Już od pół roku bloguję na łamach Kobiecych Finansów… Jak ten czas szybko leci! I jak to w takich momentach bywa, zdecydowałam się na małe podsumowanie mijającego roku – nie tylko w związku z blogiem, ale także z moim życiem w “realu”. Nie należę do osób, które z dniem 31 grudnia sporządzają listę noworocznych postanowień, spisaną po łebkach, w pędzie, na kolanie – takich pseudopostanowień raczej trudno człowiekowi dotrzymać. Stawiam na planowanie przez cały rok, stopniowe wyznaczanie sobie celów. Polityka małych kroków jest w moim przypadku bardzo efektywna, dlatego polecam ją na 2014 rok każdemu.
Zawodowo
Ten rok był pełen nowych wyzwań i obowiązków. Dokładnie po 12 miesiącach pracy w mojej obecnej firmie, w czerwcu, awansowano mnie na kierownika. Aktualnie nadzoruję 6 osób: sprawdzam wyniki ich pracy, motywuję, pomagam realizować obraną ścieżkę kariery, jestem ich trenerem i coachem. Zajmuję się też rekrutacją nowych pracowników i usprawnianiem procesów w dziale. Co w sumie nie powinno dziwić, jako kierownik musiałam się bardziej zaprzyjaźnić ze środowiskiem arkusza kalkulacyjnego Excel oraz PowerPointem, bo bez tego trudno byłoby raportować i zobrazować postępy i aktualną sytuację mojego zespołu wyższemu managementowi.
Stanowisko managera wymusiło na mnie zmianę spojrzenia na wiele kwestii, dotychczas postrzeganych z perspektywy szeregowego pracownika. I to było zasadniczo najtrudniejsze dla mnie na początku – jak skutecznie delegować zadania, odciąć się od dotychczasowych obowiązków, nie brać na siebie rzeczy, które wykonywać powinni moi podwładni, a które przecież do niedawna wykonywałam z nimi na równi. No i kolejna bolączka, która, jak się szybko okazało, istniała tylko jako problem w mojej głowie – czy koledzy i koleżanki zaakceptują mnie w nowej roli? Ku mej radości, nie było żadnych zgrzytów, współpracownicy są zadowoleni z wyboru mnie jako zwierzchnika.
W trakcie tego półrocznego zarządzania miało miejsce kilka nieprzyjemnych, ale koniecznych wydarzeń, plus multum dobrych posunięć i osiągnięć. Dopięliśmy wspólnie kilka projektów i zebraliśmy za nie “owacje na stojąco” 😉 bardzo miłym zwieńczeniem moich wysiłków było wybranie mnie na pracownika-superhero roku 2013 w całym dziale (spośród wszystkich zespołów zlokalizowanych na całym świecie), czego fizycznym, namacalnym objawem była premia na koncie oraz oscaropodobna statuetka zdobiąca moje biurko w pracy.
Poszerzyłam też swoją wiedzę o biznesie i zarządzaniu i nie mam tu tylko na myśli lektury specjalistycznych książek, ale również kilka odbytych szkoleń, w tym uczęszczanie na kurs Business English, czy szkolenie z metodologii SCRUM.
Ogółem – jestem z mijającego roku bardzo zadowolona, chociaż momentami było mi naprawdę ciężko i zaliczyłam kilka gorszych momentów załamania nerwowego 😉 najważniejsze jednak, że zmieniłam nastawienie z “czy podołam?” na “uda mi się”.
Co w zawodowych planach na 2014 rok?
W planach na pewno jeszcze większa specjalizacja. Chciałabym zwieńczyć kurs angielskiego zdaniem międzynarodowego certyfikatu. Jako że moja firma dofinansowuje szkolenia w dziedzinach, które mają biznesowe uzasadnienie, chcę odbyć kilka kursów managerskich, a może nawet wybiorę się na studia podyplomowe. Muszę tylko zrobić mały research, czy mi się to faktycznie opłaca i gdzie ewentualnie na takie studia się zgłosić 🙂
Docelowo przed skończeniem 30 roku życia chciałabym na tyle ogarnąć kwestie zarządzania, by być w stanie pociągnąć własną firmę, jeśli najdzie mnie taka ochota. Ale to plany jakby nie patrzeć jeszcze dość odległe, bo wystartuję oczywiście tylko wtedy, gdy będę miała jakiś sensowny pomysł na biznes. Póki co, Opatrzność mnie jeszcze niczym konkretnym nie natchnęła.
Finansowo
Jakoś pod koniec pierwszej połowy 2012 roku doznałam finansowego przebudzenia i zaczęłam budować swoje oszczędności. Biorąc pod uwagę fakt, że zbyt skromnie nie żyję (ale też i nie rozrzutnie), wyzwanie było spore. Sukcesywnie jednak pomimo np. wydatków związanych z samorozwojem, ze sportem (wyjazdy na narty i zakup sprzętu, opłaty za fitness club itd.), czy wycieczkami i wyjazdami na koncerty, udało mi się odłożyć fajną kwotę. Rok 2013 upłynął mi pod znakiem edukacji finansowej, czego przejawem choćby założenie tego bloga. Teraz nawet gdyby noga mi się powinęła i np. niespodziewanie utraciłabym pracę, jestem w stanie przez jakiś czas utrzymać się z oszczędności. Są to jednak w dalszym ciągu kwoty mnie nie satysfakcjonujące.
