Miałam wypadek. Wciąż jestem w szoku i na przemian mam napady wściekłości i smutku, przede wszystkim dlatego, że mój rower wygląda jak po zderzeniu z czołgiem (powyginane błotniki, rozwalona osłona na łańcuch, wygięty pedał z korbą, przednie koło powykrzywiane), ale niestety, podobny bajzel może się przytrafić każdemu – i tym nagminnie prawo łamiący, i tym przesadnie ostrożnym. Całe szczęście, pan kierowca okazał się miłym człowiekiem, pozbierał wrak mojego jednośladu do bagażnika i odwiózł mnie do domu. Spisaliśmy protokół wypadkowy, a pan zaoferował nawet pomoc w naprawie roweru, gdybym nie mogła znaleźć odpowiedniego koła. A potem szybko udałam się na SOR, by sprawdzić, czy i u mnie nic się poważnie w efekcie nie “wykrzywiło”.