Psychologia inwestowania – dlaczego warto znać jej mechanizmy?

Nie bez powodu w ostatnich wpisach tyle miejsca poświęciłam zagadnieniu przeprowadzania różnego rodzaju analiz – analizy fundamentalnej, technicznej czy wskaźnikowej. Są to narzędzia, które pozwalają nam inwestować świadomie i mogą nas uchronić przed podejmowaniem pochopnych decyzji. Zdaję sobie jednak sprawę, że ta specjalistyczna dawka wiedzy może przytłoczyć. Dlatego dzisiaj weźmiemy na warsztat temat nieco lżejszy, ale wcale nie mniej ważny – a jest nim psychologia inwestowania. Dowiemy się, jakie figle może nam spłatać na giełdzie nasz własny umysł. Zobaczmy, jak emocje wpływają na nasze decyzje na giełdzie.

UWAGA - w tym wpisie znajdziesz linki afiliacyjne!
Gram w otwarte karty, dlatego już na początku zaznaczam, że w treści tego wpisu znajdziesz komercyjny link partnerski. Oznacza to, że jeśli zdecydujesz się za jego pośrednictwem skorzystać z usługi partnera tego artykułu, mam szansę na otrzymanie za to prowizji. Linki te należą do programu afiliacyjnego księgarni internetowej Maklerska.pl:


Partner  wpisu: Maklerska.pl


Nie nawiązuję współprac z niesprawdzonymi dostawcami, nie promuję produktów, których nie wypróbowałam. Polecam to, co moim zdaniem jest warte zainteresowania, co może się Tobie przydać, jest przeze mnie sprawdzone i najzwyklej w świecie ułatwia życie. Maklerska.pl dostarcza rzetelnie opracowaną, merytoryczną literaturę fachową. To główny powód, dlaczego nawiązałam tę współpracę.

Bardzo Ci dziękuję, jeśli skorzystasz z tych linków! W jakiś sposób zwróci mi się wtedy trud, jaki włożyłam w powstanie cyklu Szkoła Inwestowania Kobiecych Finansów i napisanie tego artykułu, który - mam nadzieję - będzie mieć dla Ciebie wartość praktyczną i edukacyjną.

Psychologia inwestowania – co nas pcha ku grze na giełdzie?

Motorem napędowym większości osób, które decydują się inwestować pieniądze, jest rzecz jasna zysk. I to nie byle jaki. Nie jakieś marne odsetki z kont oszczędnościowych, gwarantujących odsetki na maksymalnie kilka procent w skali roku 😉 Tutaj chodzi o Zysk przez duże Z, czyli kilkunasto-, a nawet kilkudziesięcioprocentowe stopy zwrotu.

We wpisie poświęconym cyklowi giełdowemu wspomniałam, że cykl jest ściśle powiązany z nastrojami, które panują na giełdzie. I nic dziwnego, ponieważ napędzani żądzą zysku, inwestorzy są bardzo wrażliwi na to, co się dzieje z ich pieniędzmi. Wokół żądzy zysku i strachu przed porażką kręci się cały kalejdoskop często sprzecznych uczuć, które powodują, że na giełdzie dokonywane są mało racjonalne wybory.

Mózg osoby, której inwestycje przynoszą zyski, wpada w sidła nadmiernego optymizmu. Dzieje się tak, ponieważ bodźce, których dostarcza mu inwestowanie, przypominają pobudzenie wywołane zażywaniem narkotyku. A na inwestycyjnym haju pragnie się coraz więcej i więcej uniesień.

Kiedy więc w pozytywnych trendach dochodzi do tąpnięcia, pojawia się niedowierzanie. Zaprzeczenie, trudność w podjęciu decyzji. Złość, Przerażenie. “Halo halo, odnotowuję zagrożenie!” krzyczy umysł, a my gorączkowo zaczynamy się rozglądać na to, co robią inni. Bo inni pewnie mają rację – przecież taki tłum nie może się mylić!