Co w finansowych planach na 2014 rok?
Słowem kluczem w 2014 roku będzie dla mnie dywersyfikacja portfela inwestycyjnego. Chcę przede wszystkim zaprzyjaźnić się z giełdą i zacząć nieco bardziej śmiałe posunięcia związane z inwestowaniem. Kolejnym magicznym hasłem będzie zwiększenie pozaetatowych źródeł dochodów. W pierwszej kolejności stawiam na zarobek z internetu, zobaczymy, jaki osiągnę efekt.
Obie te rzeczy mają oczywiście zapewnić mi jeszcze lepszy zastrzyk finansowy, głównie dlatego, że czuję, iż nieuchronnie zbliża się moment, w którym razem z wybrankiem mego serca zdecydujemy się na zakup mieszkania. W tej chwili wynajmujemy lokal o powierzchni 56 mkw, co kosztuje nas 1400 zł miesięcznie – jakby nie patrzeć, w takiej kwocie można spłacać własny kredyt, a nie czyjś.
Chcę przy tym sfinalizować swoją poduszkę finansową, fundusz awaryjny – pieniądze przechowywane “na czarną godzinę”. Według specjalistów realną kwotę zabezpieczenia stanowią oszczędności o równowartości przynajmniej ośmiomiesięcznych wydatków na życie.
Czy to dużo, czy mało? Jeśli ktoś dostaje na rękę 2 000 zł, wychodzi 16 000 zł, przy zarobku netto wynoszącym 3 000 zł, poduszka bezpieczeństwa wynosi już 24 000 zł, ale gdy ktoś dostaje już 5 000 zł, to suma zapewniająca mu komfort dotychczasowego życia sięga aż 40 000 zł. Spore kwoty, które kuszą, by je naruszyć przy okazji np. oferty last minute z biura podróży. W moim przypadku, postanawiam być twarda – nie będę odkładanych na ten cel pieniędzy tykać. Dotychczas różnie z tym bywało. Tak więc na moim drzewku oszczędnościowym gałąź z podpisem “poducha” opatrzę dodatkowym podpisem “do not touch” 😉
Blog
Polubiłam pisanie w tym miejscu. Daje mi to niesamowitą frajdę, że mogę sama się uczyć i jednocześnie dzielić wiedzą z innymi. Wiele się nauczyłam o systemie WordPress, poznałam ciekawe i przydatne wtyczki. Po statystykach widzę, że mam grono stałych czytelników, a wykresy ilości odwiedzin z miesiąca na miesiąc rosną i to najbardziej mnie cieszy. Blog cały czas traktuję jako swego rodzaju poligon doświadczalny i bardziej hobbystycznie – pomimo kilku ofert komercyjnej współpracy, póki co na żadną się nie zdecydowałam. Może w przyszłym roku się to zmieni 😉
Udało mi się też na kilka fraz zagościć w pierwszej 10 wyników wyszukiwania Google, co zasadniczo wyszło mi przy okazji, spontanicznie. Tym milsza jest to niespodzianka, bo właśnie z wyszukiwarki mam obecnie najwięcej wejść.
Co w z blogiem w roku 2014?
Mam nadzieję, że zapału mi nie zabraknie i nadal będę pisać z dotychczasową regularnością. Mam całą listę tematów, które chcę poruszyć, więc inspiracje mi się raczej szybko nie wyczerpią. Życie podsuwa wciąż nowe pomysły. Chcę też kontynuować pomysł tworzenia “babskiej sieci” finansowej.
Na pewno chciałabym nieco bardziej popracować nad pozycjonowaniem bloga. Dotychczas traktowałam ten aspekt nieco z doskoku. Tajniki SEO zgłębiam od jakiegoś już czasu i całkiem nieźle mi idzie wprowadzanie ich w życie. W śledzeniu postępów pomoże mi mam nadzieję podpięte w tym miesiącu konto Google Analytics. Jak dotąd korzystałam wyłącznie z systemu Clicky, który jednak w wersji darmowej jest mocno okrojony i na moje wciąż rosnące potrzeby okazał się niewystarczający. Jak się na dobre wkręcę w tę dziedzinę i mi się ona spodoba, to może i jakiś certyfikat z analizy web sobie sprawię, a co 😉
Czytam Twój blog od pewnego czasu i daje mi to dużo motywacji i satysfakcji.
Też pracuję nas swoim budżetem domowym i dywersyfikacją zarobków.
Gratulacje i powodzenia!
Hej Magda 🙂 Dzięki za miłe słowa, takie komentarze też i dla mnie stanowią motywację, bo widzę, że w jakiś sposób moja pisanina pomaga innym 🙂 btw., wcześniej zdarzyło mi się trafić na Twojego bloga, fajnie, że kobiety również działają w tematach SEO 🙂 pozdrawiam!
Kibicuję Ci od dawna – mam nadzieję, że o tym wiesz! Trzymaj tak dalej i planuj ambitnie – to daje jeszcze większą motywację do działania. Myślę, że w wielu aspektach blogowania możemy sobie podać rękę – zaczęliśmy w końcu w podobnym czasie. Pozdrawiam!
Hej wolny! Dzięki wielkie za doping 🙂 Twój blog to kawał dobrej roboty, osobiście podziwiam, że zawsze znajdujesz czas na regularne wpisy – u mnie różnie z tym bywa 😉 życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku!