wyłudzenia i celowe działanie na niekorzyść Michała Wiśniewskiego.
Co ciekawe, podobny los spotkał innego muzyka z zespołu Ich Troje, Jacka Łągwę. 15 stycznia 2019 r. Sąd Rejonowy dla Miasta Stołecznego Warszawy ogłosił jego upadłość konsumencką.
Czym nie jest niezależność finansowa?
Podsumowując: sama zasobność portfela nie wskazuje na to, czy jest się osobą niezależną finansowo. Aby zdobyć wolność finansową, nie wystarczy mieć wielocyfrowych kwot na koncie.
Przywołując przykład bankrutujących celebrytów wywnioskować można, że niezależność finansowa nie jest:
- wydawaniem dużych ilości pieniędzy, bez oglądania się na konsekwencje,
- nieprzejmowaniem się stanem konta i cenami nabywanych dóbr,
- nabywaniem w nieograniczonych ilościach niepotrzebnych przedmiotów,
- brakiem planu finansowego na przyszłość i ustalonych celów finansowych,
- beztroskim zadłużaniem się, byleby spełnić swoje zachcianki.
Niezależność finansowa – popularna definicja
Gdybym miała jednym zdaniem odpowiedzieć na pytanie, kim jest osoba niezależna finansowo, mogłabym napisać tak:
Osoba, która może żyć bez konieczności wykonywania pracy, jest niezależna finansowo.
Znane hasło: pozwól, aby to pieniądze pracowały na Ciebie. Według tej mądrości niezależność finansowa to stan, gdy czyjeś miesięczne przychody pozwalają mu bez wykonywania pracy pokryć nie tylko miesięczne koszty życia, ale także pozostawiają nadwyżkę pieniężną do swobodnej dyspozycji. Autorzy, którzy powołują się na tę definicję, wskazują więc na konieczność zbudowania tzw. dochodu pasywnego.
Co może generować dochód pasywny? Mogą to być np. korzyści czerpane z:
- wynajmu nieruchomości;
- tzw. biznesu MLM (marketing wielopoziomowy połączony ze sprzedażą bezpośrednią);
- dywidend wypłacanych od posiadanych akcji;
- udzielonych licencji, patentów, praw autorskich;
- odsetek z depozytów bankowych, obligacji itp.;
- wyświetlania na posiadanych stronach internetowych reklam rozliczanych w modelach CPV, CPM, CPC, CPS itp.;
- programów afiliacyjnych.
I tu mam poważny problem z przełknięciem tych mądrości. Nie potrafię ich przyjąć bezkrytycznie. Powyższe brzmi pięknie i prosto. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić kilka kruczków, które niestety często są pomijane w poradnikach poświęconych bogaceniu się.
Dochód pasywny nie jest dany raz na zawsze
Wcale nie jest tak, że wystarczy popracować chwilę, raz puścić machinę w obieg i nasze biznesowe perpetuum mobile będzie się kręcić do końca świata. To nieprawda, że utrzymanie dochodu pasywnego nie wymaga nakładów pracy. Przykłady:
- O stworzoną sieć sprzedawców w marketingu wielopoziomowym trzeba dbać. Czyli spotykać się z ludźmi, dzwonić do nich, pomagać im, motywować ich do pracy, szkolić z produktów, technik sprzedaży i komunikacji. Bez tego sieć bardzo szybko się rozsypie, a wraz z nią znikną nasze dochody pasywne. Często jest to harówka bardziej absorbująca niż praca na etacie od 9 do 17. Mam na tym poletku własne doświadczenia. Jeśli ktoś twierdzi, że MLM to praca lekka i przyjemna oraz dla każdego, ten kłamie.
- Wynajmowanych nieruchomości trzeba doglądać. Sprawdzać, czy lokatorzy nie poniszczyli wyposażenia, dokonywać niezbędnych napraw. Gdy trafi się na wyjątkowych nicponi – odbierać pełne pretensji telefony od niezadowolonych sąsiadów, interweniować. Samo poszukiwanie nowych lokatorów też wymaga często nie lada wysiłków. Zresztą, z nieruchomościami jest jeszcze jeden haczyk. Od samego początku trzeba mieć fundusze na zakup nie jednego, ale kilku mieszkań, by faktycznie żyć z tego zajęcia jak na rentiera przystało. Bez odpowiednio dużego wkładu własnego i zdolności kredytowej (sławetna dźwignia finansowa) można sobie w tej branży tylko narobić problemów.
