“(…) Cechą mentalności pracownika jest strach przed popełnieniem błędu. Nawet gdy byliśmy w przedszkolu, mówiono nam: “Nie pomyl się!”, “Nie wyjeżdżaj za linię!”, “Nie biegaj! Przewrócisz się!”. W szkole nagradzano nas za niepopełnianie błędów i karano, gdy się pomyliliśmy. Nic dziwnego, że gdy opuszczamy szkolne mury, zapominamy, co lubiliśmy jako dzieci, ponieważ przez lata tak nas zaprogramowywano, abyśmy nie podejmowali ryzyka, gdyż może nam się nie udać. A nuż popełnilibyśmy błąd. Prawda jest taka, że błędy są często naszymi najlepszymi nauczycielami. (…) W świecie inwestycji błędy stanowią nieodłączny element gry i prowadzą do sukcesu.”
Kim Kiyosaki, “Czas na atak!”
Jestem świeżo po lekturze ostatniej książki Kim Kiyosaki (dla niewtajemniczonych – znanej inwestorki, edukatorki finansowej, żony Roberta, autora wielu bestsellerów o inwestowaniu oraz gry Cashflow). “Czas na atak!” uważam za lekturę o wiele konkretniejszą od “Bogatej kobiety”, być może również dlatego, że wzbogacona została o historie kobiet, którym udało się odnieść sukces. Pewnych siebie i twardo stąpających po ziemi, które pomimo różnych przeciwności losu dopięły swego: mają własne biznesy, inwestują i bogacą się nie tylko materialnie, ale i duchowo.
Nie są kobietami doskonałymi i nieomylnymi, ponieważ nie ma takich ludzi. Każda z nas ma prawo do uczenia się na własnych błędach, do samodzielnego wyciągania wniosków z poniesionych porażek. I to w zasadzie Kim podkreśla dobitnie w “Czasie na atak”: ludzie, którzy odnieśli spektakularny sukces, nigdy się nie poddawali; gdy upadali, podnosili się, otrzepywali z kurzu i uparcie szli dalej. Czasem, by osiągnąć to, czego pragniemy, musimy się pomylić nie jeden, nie dwa, ale kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy.
Staram się trzymać tej myśli od dawna, więc zasadniczo przesłanie Kim Kiyosaki nie jest dla mnie żadną nowością. Jednak w codziennym życiu, w natłoku różnych spraw, ta niby oczywista prawda czasem umyka 😉
U mnie ostatnio panuje szaleńcze tempo, więc gdybym nie powtarzała sobie “dam radę, dam radę!”, to… oj, marny byłby mój los. Na pewno nie dotarłabym do tego miejsca, w którym jestem obecnie. Gdybym nie wierzyła we własne siły, nie wytrwałabym w wielu postanowieniach, które sobie powzięłam.
Dla przykładu, dacie wiarę, że wczoraj minął dokładnie rok, odkąd prowadzę blog Kobiece Finanse? Tak tak, obchodzę blogerskie pierwsze urodziny. Sama nie wiem, kiedy mi ten czas zdążył tak szybko przelecieć…? Przez miniony rok przydarzyło mi się wiele dobrego. Awans, podwyżka, przeprowadzka do większego mieszkania, nawiązanie wielu ciekawych znajomości… Nowe doświadczenia, wiedza… Intensywny rozwój bloga w czasie wolnym…
Ale opłacało się, choć czasami z pracy wracałam tak zmęczona, że najchętniej od razu poszłabym spać; a przecież trzeba było dokończyć artykuł jeden czy drugi i go opublikować… Dlatego siadałam i pisałam. Mam nadzieję, że znajdujecie przyjemność w lekturze tego, co zamieszczam na łamach bloga i że moje wpisy przydają się Wam w codziennych zmaganiach z budżetem domowym.
Niezmiernie się cieszę, że moje wysiłki zostały dostrzeżone i docenione. Wspominałam ostatnio, że zaangażowałam się w pozablogowe przedsięwzięcie i że w swoim czasie dam znać, w czym rzecz. Przyznam, że pochłonęło mnie ono bez reszty, będąc głównym powodem mojego sporadycznego publikowania na blogu. Nie zdradzałam wcześniej, o co chodzi, bo nie chciałam zapeszać. Zapewniam Was jednak, że nie próżnowałam: pisałam książkę 🙂
Maszynopis został ukończony, czeka mnie już tylko korekta i mam nadzieję, że latem mój poradnik finansowy trafi już do sprzedaży. Mam ochotę skakać z radości, bo będzie to moja pierwsza samodzielna publikacja. Szczegóły niebawem.
Jest to niewątpliwie dowód na to, że warto sobie stawiać wysoko poprzeczkę, warto marzyć i jeszcze bardziej dążyć do urzeczywistnienia tychże marzeń. I tym optymistycznym akcentem oficjalnie rozpoczynam kolejny rok mojego blogowania. Mam nadzieję, że będziecie mi w tej przygodzie dalej towarzyszyć i będziemy się wzajemnie motywować.
Stąd też mam do Was pytanie. Co prawda przygotowałam sobie listę tematów na najbliższe notki, jednak może są jakieś zagadnienia, które szczególnie Was interesują, a o których chciałybyście, bym napisała parę słów na łamach bloga? Może są tematy, do których powinnam wrócić? Takie, na których powinnam się bardziej skoncentrować? Dajcie znać w komentarzach lub wyślijcie do mnie maila. Dzięki temu dołożycie własną cegiełkę do rozwoju Kobiecych Finansów.
Ach, jeszcze jedno. Konkurs w Money.pl wciąż trwa. Dziękuję wszystkim tym, którzy wsparli mnie swoim głosem, tych natomiast, którzy zechcieliby mnie wspomóc, zapraszam do głosowania. Szczegóły znajdziecie po prawej stronie, u góry. Dziękuję ślicznie!
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Dana ogromne gratulacje z okazji pierwszych “urodzin” i oczywiście za ukończenie książki! Przyznam szczerze, że będę czekać na jej publikację z niecierpliwością 🙂 Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości w dalszym pisaniu (bloga i książek), bo naprawdę przyjemnie się Ciebie czyta!
Hej Gosiu, dziękuję za ciepłe słowa i doping 🙂 Świadomość, że komuś podobają się moje wpisy i uważa je za pożyteczne, bardzo motywuje do dalszego działania – pozdrawiam serdecznie! 🙂
Oo ale fajnie! A w jakim temacie popelnilas te ksiazke? Moze jakis wpis na temat “jak wydac swoja ksiazke”? 🙂
Póki co ogólnie tylko zdradzę, że będzie to poradnik finansowy dla kobiet 🙂
To moja pierwsza samodzielna publikacja w tym temacie i pierwsza samodzielna w ogóle. Dotychczas miałam okazję być współautorką dwóch tomików poetyckich, jednej antologii recenzji teatralnych i napisać jeden rozdział do antologii literatury Dolnego Śląska. Jak widać, tematyka zupełnie z innej bajki 😉
Propozycja na notkę warta rozważenia 🙂 pozdrawiam!
W takim razie chetnie przeczytam:) Pozdrawiam!
Bardzo podoba mi się strona 😉 sporo informacji i estetycznie przedstawione. Pozdrawiam