Dzień dobry w Nowym Roku! Zapraszam Was na podsumowanie akcji Szkoła Inwestowania Kobiecych Finansów. Postanowiłam także pójść za ciosem i podsumować blogowo miniony rok, dzisiejszy wpis stanowi więc 2 w jednym. Jak się przekonacie, oba podsumowania są ze sobą silnie powiązane i szczególnie to pierwsze jest dla mnie swoistą pigułką goryczy. Dlaczego? Cóż, nie jest to do końca pozytywne podsumowanie, a w każdym razie nie uświadczycie w nim wylewającego się z ekranu słodzenia, jak to wszystko mi super wyszło. Wyjaśniam poniżej!
Podsumowanie wyzwania Szkoła Inwestowania Kobiecych Finansów (SIKF)
Nie ukrywam, że wiązałam z cyklem Szkoła Inwestowania Kobiecych Finansów spore nadzieje. Liczyłam na to, że wzbudzi on równie duże zainteresowanie i zaangażowanie, co wyzwanie Październik Miesiącem Oszczędzania, które przeprowadziłam na blogu w 2018 roku.
Temat wydawał mi się interesujący i na czasie. W dobie mizernego oprocentowania kont oszczędnościowych i lokat, niepewności na rynku pracy i w światowej gospodarce, jawił się on mi strzałem w dziesiątkę. Wnioski takie wyciągnęłam też z Waszych pytań, które kierowaliście do mnie mailowo i w wiadomościach prywatnych w social mediach. A nawet tu, w komentarzach pod niektórymi artykułami na blogu. Jak w tych szalonych czasach chronić pieniądze przed utratą wartości? Czy i w co inwestować?
Decydując się na start cyklu SIKF, postanowiłam, że będzie to seria edukacyjnych artykułów skierowanych właśnie do osób, które w świecie inwestycji stawiają swoje pierwsze kroki. Dlatego też cieszyłam się, że udało mi się nawiązać merytoryczną współpracę. Pozyskałam patronat wydawnictwa i księgarni Maklerska.pl, która oferuje publikacje edukacyjne dotyczące inwestowania. Chciałam, by każdy artykuł zamykała seria zadań do samodzielnego wykonania, pytań do przemyślenia oraz wykaz lektur pogłębiających dane zagadnienie.
Teraz, gdy cała seria jest już za nami, widzę, że jednak moja ocena zainteresowania tym tematem była nieco na wyrost.
Może ludzie szukają w sieci łatwych i szybkich rozwiązań inwestycyjnych i nie mają czasu na edukację? Czyżby przekonanie o tym, że inwestowanie to typowo męski świat i kobiety nie mają co tu szukać mamy tak mocno zakorzenione, że wiele czytelniczek nawet nie zaprzątało sobie głowy przystąpieniem do tego wyzwania? Zresztą, taką obserwację poczyniłam też przy organizacji konkursu książkowego. Przytłaczająca większość zgłoszeń pochodziła od mężczyzn.
Z kolei w minione wakacje media donosiły o badaniu, wedle którego niemal połowa Polaków nie posiada żadnych oszczędności… W obliczu takich statystyk, jak mają inwestować, skoro nie mają z czego?
A może jednak głównym sposobem ludzi na “inwestowanie” pieniędzy w obliczu zagrożenia kryzysem jest po prostu konsumpcja…? Na zasadzie: wydajmy pieniądze, póki cokolwiek jeszcze można za nie w miarę tanio kupić?
Skąd takie pesymistyczne wnioski? Zajrzyjcie do artykułów z cyklu SIKF. Od razu rzuca się w oczy, że większość z nich w ogóle nie była komentowana. Już tylko to było dla mnie było sporym zaskoczeniem, zważywszy, że zazwyczaj artykuły na blogu mają przynajmniej po kilka, przeważnie po kilkanaście czy kilkadziesiąt komentarzy. Niezależnie od poruszanej w nich tematyki. Dla mnie to jasny sygnał, że artykuły z serii SIKF nie wzbudziły znaczącego zainteresowania.
Mniejsze zainteresowanie tematami inwestycyjnymi widać jednak głównie przy porównaniu ruchu na blogu z 2021 roku do 2020 roku. Cykl SIKF wystartował w październiku i dokładnie wtedy zmalała też wyraźnie liczba użytkowników odwiedzających bloga. Powiedziałabym, że drastycznie zmalała 🙂
Ostatni kwartał minionego roku to straszna posucha na blogu. Zresztą, możecie to naocznie sprawdzić w sekcji podsumowującej rok 2021. Znajdziecie ją nieco niżej. Wykres mówi wszystko: dla większości odbiorców tematyka okazała się nudna / niepotrzebna (?)
Poza tym publikowane przeze mnie w social mediach posty dotyczące inwestowania cieszyły się także taką sobie popularnością. Zgodnie z założeniami cyklu, wyszłam z treściami edukacyjnymi także na Facebooka i Instagram. Na FB i IG opublikowałam 3 nagrania video, w których pokrótce omawiałam nadchodzące tematy oraz czytałam fragmenty polecanych książek. Dodatkowo na IG przeprowadziłam 3 live’y – wywiady z ekspertami inwestycyjnymi – Dorotą Sierakowską, dr Anną Smolińską i Przemkiem Barankiewiczem. Możecie je obejrzeć tutaj.