Emocje na giełdzie - mechanizmy psychologiczne podczas inwestowania
Różne wzajemnie napędzające się mechanizmy psychologiczne ujawniające się podczas inwestowania, oprac. własne.

Psychologia inwestowania a błędy percepcji

Działanie pod wpływem emocji prowadzi do szeregu błędów, np.:

  • działania sprzecznego z przyjętym planem,
  • zbyt późnego ucinania strat,
  • zbyt szybkiej realizacji zysków.

Dlatego warto uzbroić się w wiedzę, jak na giełdzie działa nasz mózg. Bo wcale nie działa w sposób oczywisty. Na naszej inwestycyjnej drodze nasz własny umysł i uczucia potrafią być największymi wrogami, którym przyjdzie nam stawić czoła. A konkretnie, ich licznej armii wojowników, których określamy mianem błędów percepcji.

Poniżej znajdziesz opis największych pułapek naszego myślenia.

Odruchowość

Nasz umysł funkcjonuje w dwojaki sposób. Potocznie mówi się nawet, że człowiek posiada dwa mózgi. Pierwszy, refleksyjny, służy wnikliwej analizie, rozważeniu wszystkich za i przeciw i dopiero na tej podstawie podejmuje decyzje. To ta część naszego umysłu, która zużywa najwięcej energii.

Drugi natomiast mózg – odruchowy, zwany niekiedy gadzim oraz intuicyjnym – wyposażony jest w zestaw gotowych wzorców zachowań. Nie poddaje ich krytycznej analizie – od razu wdraża je w życie. Jest to ta część mózgu, która działa często bez udziału naszej świadomości, szybko, według wdrukowanego algorytmu. Dzięki temu nie zużywa zbyt dużo naszej energii.

Ewolucja wyposażyła nas w taki odruchowy system bezpieczeństwa, gdyż uaktywnia się on i przejmuje kontrolę nad naszymi poczynaniami najczęściej w sytuacji zagrożenia życia. Gdy jedziemy samochodem i nagle na ulicę wybiegnie nam dziecko, nie rozważamy wszystkich scenariuszy, jaki ruch wykonać, tylko bezwiednie wykonujemy skręt w którąś stronę.

Niestety ten “tryb oszczędzania energii” może okazać się dla nas zgubny podczas podejmowania decyzji finansowych, np. gdy działamy na giełdzie pod wpływem stresu.

Nasze walory zaczęły tracić na wartości? No to gorączkowo je wyprzedajemy, bez weryfikacji, czy takie posunięcie faktycznie jest uzasadnione i tendencja nie jest chwilowa. Nie kalkulujemy, od razu przechodzimy w awaryjny tryb działania.

Zakotwiczanie i dostosowanie

Jason Zweig w swojej książce “Twój mózg, Twoje pieniądze” przytacza bardzo ciekawy eksperyment. Grupę badanych osób zapytano, ile lat dziś miałby prezydent USA John F. Kennedy, gdyby nie został zastrzelony w 1963 roku. Ankietowani niewiele się namyślając zaczęli podawać swoje szacunki. Okazało się, że pomimo faktu, że Kennedy dzisiaj miałby dawno skończone ponad 100 lat, bardzo duża liczba osób dawała mu maksymalnie 75 lat, a po chwili namysłu dołożyliby mu ewentualnie o 10 lat więcej.

Dlaczego? Kennedy w chwili morderstwa był młodym mężczyzną. Badane osoby miały w pamięci jego obraz, jako uśmiechniętego, przystojnego mężczyzny, około 40-letniego. Tego obrazu i szacowanego wieku mózg intuicyjny uczepił się im bardzo mocno. Dosłownie zakotwiczył się na nich. Dalsze więc estymacje ludzie opierali właśnie na tym wspomnieniu.

Jak ten mechanizm może się objawiać podczas inwestowania? Możemy np. błędnie zakładać, że kurs akcji danej spółki pójdzie w górę czy w dół, bo w podobnej sytuacji X lat temu tak właśnie się zachował. Dobrze pamiętamy!

