Hej Kochane i Kochani! Świeżo wróciłam z urlopu, pełna optymizmu, pomysłów i energii do działania, pomimo tego, że Wrocław powitał mnie niezłą ulewą. W drodze do domu obmyślałam plan na najbliższe wpisy. W końcu z powodu wakacji zapanowała u mnie wpisowa posucha na ponad tydzień. Zastanawiałam się, czy poruszyć jeden wałkowany na łamach różnych portali temat na moim blogu, mianowicie akcję Ice Bucket Challenge, czy też może go sobie odpuścić. Ostatecznie stwierdziłam, że dorzucę do sprawy swoje trzy grosze. Tym bardziej, że rzecz mnie gryzie i spokoju nie daje w zasadzie od momentu, gdy stała się bardzo nagłaśniana w mediach.
Ice Bucket Challenge – o co w tym chodzi?
Czy w ogóle jest tu ktoś, kto nie wie, o co chodzi w Ice Bucket Challenge? Myślę że chyba każdy widział w mediach obrazki z ludźmi oblewającymi się wodą, ale na wszelki wypadek wyjaśniam…
Cała akcja miała swój początek w osobie Coreya Griffina, biznesmena mieszkającego w USA. Celem przedsięwzięcia było zwrócenie uwagi wszystkich ludzi, na całym świecie, na problem nieuleczalnej, ciężkiej choroby – stwardnienia zanikowego bocznego, z ang. amyotrophic lateral sclerosis (ALS). Inne nazwy choroby to parkinsonizm lub zespół otępienny, ze znanych osób choruje na nią np. Stephen Hawking.
Patent jest prosty, polega na wykonaniu “zadania honoru” oraz nominowaniu po jego wykonaniu kolejnych 3 osób (w ramach publicznego rzucenia im wyzwania), które mają ów wyczyn powtórzyć.
Wykonanie zadania koniecznie trzeba udokumentować materiałem filmowym. Osoba wykonująca zadanie powinna wpłacić symboliczną kwotę na rzecz fundacji zbierającej datki dla chorych na ALS. Natomiast osoby, które zadania nie wykonają w określonym czasie (mają na to bodajże 48h) pomimo imiennego ich wskazania, muszą wpłacić kwotę znacznie większą, choć nadal dobrowolną.
Wyzwaniem w całej zabawie jest wylanie na siebie kubła lodowatej, niemal ZMROŻONEJ wody. Jest to istotny element wyzwania, bo lodowata woda powoduje szok termiczny i prowadzi do chwilowego paraliżu ciała.
Dzięki temu osoba zdrowa przez kilkadziesiąt sekund ma szansę poczuć się jak chory na stwardnienie zanikowe boczne.
Dlaczego jestem sceptyczna…
Zaczęło się od Coreya Griffina, a potem rozprzestrzeniło niczym burza. Oblewali się wszyscy, Mark Zuckerberg, Bill Gates, wszelkiej maści gwiazdy i gwiazdeczki, politycy, redakcje gazet, ekipy telewizyjne.
Z USA ALS Ice Bucket Challenge trafiło do Europy. Każdy chciał pokazać swe poparcie i że myślami jest blisko przy ludziach chorych na ALS, więc szybko oblewać zaczęli się wszyscy.
Sęk w tym, że całe przedsięwzięcie wraz z rozprzestrzenianiem się po świecie, straciło swój pierwotny sens.
Nie wiem, jak to wygląda u Was wśród znajomych, ale ja choćby na Facebooku widzę rzesze ludzi wylewających na siebie wiadro wody (zimnej jeno, nie zmrożonej, bo nie oszukujmy się, taka nie płynie w wężach ogrodowych na działkach), którzy w swoich nagraniach ani słowem nie wspominają, po co to robią i że należy wpłacać kasę na szczytny cel.
Próżno szukać w opisie ich filmów numeru konta.