Czy to oznacza, że żałuję poświęcenia czasu i energii na ten cykl?
Nie, aczkolwiek wysiłek i energia w niego włożone nie przełożyły się na popularność. Co na pewno było dla mnie w pewnym momencie demotywujące. Pierwotnie zapowiedziałam, że artykuły w ramach cyklu SIKF będą się ukazywać w poniedziałki, środy i piątki w październiku i przez część listopada. I o ile w październiku udało mi się utrzymać ten reżim, to w listopadzie mój zapał zmalał. Wpisy zaczęły się ukazywać nieregularnie. W efekcie, cały cykl swój finał znalazł dopiero w grudniu! Takiej rozpiętości czasowej między pierwszym a ostatnim artykułem z cyklu SIKF w ogóle nie miałam w planach.
Czy to oznacza, że zrezygnuję z tematyki inwestycyjnej na blogu? Wręcz przeciwnie.
Cała historia z SIKF tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że o inwestowaniu trzeba mówić, trzeba pisać, trzeba edukować. Dla wielu to nadal “czarna magia” i obszar porównywalny z polem minowym – czyli czymś, czego się boimy. To, że ta tematyka nie jest popularna wśród kobiet, nie zmieni się samo. A jako edukatorka finansowa czuję się zobowiązana, by tego typu zagadnienia na blogu poruszać.
Doszłam jednak do wniosku, że być może ta materia jest zbyt “ciężkostrawna” dla osób zupełnie początkujących, by ją lekko i przyjemnie przyswajać w takich zorganizowanych seriach artykułów. Może temat zbyt przytłoczył odbiorców jak na blogowe wyzwanie i lepiej by wyszło dla wszystkich, gdybym po prostu rozłożyła te artykuły np. na cały rok. A w międzyczasie przeplatała je wpisami o innej, lżejszej tematyce.
Dla mnie osobiście plusem całej akcji było na pewno zmuszenie się do nagrywania video. Nie jestem fanką tej formy, ale zdaję sobie sprawę, że czasem warto wyjść ze swojej strefy komfortu i pokazać się swoim Czytelniczkom i Czytelnikom. Choćby po to, by dotrzeć w ten sposób do nowych osób 🙂
Statystyki bloga za 2021 rok
W roku 2021 ukazało się na blogu 31 artykułów (o 10 mniej niż w 2020 r.), z czego większość, bo aż 21, ukazała się w ramach cyklu edukacyjnego Szkoła Inwestowania Kobiecych Finansów. Tak więc nie udało mi się zrealizować zeszłorocznego postanowienia, by artykułów na blogu ukazało się w 2021 r. minimum 40. Nie udało mi się także odpalić newslettera, który byłby czymś więcej, niż mailingiem informującym o nowych wpisach na blogu.
W tym roku publikowałam mało i nieregularnie. Np. w czerwcu i lipcu nie ukazał się ani jeden artykuł! Przyznaję się bez bicia, że zaabsorbowały mnie różne aktywności poza blogiem, w tym urządzanie ogródka działkowego, a także problemy zdrowotne. W marcu poza tym dotknęła moją rodzinę osobista tragedia: śmierć bliskiej osoby z powodu koronawirusa. Rzeczy, które działy się w sieci i wokół bloga, zeszły dla mnie na dalszy plan.
Do najczęściej czytanych artykułów w 2021 należą – w nawiasie podaję liczbę wyświetleń według wtyczki Jetpack:
- Pomysły na tanie obiady (33 tys. wyświetleń).
- Znajdź pieniądze we własnym domu – gdzie sprzedać rzeczy z PRL? (24 tys. wyświetleń)
- Wietrzenie szafy i sprzedaż na Vinted (23 tys. wyświetleń).
- Rękodzieło jako sposób na dodatkowy zarobek, czyli 20 pomysłów na to, jak dorobić do pensji (23 tys. wyświetleń)
- PMO#18 Mniej znaczy więcej – szczypta minimalizmu na co dzień (12 tys.)
W pierwszej 10 znalazły się jeszcze artykuły o oszczędzaniu na jedzeniu, jak skutecznie złożyć reklamację, pomysły na przechowywanie dokumentów, artykuł z szablonem budżetu domowego do druku oraz wpis o prostym budżecie domowym w arkuszu kalkulacyjnym.
Ogólnie rok 2021 przyniósł ze sobą dalsze wzrosty w liczbie odwiedzających blog Kobiece Finanse.
To, co mnie jednak martwi, to ciągle malejący wskaźnik sesji przypadających na jednego użytkownika, stron odwiedzanych w czasie jednej sesji oraz średni czas trwania sesji. Szczerze mówiąc, wolałabym obserwować mniejszy przyrost liczby użytkowników i odsłon, w zamian za wzrost wartości wspomnianego trio.