Na czym polega psychologia inwestowania?
Psychologia inwestowania – jak przekonania i emocje wpływają na nasze decyzje na giełdzie.

Pułapka dostępności

Ten rodzaj błędu poznawczego jest dość podobny do efektu zakotwiczenia. Polega bowiem na tym, że szukamy w swojej mentalnej bazie danych (wspomnieniach, doświadczeniach, otoczeniu) odpowiedzi na pytanie, co należy zrobić w sytuacji, w której się aktualnie znajdujemy. Nasz odruchowy mózg szuka utartych wzorców i w ten sposób chce uprościć sobie rzeczywistość.

To może nas prowadzić do błędnych wniosków, ponieważ bazujemy tylko na autopsji. “Covid-19 to fikcja, nie jest taki groźny, nie znam nikogo, kto na to umarł.” Czy fakt, że nikogo takiego osobiście nie znamy, oznacza, że covid nie zabija ludzi? Raczej nie.

Podobnie stwierdzenie “od 10 lat jeżdżę gdzie tylko się da z prędkością 130 km/h i nie spowodowałam żadnego wypadku, nie rozumiem ataków na takich kierowców, jak ja! To histeria!” OK, Twoje własne doświadczenia może i są optymistyczne, ale statystyki policyjne, czyli obejmujące bardzo dużą liczbę obserwacji i danych, już takie optymistyczne nie są…

Pułapka dostępności działać może też w drugą stronę. Wtedy nie tyle będzie wywoływać w nas nieuzasadniony optymizm, co wpędzać nas w czarnowidztwo. Ktoś może panicznie bać się lotu samolotem, a na co dzień nie mieć żadnych oporów przed jazdą samochodem. I to pomimo faktu, że znacznie większe jest prawdopodobieństwo wypadku samochodowego, niż lotniczego. Tyle, że te drugie są bardziej spektakularne i w mediach jesteśmy zalewani wręcz obrazami z takich katastrof. Obraz roztrzaskanych maszyn porusza nas do głębi i zapada w pamięć na długie lata.

Jak to się manifestuje w inwestowaniu? Gdy raz sparzymy się na jakimś rodzaju inwestycji, np. inwestowaniu w kruszce, możemy tak mocno utwierdzić się w przeświadczeniu, że to niebezpieczna gra i wiąże się z olbrzymim ryzykiem, że nawet gdy nadarzy się ciekawa okazja inwestycyjna – będziemy ją omijać z daleka.

Wypieranie

„To rynek się myli! Spółka się jeszcze odbije, ponieważ oferuje świetne produkty!”. Kiedy jakaś inwestycja idzie nie po naszej myśli, bardzo ciężko jest nam się nawet przed samymi sobą przyznać do pomyłki. Zwłaszcza, jeśli wcześniej obstawialiśmy nasze decyzje inwestycyjne jako pewniaka, chwaląc się nimi na lewo i prawo. Wstyd i niedowierzanie paraliżują i sprawiają, że zaczynamy negować rzeczywistość. Choć dookoła wszystko się wali i pali, trwamy w bezsensownej inwestycji, pogłębiając jeszcze bardziej swoje straty, byleby tylko dowieść, że racja była po naszej stronie.

Awersja do strat

Wspomniany już Jason Zweig w swojej bestsellerowej książce napisał, że oczekiwanie zarówno tego, co dobre, jak i tego, co złe, jest uczuciem bardziej intensywnym niż doświadczanie końcowego efektu. Perspektywa osiągnięcia zysku i czekanie na niego bardziej człowieka “nakręca”, niż jego rzeczywiste osiągnięcie. M.in. dlatego pieniądze szczęścia nie dają.