Nie twierdzę, że robią tak teraz wszyscy, o nie! O tym, że ludzie wpłacają pieniądze, świadczą komentarze na fanpage’u Stowarzyszenia Dignitas Dolentium. I chwała im za to.
Nie zmienia to jednak faktu, że patrząc na ogół działań ludzi w internecie, akcja charytatywna przekształciła się w nieco bezsensowną zabawę oblewania się wodą, bez głębszego sensu. Odnosi się wręcz wrażenie, że chodzi tylko o frajdę i zrobienie kawału znajomym, plus wstawienie lajka lub zgarnięcie jak największej liczby tychże.
Zwrócono uwagę na problem, owszem, ale i wypaczono ideę. A że przy okazji taki choćby Bill G. zrobił sobie niezłą akcję marketingową, to już inna bajka… Swoją drogą, przyznać trzeba, że klip zrobił zacny i reklama jest odpowiednia do jego profesji 😉
Co mówią statystyki, czyli skala zjawiska
A teraz z innej beczki. Blog Kobiece Finanse wszak jest o oszczędzaniu, tak więc zwrócę uwagę na problem przez wielu nagle przemilczany, czego kompletnie nie rozumiem.
Widzę, że i wiele osób piszących o finansach podjęło się wyzwania z wiadrem mroźnej wody. Ale nikt nie podjął tematu, ile wody marnuje się na świecie przez akcję Ice Bucket Challnge?
Jakie są to koszty? Jak lepiej można by było ją wykorzystać?
Według portalu www.ukladu-nerwowego.choroby.biz:
Stwardnienie zanikowe boczne (ALS) jest nieuleczalną i postępującą chorobą neurozwyrodnieniową prowadzącą do paraliżu, a w konsekwencji do śmierci. Mniej więcej połowa chorych umiera w ciągu trzech lat od postawienia diagnozy. Szacuje się, iż na ALS cierpi ok. 350 tysięcy osób. Rocznie choroba ta dotyka 1-2 osoby na 100 tysięcy. Zazwyczaj zapadają na nią mężczyźni pomiędzy 50. a 70. rokiem życia, znacznie rzadziej na ALS chorują osoby młodsze oraz kobiety.
Tymczasem milion dzieci rocznie umiera z powodu braku wody pitnej.
Według portalu www.rynekzdrowia.pl:
Liczba zgonów z tego powodu [tzn. braku wody zdatnej do picia – przyp. Dana] przewyższa już liczbę zabitych przez AIDS, malarię i odrę razem wzięte. To najczęstsza przyczyna umierania dzieci w Afryce podsaharyjskiej i druga z kolei w skali całego świata. (…) Choć ostatnio zmieniło się wiele, 783 miliony osób ze społeczności najbiedniejszych i wysiedlonych nie ma wciąż bezpiecznej wody pitnej.
Będę nieco brutalna – setki tysięcy chorych na ALS kontra setki milionów cierpiących na brak wody pitnej. Czy ktokolwiek się nad tym zastanawiał, że sposób, w jaki się uświadamia ludziom problem ALS, jest wątpliwy, hmm, moralnie? Czy nie promuje on po prostu marnotrawstwa? Cel zwrócenia uwagi jest niewątpliwie szlachetny, ale czy przyjęto dobre metody?
Nie wiem, czy Was to nie przeraża, ale jak dla mnie bardzo smutnym zjawiskiem jest, że my, tu, w sytych, bezpiecznych Stanach i Europie, którym nie doskwiera głód i pragnienie skręcające kiszki, wylewamy na siebie hektolitry wody i tym samym ją po prostu marnujemy, podczas gdy na świecie niektórzy wiele by dali, by uszczknąć dla siebie choćby kilka kropel… I zaspokoić palące trzewia pragnienie…
Ile wody wylano dotychczas w Ice bucket challenge?