- Żeby czerpać profity z wyświetlanych na stronie WWW reklam czy marketingu afiliacyjnego, trzeba rejestrować na niej odpowiednio duży ruch. Nie obędzie się więc bez napisania na stronę wartościowych treści. Oznacza to wiele godzin pracy rozciągniętych na przestrzeni miesięcy, a nawet i lat. Trzeba też się napocić nad stworzeniem zaangażowanej społeczności wokół strony. Czeka nas również poświęcenie masy czasu na optymalizację SEO. A także na promowanie się w sieci na różnych grupach, blogach i konferencjach na żywo. A potem praktykować należałoby ciągłe dostosowywanie działań do okresowych zmian w algorytmach wyszukiwarek i trendów panujących w internecie.
Niezależność finansową osiąga się przez odpowiednie podejście do pieniędzy
Samo stworzenie źródeł dochodu pasywnego to za mało, by mówić o sobie, że jest się osobą niezależną finansowo. Umiejętność podtrzymywania źródełka dochodu pasywnego to nadal za mało, by mówić o sobie: jestem wolny czy wolna finansowo.
Tutaj w grę wchodzi jeszcze coś niesamowicie ważnego: odpowiednie podejście do pieniędzy.
Trzeba umieć nimi zarządzać. Być racjonalnym konsumentem i mieć świadomość konsekwencji, jakie niosą ze sobą nasze finansowe wybory. Tylko wtedy, jeśli już osiągnie się bogactwo, da się je utrzymać.
Niezależność finansową osiągają ci, którzy:
- nie żyją ponad stan, a na miarę swoich możliwości (m.in. wydają mniej, niż zarabiają; nie zadłużają się, aby spełniać zachcianki – szczególnie te o materialnym charakterze);
- kupują to, co faktycznie jest im niezbędne i nie po to, by imponować innym;
- inwestują nadwyżki finansowe, a nie od razu je wydają;
- oszczędzają (nie popadając przy tym w skąpstwo);
- posiadają solidną poduszkę bezpieczeństwa, którą w razie konieczności uzupełniają;
- są gotowi podejmować niesztampowe działania, wprowadzać w życie radykalne zmiany i ponosić ich ryzyko (np. przeprowadzić się, przekwalifikować się, zmienić formę zatrudnienia);
- wiedzą, że trwały sukces jest efektem poświęcenia i nieraz, na początku, bardzo ciężkiej pracy.
Nie trzeba być bogatym, aby stać się niezależnym finansowo
Właśnie!!! Wcale nie trzeba mieć milionów, by stać się osobą niezależną finansowo. Można prowadzić skromne i oszczędne życie i być jednocześnie wolnym finansowo! Wynika to z prostego rozgraniczenia tych 2 rzeczy:
- Bogactwo = zgromadzenie bardzo dużej ilości pieniędzy oraz dóbr materialnych jest celem samym w sobie (stan konsumpcji bez zahamowań).
- Niezależność / wolność finansowa = pieniądze są narzędziem do osiągnięcia naszych celów osobistych, a wyznacznikiem osiągnięcia stanu wolności finansowej jest swoboda w dysponowaniu własnym czasem.
A więc więcej wcale nie oznacza lepiej. Więcej miał wspomniany na początku Johnny Depp, jednak z czasem przegrał wszystko. Nie tylko swoje gromadzone latami bogactwo materialne. Jego życie osobiste także legło w gruzach.
Wszystko sprowadza się do tego, by posiadać wystarczająco dużo pieniędzy. Wystarczająco, czyli tyle, by prowadzić życie zgodne z wyznawanymi przez nas wartościami i celami osobistymi. By mieć poczucie, że nie brakuje nam niczego, co jest dla nas naprawdę ważne: czasu na spotkania z przyjaciółmi i rodziną, na podróżowanie i kształcenie, na dbanie o higienę psychiczną i kondycję fizyczną, na poszerzanie horyzontów, rozwój pasji, pielęgnowanie poczucia, że jesteśmy potrzebni społeczeństwu itd.
Oznacza to tyle, że dla każdego człowieka punkt osiągnięcia niezależności finansowej będzie inny. Może on przyjąć inną formę zarabiania i wyznaczać go będzie inny poziom zasobności portfela. Dlatego absolutnie nie ma co porównywać się z innymi. I wzdychać do (nie)możliwych do zarobienia milionów. A ty jak uważasz?