Niemniej jednak ewolucyjnie jesteśmy przystosowani do tego, by za wszelką cenę unikać zagrożenia. Dlatego negatywne bodźce wywołują u nas szybszą i bardziej gwałtowną reakcję, niż bodźce pozytywne. W świecie inwestycji objawia się to tym, że straty opiewające na określoną kwotę bolą nas bardziej, niż cieszyłyby nas zyski opiewające na taką samą, a nawet nieco wyższą, kwotę.

Unikanie strat za wszelką cenę może sprawiać, że będziemy inwestować wyłącznie w bezpieczne w naszym mniemaniu instrumenty finansowe (np. obligacje). W ten sposób nie dajemy sobie szansy na osiągnięcie lepszej stopy zwrotu z inwestycji. Albo gdy już zaczniemy inwestować w zgodzie z naszym poziomem tolerancji na ryzyko i pojawią się pierwsze spadki, z trwogą uświadomimy sobie, że wcale nie jesteśmy tak odporni na straty – i zaczniemy wycofywać swoje pieniądze.

Pułapka potwierdzenia oraz myślenia wstecznego

Pułapka potwierdzenia - przykład z Twittera
Przykład pułapki potwierdzenia – źródło.

To dwa silnie powiązane ze sobą zjawiska, które występują bardzo często. Zastanawiałam się, na bazie jakiego współczesnego przykładu mogłabym je Wam opisać i jak zawsze Twitter przyszedł mi z pomocą 🙂 Oto i przykład odnoszący się do rosnącej ostatnio inflacji. A konkretnie do tego, że większość komentatorów na tej platformie społecznościowej twierdziła, że tak wysoka inflacja była do przewidzenia.

Pułapka potwierdzenia polega na tym, że gdy wyrazimy już swoją opinię, albo gdy przyjmiemy pewne stwierdzenie za prawdę, to będziemy szukać wszelkich możliwych dowodów potwierdzających to twierdzenie. Będziemy sięgać do źródeł, które przyznają nam rację, a całkowicie ignorować te, które obalają nasze tezy lub poddają je w wątpliwość.

Pułapka myślenia wstecznego polega z kolei na stwierdzeniu, że jakieś zjawisko czy tendencja, która zaistniała, jest “oczywistą oczywistością”. Była do przewidzenia. Tyle, że łatwo o tym mówić teraz, gdy zna się już ciąg wydarzeń!

Wszyscy dookoła mówią, że rzecz X ich nie zaskoczyła, że można było to wywnioskować z pewnych symptomów itp. I oczywiście twierdzi tak większość osób biorących udział w dyskusji lub pytanych o opinię 🙂 Dookoła sami prorocy!

A jak ta pułapka może się objawić na giełdzie? Szczególnie dobrze to widać na forach poświęconych inwestowaniu. “To było oczywiste, że nadejdzie bessa”, “to było do przewidzenia, że akcje CDP polecą na łeb na szyję po premierze ich najnowszej gry”, “Zgodnie z moimi założeniami…”. Brzmi znajomo? 🙂

Zjawisko to o tyle jest niebezpieczne, że gdy wydawać nam się będzie, że posiadamy umiejętność “rozszyfrowania” trendów, to niespodziewanie utopimy pieniądze. Uwierzymy, że ze swym “darem” możemy bezkrytycznie wieszczyć wystąpienie w przyszłości jakiegoś scenariusza wydarzeń… Podczas gdy tak naprawdę trafność naszych osądów bazuje na opisywaniu zjawisk, które już wystąpiły i łatwo je zweryfikować, a nie tych, które dopiero przyjdą.

Efekt utopionych kosztów

Gdy angażujemy się w jakieś przedsięwzięcie całym sercem, poświęcając mu dużo swojego czasu, energii i również pieniędzy, ciężko jest nam przyjąć do wiadomości, że nasz pomysł może okazać się niewypałem.