Miliony litrów? Czort wie, nie znalazłam danych na ten temat. Ale sam fakt, że dochodzi do takich absurdów, jak wylanie na jedną osobę 120 wiader wody (sic!!!), to stwierdzam, że z oszczędnościowego / ekologicznego / moralnego punktu widzenia akcja przynosi w ogólnym rozrachunku więcej szkody niż pożytku.
Jeśli chcesz pomagać, rób to mądrze…
…to moje motto, jeśli chodzi o charytatywność. Co to znaczy “mądrze”? Ano tak, by pomagając jednym, nie szkodzić drugim. Jeśli chcesz pomóc chorym na stwardnienie zanikowe boczne, po prostu wpłać pieniądze na konto:
Nr rachunku: 61 1240 4432 1111 0000 4721 0358
Dignitas Dolentium
34-400 Nowy Targ
ul. Gorczańska 26
I tyle. Serio, nie musisz się oblewać, po prostu wykonaj przelew – szkoda więcej wody.
Chcesz pomóc jeszcze większemu gronu osób? Przyjmij więc moje wyzwanie i… Oddaj w ciągu roku “wiadro życiodajnego płynu”. Tym niezwykłym płynem jest TWOJA KREW.
W punktach krwiodawstwa jednorazowo oddać można 450 ml. Kobiety w ciągu roku mogą oddać krew czterokrotnie, czyli w sumie niemal dwa litry. Ot, akurat na wiaderko. Ba, panowie oddawać krew mogą nawet częściej. We Wrocławiu w tej chwili najbardziej potrzebna jest krew grup Rh ujemnych: 0 Rh-, A Rh- oraz dodatniej: A Rh+.
Jestem dumnym “producentem” krwi 0 Rh-. O ile aktualny stan zdrowia mi na to pozwala, oddaję krew. Kilka razy odbito mnie z powodu zbyt niskiego ciśnienia, więc musiałam przyjść w innym terminie. Sprawy nie ułatwiają też moja alergia i przyjmowane na nią leki, dlatego oddawać krew mogę tylko w określonych okienkach czasowych.
Mimo to działam. Zapewniam Was, nie ma się czego bać. A satysfakcja z niesienia pomocy jest ogromna.
Zachęcam! Szczegóły, jak konkretnie możecie pomóc, znajdziecie na stronie rckik.wroclaw.pl
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Faktycznie zrobił się teraz na to szał i coraz częściej pomijany jest problem czy też cel tego wyzwania. Ale obawiam się, że większość osób robiących to dla fanu, nie trafi na taki tekst. Chociaż, może do wszystkich to dotrze… Życzę Ci to !
Co masz do Billa Gatesa? O jakim marketingu mówisz? Jedyne pewnie co o nim wiesz, to to, że stworzył Windowsa i że jest najbogatszym człowiekiem na ziemii.
W jakim sensie nic o nim nie wiem – może chodzi Ci o jego fundację? 🙂 Wiem o jej istnieniu, spokojnie. A co do samego Billa, to nic do niego nie mam, ba, uważam, że jest wzorem dla osób przedsiębiorczych 🙂 Po prostu ma łeb do marketingu – ze zwykłego “lania wody” zrobił niezły show w swoim spocie, chyba nie zaprzeczysz. Wyróżnia się kreatywnie na tle reszty. Pokazuje, że nawet przy takiej akcji można zrobić coś oryginalnego. A że jest umysłem ścisłym, to wszystko najpierw zaplanował –> zbudował –> mission complete 😉 pozdrawiam.