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Bogaty może być również niezależny finansowo.
Kwestia generowania odpowiednich przepływów, płynności finansowej,pokrywania właśnie tych potrzeb które chcemy sfinansować, czy to będzie codzienna wycieczka jachtem za 100 mln czy swoboda zakupu np. auta gdy jest potrzebne.
W końcu królowa Elżbieta II także jest bardzo bogata, ale jej majątek jest skoncentrowany głównie w mało płynnych przedmiotach i nieruchomościach. Trudno sprzedać koronę brytyjską 😉 Na drugim biegunie – takie Apple siedzi na gotówce, ma dużo ponad swoje potrzeby jako korporacja i także jest bardzo bogatym przedsiębiorstwem.
Piszesz: „Aby zdobyć wolność finansową, nie wystarczy mieć wielocyfrowych kwot na koncie”.
Racja, nie wystarczy. Zarazem jednak: bez takich kwot nie ma co marzyć o wolności finansowej.
Bo na to, żeby, jak napisałaś, „prowadzić życie zgodne z wyznawanymi przez nas wartościami i celami osobistymi (…) mieć poczucie, że nie brakuje nam niczego, co jest dla nas naprawdę ważne: czasu na spotkania z przyjaciółmi i rodziną, na podróżowanie i kształcenie, na dbanie o higienę psychiczną i kondycję fizyczną, na poszerzanie horyzontów, rozwój pasji” trzeba mieć kasy jak diabeł sadzy.
Przeważnie tak jest, racja. Ale z drugiej strony znam osoby, które wcale nie opływają w dostatki, ai realizują marzenia, które mi finansowo wydają się póki co poza zasięgiem (np. niskokosztowa, kilkumiesięczna podróż dookoła świata).
Niskokosztowa? Powiedzmy, że koszty przelotów, byle jakich noclegów i byle jakiego jedzenia będą rzeczywiście niewysokie. OK. Ale żeby odbyć kilkumiesięczną podróż, trzeba albo przez kilka miesięcy nie pracować, a to już spora strata (a dla pracującego na własny rachunek – wypadnięcie z rynku), albo bawić się w cyfrowego nomadę i pracować podczas podróży, co odbiera jej sens. Nie jest to zresztą opcja dostępna dla wszystkich.
Poza tym bierz pod uwagę, że wiele informacji dostępnych w Internecie to dane dość trudne do zweryfikowania. Jestem pewien, że za niejedną taką podróżą stoi sponsor (choćby to był tatuś), tylko o tym się nie mówi i nie pisze.
Te przykłady świetnie pokazują, że posiadanie milionów na koncie nie zwalnia z racjonalnego zarządzania nimi. Zwłaszcza w kontekście gwiazd muzyki lub sportu bo tam też zdarzają się wielcy bankruci. Czasami skromniej znaczy lepiej 😉
Cześć Jakub – dokładnie. Odpowiedzialne dysponowanie kapitałem jest kluczem do sukcesu 🙂
Kilka punktów z niezależności finansowej spełniam, muszę pomyśleć o jakichś inwestycjach w przyszłości 🙂
Pan „Rysiek”, żul spod żabki za rogiem jest niezależny finansowo. Nie zależy mu na finansach i dzięki temu jest wolny, nie musi pracować, zawsze jest zadowolony i swobodnie dysponuje swoim czasem. Często mu zazdroszczę…
Hehehe, “Rysiek” osiągnął po prostu kolejny stopień wtajemniczenia – mamtowdupizm, jakoś to i tak będzie.
Szczerze? Nie chciałabym wygrać grubej kasy. Bo stan umysłu wtedy się zmienia. Nikt nie myśli racjonalnie. Popada się w długi, traci się swoje małżeństwa… Najlepiej mieć tyle pieniążków by zostało jeszcze trochę do następnej wypłaty.
Dla mnie o wiele ważniejsze jest osiągnięcie niezależności finansowej niż bogactwa (w sensie milionów na koncie). Niezależność finansowa – dla mnie to brak kredytów, dobrze rozplanowany budżet domowy, przewidywanie wydatków i przygotowywanie się na nie, zbudowane oszczędności. Mając finanse pod kontrolą można zacząć zastanawiać się nad mądrym ulokowaniem nadwyżek i rozpocząć przygodę z inwestowaniem (akcje, nieruchomości, złoto, itp.).