Ktoś otwiera biznes z mocnym przekonaniem, że wstrzelił się w rynkową niszę, jest pionierem z niepowtarzalnym produktem – a tu klapa, nie ma popytu na jego produkt. Sprzedaż stoi, długi rosną, a on dalej z uporem maniaka wkłada wysiłki w ożywienie trupa… Takie działanie nie ma sensu, ale je kontynuuje, wierząc, że w końcu los zacznie mu sprzyjać i odrobi straty. No bo przecież już tyle zainwestował w ten pomysł, on nie może się nie zwrócić!

Niestety na giełdzie często mamy podobnie. Pokładamy ogromne nadzieje we wzrosty jakiejś spółki, a gdy nasze założenia się nie sprawdzają i ewidentnie widać, że trzeba przejść w tryb ewakuacji pieniędzy – czekamy, aż notowania odbiją. A straty rosną…

Księgowanie mentalne

Aby zobrazować, na czym polega ten błąd percepcji, posłużę się smutną historią pewnego młodzieńca. 19-letni pracownik zakładu oczyszczania miasta, Michael Carroll, wygrał w 2002 prawie 10 milionów funtów. Przez 10 lat prowadził hulaszcze życie, aż w końcu… Zbankrutował. Wszystkie wygrane pieniądze roztrwonił na alkohol, imprezy, drogie gadżety.

Dlaczego? To, że nie posiadał wiedzy finansowej i umiejętności obchodzenia się z pieniędzmi, to jedna strona medalu. Drugą natomiast był fakt, że w ogóle nie szanował pieniędzy, które pojawiły się w jego życiu bez krzty wysiłku z jego strony. Łatwo przyszły, łatwo poszły.

Mamy tendencję inaczej traktować ciężko zarobione pieniądze, a pieniądze wygrane czy też uzyskane na drodze darowizny, otrzymane w prezencie itp. Tych pierwszych strzeżemy jak oka w głowie, te drugie zazwyczaj… Przepuszczamy przez palce. Zarobione 100 zł w naszym umyśle nie jest równe 100 zł, które “spadło nam z nieba”, chociaż nominalnie to dalej ta sama kasa.

Ta pułapka na giełdzie może nas pchać ku coraz bardziej ryzykownym posunięciom i agresywnej grze, gdy tylko zaczniemy osiągać lepsze wyniki i większe zyski. No bo skoro tak dobrze i lekko nam idzie, to czemu nie zaryzykować bardziej?

Nadmierna pewność własnych umiejętności, zalet, wiedzy itp.

Jest to efekt nazywany także przekonaniem o swej nieomylności oraz nieuzasadnionym poczuciem ponadprzeciętności. Chodzi tutaj po prostu o nadmierną pewność siebie. Myślimy, że jesteśmy lepsi pod jakimś względem niż ogół populacji. Np. czytamy więcej książek, niż statystyczny Polak. Najlepiej chyba tę pułapkę w praktyce obrazuje poniższy mem 😉

Połowa ludzi to idioci - błędy percepcji - psychologia inwestowania
Źródło – Demotywatory.pl

Do czego prowadzić może zbytnia pewność siebie w inwestowaniu? Możemy np. twierdzić, że rynek się myli, bo większość inwestorów z założenia nie ma racji. W końcu wiadomo, że nie należy podążać za tłumem 😉

Jeśli swoją opinię opieramy na wnikliwej analizie i obserwacji, to OK. W przeciwnym razie to zwykłe “gdybanie” podyktowane przerośniętym ego, które okupić możemy stratą pieniędzy.

Zadania do wykonania

  1. Zabaw się w detektywa. Otwórz wyszukiwarkę internetową i wpisz frazę “komentarze inwestycyjne” oraz “komentarze rynkowe”. Wejdź w dowolny artykuł tego typu i spróbuj w nim znaleźć i nazwać poznane błędy percepcji. Powtórz ćwiczenia na kilku takich opiniach giełdowych.
  2. Poszukaj w Internecie informacji o jednym z najsławniejszych spekulantów giełdowych – Jesse Livermore. Zapoznaj się z jego życiorysem i zastanów się:
    • na czym polegał jego fenomen?
    • dlaczego podejmował tak ryzykowne decyzje?
    • jak reagował emocjonalnie na wszystkie sukcesy i porażki?
    • co Livermore wskazywał jako główny powód wszystkich swoich inwestycyjnych niepowodzeń?