No wiesz, dla mnie zabrzmiało jakby był on jakąś attention whore, w stylu wszelkiej maści celebrytek, z Kim Kardashian na czele. To nie jest żaden marketing. Gość jest po prostu luźny i dosyć zabawny, stad taki, a nie inny filmik. A problem dostępu do pitnej wody na pewno nie jest mu obcy, bo jego fundacja się tym zajmuje. Ogólnie czepianie się tej akcji jest dla mnie pretensjonalne. “jaki to ja jestem od was lepszy, bardziej społecznie świadomy” blablabla. Wodę marnujemy na każdym kroku. Czy to zostawimy odkręcony kran podczas mycia zębów, mycia naczyń, czy bierzemy prysznic dłużej niż to było potrzebne. Natomiast co do osob oblewajacych sie woda i niewiedzacych o co chodzi. No cóż, tak bywa. Ale jeśli 1/10 osób się zainteresuje, o co tak na prawdę chodzi to akcja przynosi sukces. I liczby nie kłamią, zebrano ponad 150 mln dolarów na walkę z tą chorobą. A łańcuszki będą zawsze. Był planking, było wyzwanie piwne. Ba! Teraz ludzie wrzucaja swoje nagie fotki na twiterze i solidaryzuja sie z celebrytami, których nagie zdjecia zostały wykradzione z applowskiej chmury. Oblewanie sie wodą przy tym to na prawdę nic strasznego.
Wierz mi, nie czuję się w żaden sposób lepsza 🙂 i wpis ten nie miał służyć wywyższaniu się. Po prostu wyrażam swoją opinię na pewne masowe zjawisko, wobec którego nie sposób przejść obojętnie. Nie widzę w tym nic złego. A co do “uświadamiania” tych “społecznie mniej świadomych” – skoro, jak sam zauważyłeś, na co dzień marnujemy wodę, to po co marnować jej jeszcze więcej? 🙂 Cały świat “trąbi” o tej akcji, mało kto o niej nie słyszał, nie widzę więc sensu, by dalej się oblewać. Wystarczy dokonać wpłaty.
Wracając natomiast do Billa. Nadal obstaję przy tym, że jego spot to z marketingowego punktu widzenia perełka. Spośród wielu różnych nagrań, to właśnie jego film rozprzestrzenił się w sieci jako viral. A samo wypowiedziane przez niego “I wanna do it better” mogłoby służyć za slogan całej akcji 🙂 Bardzo dobrze przemyślane. Pozdrawiam, Dana.
Dobrze, że o tym napisałaś, bo wkurza i frustruje mnie to tak samo jak Ciebie. Jak widzę tych swoich znajomych na fejsie, to tym bardziej jest mi wstyd, jak marnujemy wodę i co zrobiliśmy z tej akcji. Chodzi tylko o fajną zabawę.
Wygrała u mnie koleżanka, która chciała chyba tym wyzwaniem wyeksponować swoje “widoki”, bo nie włożyła biustonosza i pod jej filmikiem pojawiło się milion komci na temat “fajnych cycków”. Oczywiście ani słowa o ALS.
Albo koleżanka… która się nie oblała i wrzuciła na fejsa dowód wpłaty – 10 zł… no wiem, ważne, że w ogóle wpłaciła, ale dyszką bym się nie chwaliła… 🙂
Pozdrawiam!
Heh, akcja z cycem na wierzchu musiała zwrócić uwagę 😛 Czego to ludzie nie wymyślą 🙂
Natomiast co do wpłaconej kwoty – każdy wpłaca tyle, na ile go stać 🙂 widocznie dla znajomej to 10 zł to był duży wyczyn, na tyle mogła sobie pozwolić, więc się pochwaliła 🙂 akurat wielkości kwoty bym nie oceniała 🙂 pozdrawiam! 🙂
Co chwila na ścianie jakieś bzdurne oblewanie wody…
W żadnym wpisie nie widziałam, OCB i komu na mózg padło przez głupią modę na fejsie. Więc u mnie nawet wspomnianych u Ciebie wyjątków nie uświadczyłam.
Na krew idę w piątek – ma jeszcze tą zaletę, że po wakacjach brakuje krwi, chociaż nasza wrocławska stacja ostatnio nawet w zoo zawitała, to nie brakuje im tylko B+ – można sprawdzić na ich stronie http://www.rckik.wroclaw.pl/
Jak B.? Widziałam wpisy rowerowe – dałaś czadu.