Skąd te spadki? Otóż jednym z głównych winowajców okazał się… Bijący rekordy popularności artykuł z przepisami na tanie obiady. Odnotował on ogromną liczbę wejść, jednak były to przeważnie wejścia “po jeden przepis”. Ktoś na daną frazę, np. “wegańskie leczo”, wyszukał mój artykuł, doszedł do interesującego go akapitu – i albo przeczytał przepis i wyszedł ze strony, albo go sobie skopiował i…. też wyszedł ze strony. Tak czy siak, wpis z przepisami to taki “lep na muchy”. Trafiają do niego przypadkowe osoby z internetu, zostawiają w statystykach swój ślad, ale ogólnie nie są zainteresowane innymi publikacjami na blogu. W ten sposób “psują” mi pozostałe wskaźniki 😉
Oprócz widocznego powyżej braku zainteresowania treściami publikowanymi na blogu od października, łatwo dostrzec też ogromne tąpnięcie w ruchu na przełomie maja i czerwca. Związane jest ono z plagiatem mojej strony i ogłupieniem z tego powodu algorytmów Google’a. W szczegóły wchodzić teraz nie będę, bo sprawa trafiła do organów ścigania i jest w toku. Niezależnie od jej finału, planuję po jej zakończeniu poświęcić tej historii jeden, a może nawet kilka wpisów.
Kobiece Finanse w mediach społecznościowych w 2021 roku
Na koniec przygotowałam krótkie podsumowanie rozwoju moich kanałów w social mediach. Ogromnych wzrostów nie odnotowałam, choć nadal obserwatorów przybywa.
- Facebook (4 tys. obserwujących vs 3803 z minionego roku),
- Pinterest (4265 obserwujących vs 3789 z 2020 roku),
- Twitter (1575 obserwujących vs 1340),
- Instagram (1032 obserwujących vs 540).
Największy skok odnotowałam jak widać na Pinterest oraz na Instagramie. Skok obserwujących na Instagramie po części jest spowodowany puszczeniem testowo kilku reklam na wybrane posty. Zgodnie z planami, które powzięłam w roku ubiegłym, by spróbować tej formy promocji. Samego profilu nie reklamowałam. Pewnie gdybym się na to zdecydowała, przyrost byłby większy. Zauważyłam jednak, że wchodzenie w interakcje i działania promocyjne na zasadzie koleżeńskiej przysługi dają podobny efekt, a może nawet większy, niż reklamy. Tak pozyskani obserwatorzy nie są osobami z przypadku, a z czyjegoś polecenia. Zauważyłam ponadto, że są bardziej zaangażowani w to, co publikuję.
Chyba najmniej działałam w minionym roku na Facebooku
Przyznam, że powoli zaczyna ta platforma mnie irytować. Do zmienionego layoutu do dziś nie mogę się przyzwyczaić. Jest niefunkcjonalny, mało intuicyjny, udziwniony i… cholernie wolny. Powiadomienia pojawiają się, kiedy chcą. Czasami przychodzi info po kilka razy o tym samym – a niektóre istotne dla mnie rzeczy nie pojawiają się wcale w notyfikacjach. Np. informacja o tym, że ktoś napisał do mnie PW na fanpage’u… Poza tym narzędzia związane z prowadzeniem fanpage’a i grup są pełne błędów. Odechciewa się z nich korzystać. Moim zdaniem redesign Facebooka to modelowy przykład tego, jak można schrzanić coś, co było dobre.
A gdy połączę powyższe z coraz mniejszym ruchem na bloga z FB… Z niewspółmiernymi efektami do wysiłków wkładanych w to, by mieć choć trochę sensowne zasięgi… To oddaje to w pełni obraz fejsbukowej nędzy 😉
W dalszym ciągu przyjemność sprawia mi za to rozwijanie mojego konta na Twitterze. Odkąd odkryłam narzędzie TweetDeck, planowanie tam postów, śledzenie interesujących mnie tematów i wchodzenie w dyskusje stało się łatwiejsze. Polecam.
W zasadzie to tyle tym razem 🙂 Podsumowanie w porównaniu do wcześniejszych edycji wyszło dość krótkie, ale mam nadzieję – blogowo w miarę konkretne. Dlatego dłużej nie będę przynudzać i z troską i nadzieją zapytam, co u Was słychać? Jak oceniacie swój 2021 rok? Mam nadzieję, że miniony rok nie dał Wam zbyt mocno w kość – i że pozwolił zrealizować większość Waszych planów. Przy okazji życzę też wszystkiego najlepszego w 2022!
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Prowadzenie bloga i zrobienie dobrego wpisu zajmuje czasem nawet kilka dni, ale ciężko to tłumaczyć ludziom, którzy nigdy tego nie robili.
Statystyki i tak powyżej średniej.
Powodzenia w 2022 😉
Bardzo ciekawe podsumowanie 2021 roku. Trzymam kciuki za dalszy rozwój oraz mnóstwo inspirujących i wartościowych treści