Polecana literatura

Michael Batnick, “Największe błędy najlepszych inwestorów”

Największe błędy najlepszych inwestorów

Bez względu na to, czy chodzi o kilka tysięcy czy kilka miliardów, inwestowanie jest wyzwaniem. Pokazują to historie Warrena Buffeta, Billa Ackmana, Chrisa Sacca, Jacka Bogle’a, Marka Twaina czy też Johna Maynarda Keynesa opisane w książce „Największe błędy najlepszych inwestorów”. Nietrafione decyzje, a w konsekwencji porażki i straty finansowe są nieodłączną częścią tej gry. Ważne jednak, aby na błędach się uczyć. Wszyscy przedstawieni w książce inwestorzy wyciągnęli ze swoich porażek właściwe wnioski i stworzyli strategie, które sprawiły, że znaleźli się w gronie najlepszych i najskuteczniejszych inwestorów.

Z książki czytelnik dowie się:
– jakie błędy zdarzają się najczęściej, których nie uniknęli nawet najwięksi inwestorzy?

– kiedy zachować ostrożność i jakie działania podjąć, aby zminimalizować ryzyko?

– jak przewidywać przeszkody i opracować strategię, która pozwoli działać nawet kiedy się pojawią.

Opis Maklerska.pl

Andre Kostolany, “Psychologia giełdy”

Psychologia giełdy, Andre Kostolany

Psychologia giełdy to ulubiony temat Kostolany’ego, którego zawsze fascynowały ludzkie zachowania na parkiecie. Jego książka opowiada o tych, którzy potrafią myśleć nieschematycznie, i o tych, którzy przegrywają, dlatego że są absolutnie pewni wszystkiego. Bo gra na giełdzie nie przypomina ani szachów, ani ruletki – jest zdumiewającym połączeniem jednego i drugiego. Kostolany podstawowe zasady działania tej potężnej machiny finansowej ilustruje na przykładach zdarzeń z własnego życia, zamieniając nudny wykład z ekonomii we frapującą anegdotę.

„Giełda to 90% psychologii” – twierdził André Kostolany. Toteż jego książka jest zbiorem luźnych wykładów pomagających zrozumieć własne myśli, zachowania i utarte nawyki, a nie kodeksem sztywnego postępowania, który miałyby zagwarantować sukces. Kostolany na podstawie giełdowych doświadczeń prezentuje, jak istotnym elementem całego procesu inwestycyjnego jest panowanie nad emocjami, zrozumienie wagi informacji, intuicji oraz niebezpieczeństw manipulacji rynkowych.

Książka „Psychologia giełdy” podzielona jest na dwanaście wykładów. Każdy z nich omawia konkretny temat, na przykład fascynację pieniędzmi, giełdową logikę, psychologiczne podłoże kryzysu, podążanie za inwestycyjnymi guru, przesądy i mity dotyczące rynków finansowych czy hazardowe podejście do giełdy. Przy okazji Kostolany przedstawia również swoje koncepcje dotyczące:

– bogactwa i niezależności;
– psychologicznych aspektów popytu i podaży;
– intuicji i analizy technicznej;
– mitów dotyczących ceny;
– akademickiego podejścia do rynku.

Opis Maklerska.pl
Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów

Charles Mackay, “Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów”

Wspaniała i niezwykle barwna opowieść o gorączkach spekulacyjnych, jakie wydarzyły się w XVII i XVIII wieku w Holandii, Francji i Anglii. Holenderska tulipomania, w czasie której cebulki tych kwiatów cenione były wyżej niż złoto, kolejne emisje akcji fikcyjnych spółek (także powołanych w celu „urzeczywistnienia przedsięwzięć szlachetnych, choć niewiadomych”) wykupywane na pniu przez tłumy we Francji i Anglii pokazują, że rynki finansowe zawsze były domeną namiętności, ryzyka, spekulacji i gwałtownych krachów.