Hej, trzymam kciuki za udane oddanie krwi w piątek 🙂 a jeśli o urlop chodzi, to standardowo będzie poświęcony mu osobny wpis podsumowujący 😉
Bardzo trafne porównanie. Widocznie brak wody pitnej jest zbyt mało medialny, żeby nagłaśniać ten problem i nie da się na tym w żaden sposób zarobić. Obecny system ekonomiczno-społeczny nigdy nie był i nigdy nie będzie efektywny. I niestety nic na to nie poradzimy :/
Bardzo mądry wpis i prawidłowe podejście. Wśród wyzwań to chyba najbardziej wyróżniła się Natalia Hatalska, która zrobiła naprawdę długi wstęp o chorobie. Co do wody – nam jest to problem całkiem obcy, więc nikt nie zwraca uwagi na problem braku, póki my ją mamy. Przykre to, ale może dzięki takim wpisom coś się uda uświadomić. Swoją drogą wodę przy wyzwaniu świetnie oszczędził Michał Szafrański 🙂
Problem braku wody jako problem nam obcy – do czasu – oczywiście odpukać, ale ostatnio coraz częściej poruszany jest ten temat w mediach.
Póki co świat bardziej przejmuje się tematem eksploatowanych złóż ropy, a nie wody, ale obyśmy się nie ocknęli z ręką w nocniku 😉 Pozdrawiam!
Niestety, ale nie zgodzę się z tobą pomimo, że sam nie jestem fanem tej akcji. Uważam jednak, ze trzeba podejść do tego z dystansem i cieszyć się, że chociaż w taki sposób ludzie pomagają. Być może co 10 osoba, która się oblała wpłaciła rzeczywiście na konto tej czy innej fundacji, ale zawsze to lepiej niż nikt by tego nie zrobił. Proponuję więcej dystansu do życia, a nie czepiania się tego czy ktoś wie dlaczego się oblewa.
To Twoje zdanie i masz do niego prawo, tak samo jak ja mam prawo do swojego. Nie postrzegałabym tego jako narzekania, bo wskazuje to na marudzenie bez podejmowania jakichkolwiek akcji, natomiast w ja w kwestiach pomagania nie jestem pasywna. Nie czepiam się samej akcji, wspierania chorych na ALS, tylko sposobu “promowania” idei. Wierzę, że można to zrobić mądrzej, bez marnowania wody. Teraz z tego się zrobił niestety w większości przypadków bezrefleksyjny “łańcuszek”. Dystans owszem, trzeba mieć, ale nie dla bezmyślności i kroczenia za tłumem, bez zadania sobie pytania, po co, dlaczego się coś robi. Pozdrawiam, Dana.
Słusznie zauważyłaś – również mam to samo ale widzę progres, coraz więcej ostatnich filmików jest bardzo przemyślana. W materiale jest dużo powiedziane o chorobie a w części z nich nawet nie dochodzi do oblania się wodą.
Dokładnie, dziś natrafiłam np. na takie nagranie: http://www.cda.pl/video/141215dc/Odpowiedz-na-nominacje-do-oblania-sie-woda- Pozdrawiam!
Akcja jest fajna, bo fundacje zyskały dzięki niej mnóstwo pieniędzy. Szkoda tylko, że zamieniła się w atrakcję na dla nastolatków, którzy zakładają się o flaszkę wódki i oblewają się z radością wodą. Najpierw chlanie browarów przed kamerką, a teraz kolejna durna zabawa. I czy przy każdym temacie trzeba przywoływać dzieci z Afryki? No sorry, ale może zamiast wylanego wiadra każdy miałby tam wysłać butelkę wody? Porównanie abstrakcyjne, ale cały świat nie może odpowiadać za biedę gdzieś indziej.