Przykładem panujących wówczas emocji mogą być perypetie człowieka, który uznał w pewnym w momencie ten owczy pęd za wariactwo i wycofał się, biorąc 7 tysięcy funtów zysku, ale później uległ powszechnej gorączce, ponownie kupił akcje i zakończył całą inwestycję ze stratą 20 tysięcy funtów. Istota ludzka jest ułomna, podległa irracjonalnym pobudkom i presji tłumu. A człowiekiem tym był Izaak Newton. Financial Times uznał tę książkę za jedną z dziesięciu najlepszych książek wszech czasów poświęconych tematyce inwestycyjnej, ale jest to lektura nie tylko dla osób zainteresowanych rynkami finansowymi. Ten esej z pogranicza ekonomii, historii, socjologii i psychologii przeczytają z uwagą wszyscy ci, którzy chcą wejrzeć głębiej w niezmienną, jak się okazuje, naturę ludzką. Książka została opublikowana w 1841 roku pod tytułem Memoirs of Extraordinary Popular Delusions. Przekład polski oparty jest na wydaniu z 1996, John Wiley & Sons, Inc., obejmującym rozdziały dotyczące spekulacji na rynkach finansowych.

Opis Maklerska.pl

Jason Zweig, “Twój mózg, twoje pieniądze”

Co się dzieje w mózgu, kiedy myślimy o pieniądzach?

Otóż całkiem dużo. Nie wszystko, co się dzieje, ma jednak korzystny wpływ na stan naszych finansów. W „Twój mózg, twoje pieniądze” Jason Zweig wyjaśnia, dlaczego mądrzy ludzie podejmują głupie decyzje oraz co mogą zrobić, by tego typu błędów uniknąć. Zweig, doświadczony dziennikarz finansowy, sięga do najnowszych odkryć neuroekonomii, fascynującej nowej dyscypliny stanowiącej połączenie psychologii, neurobiologii i ekonomii, by lepiej zrozumieć istotę procesu podejmowania decyzji finansowych. Wyjaśnia, dlaczego tak często niepoprawnie oceniamy ryzyko i dlaczego jesteśmy zbyt pewni siebie, gdy chodzi o decyzje inwestycyjne. Rzuca zupełnie nowe światło na proces inwestowania i wyjaśnia, w jaki sposób można kontrolować przebieg walki między rozumem i emocjami.

„Twój mózg, twoje pieniądze” to książka równie zabawna, co odkrywcza. W trakcie swoich badań Zweig odwiedził wiodące laboratoria neurobiologiczne i poddał się licznym eksperymentom. Łączy anegdoty dotyczące tych doświadczeń z historiami, przedstawia między innymi zwierzenia opisujące błędy inwestycyjne ludzi sukcesu, którzy opowiadają o swoich głupich błędach. Na tej podstawie formułuje wnioski i przedstawia praktyczne porady dla inwestorów pragnących podejmować mądrzejsze decyzje.

Ta książka powinna zainteresować każdego, kto kiedykolwiek, myśląc o swojej decyzji finansowej, zaczął się zastanawiać: „Jak mogłem być taki głupi?”.

Opis Maklerska.pl
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć?
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi!
Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ!

Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest.

Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂

Absolwentka germanistyki oraz informatyki i ekonometrii. Propagatorka idei edukacji finansowej. Pomaga kobietom zdobyć pewność siebie w obchodzeniu się z pieniędzmi, wspiera je w budowaniu własnej stabilności i niezależności finansowej. Autorka poradników "Pieniądze dla Pań" oraz "Kariera dla Pań". Zawodowo związana z branżą IT, gdzie pracowała jako twórczyni stron internetowych, kierowniczka projektów, scrum master i dyrektorka finansowa.

Dodaj komentarz