Staszku, w których innych wpisach przywołałam afrykańskie dzieci? 😉 Nie przypominam sobie 🙂
Nie chodzi o to, żeby od razu wysyłać do Afryki wodę (choć gdy ktoś bardzo chce pomóc, może wesprzeć akcję Woda dla Afryki prowadzoną przez PAH i Cisowiankę, a co 😉 ), tylko żeby jej nie marnować. To, że mamy jej u siebie pod dostatkiem dziś, nie znaczy, że będzie tak zawsze. Nie wiem, jak dla mnie to też kwestia swego rodzaju szacunku nie tylko do wody, ale do jedzenia w ogóle.
A wracając do akcji IBC – powtórzę, cel popieram i podoba mi się, ale nie jestem przekonana do formy. Pozdrawiam, Dana.
Świetny wpis podsumowujący temat – mam podobne zdanie. Powtórzę przedmówcę – akcja była fajna na początku. Teraz to jest już chyba wypaczenie idei. Od siebie dodam, że jak ktoś chce popisywać się polewaniem wodą, to mamy przecież w naszym kraju dzień przeznaczony do tego celu: Śmigus Dyngus…
Akurat dzisiaj gdy jechałam autobusem zobaczyłam na przystanku billboard tej kampanii:
http://wroclaw.gosc.pl/doc/2043929.Podziel-sie-woda
Na dokładkę: http://bit.ly/1vKwK1H
Jak widać, woda jest pożądanym dobrem nie tylko w odległej Afryce 😉
Moim zdaniem to wyzwanie to bardzo dobra rzecz i należy je rozpowszechniać. a to że ktoś marnuje wodę oblewając się to żaden argument. to mam nie podlewać też kwiatków nie kąpać się? dzięki temu wyzwaniu zebrano wiele pieniędzy i ktoś miał świetny pomysł a ludzie wymyślają jakieś bezsensowne hejty…
Musisz mieć jakąś ciekawą definicję hejtu, bo w powyższym do hejtu jest jeszcze baaardzo daleko 🙂 natomiast porównanie oblewania się wodą w tej akcji do konieczności dbania o higienę jest słabo trafione 😉
Dyskusja na ten temat jest potrzebna choćby z tego względu, że warto przypominać ludziom czym jest Ice Bucket Challenge i jaki był jego zamysł. Są różne sposoby pomagania i na pewno zwiększanie świadomości społeczeństwa jest jednym z nich. Najfajniej i najobszerniej na ten temat wypowiadają się dzieciaki (ang.): https://www.youtube.com/watch?v=TKeG08hC8gk
Pozdrawiam i zachęcam do pomagania – jeśli ktoś chce oblewać się wodą, niech chociaż wspomni dlaczego to robi 🙂
Naprawde chcemy krytykowac konstruktywne akcje, bo ktos z Twoich znajomych je wypaczyl? Nie znam akcji dobroczynnej, ktora ma tylko i wylacznie etycznie w 100% zachowania i ludzie ktorzy ja wspieraja robia to tylko w dobrej wierze a nie po to zeby miec z tego cos dla siebie (jak tu: zabawe, popularnosc znajomych). Bedziesz krytykowac czerwony krzyz bo znasz kogos kto kradnie z nieszczelnych kontenerow na ubrania. Czy Wielka Orkiestra Swiatecznej pomocy powoduje, ze jest za duzo pradu do naswietlenia koncertow>. Zawsze gdzies wystepuja koszty. Serio, te energie ktora wrzucilas w napisanie posta moglabys poswiecic sama na zrobienie czegos konstruktywnego dla swiata. Mysle ze nieetyczne jest samemu nic nie robiac, krytykowac i zniechecac innych do uczestniczenia w akcji, ktora robi cos dobrego.
Serio, to chyba nie przeczytałeś dokładnie 😉 pomagam, ale inaczej. Samej akcji też nie “krytykuję”, tylko powątpiewam w jej “konstruktywną” formę. Pozdrawiam.