W Pod koniec stycznia szarpnęłam się i sprawiłam sobie prezent w postaci kilku książek w formie klasycznej – drukowanej. Taka mała odmiana po ciągle powiększających moją wirtualną biblioteczkę e-bookach. Wśród zakupionych pozycji znalazła się książka LouAnn Lofton. pt. “Warren Buffett inwestuje jak dziewczyna. Dlaczego powinieneś iść w jego ślady?” Tytuł wydał mi się dość prowokacyjny, a że książka zebrała w internecie niezłe noty, postanowiłam sama sprawdzić, dlaczego autorka określa styl inwestowania Wyroczni z Omaha jako kobiecy.
Na początku książki czekają na nas same ciekawostki naukowe, do których można podejść mniej lub bardziej sceptycznie. Z obserwacji przeprowadzonych w 2008 roku na Uniwersytecie Kalifornijskim wynika, że mężczyźni podejmują bardziej ryzykowne, impulsywne decyzje inwestycyjne, gdy:
- są z kimś w konflikcie,
- ponoszą straty,
- wiedzą, że są obserwowani i oceniani przez innych mężczyzn reprezentujących podobny status społeczny.
Podświadomie podkreślają w ten sposób swoją dominację.
Tymczasem kobiety zachowują się inaczej. Nie przywiązują takiej wagi do faktu, czy ich poczynania inwestycyjne są przez kogoś bacznie śledzone, czy też nie. “To wszystko wina hormonów”, żartuje autorka, ale już po chwili popiera swoją teorię następująco:
Ostatnie badania w dziedzinie neuroekonomii przynoszą nowe informacje – relatywnie mniejsza ilość testosteronu u kobiet powoduje, że są spokojniejszymi, bardziej zdyscyplinowanymi inwestorami. (…) John M. Coates z Uniwersytetu Cambridge wstrząsnął światem finansów, publikując w 2008 roku wstępne wyniki badań dotyczących wpływu testosteronu i kortyzolu na zyski inwestycyjne. (…) Badani maklerzy zajmowali się spekulacjami – czasami w ciągu kilku sekund otwierali i zamykali pozycje na rynku (mowa tutaj o kontraktach terminowych – skomplikowanych instrumentach finansowych, które związane są z szacowaniem, jak zmieni się przyszła cena określonych aktywów bądź indeksów giełdowych).
Badania nie dotyczyły przeciętnych inwestorów, niemniej jednak dokonane odkrycia są fascynujące i mogą mieć różnorodne konsekwencje. (…) Coates wraz ze swoimi współpracownikami (…) odkryli, że wtedy, gdy maklerzy odnosili największe sukcesy i zarabiali najwięcej pieniędzy, mieli największy poziom testosteronu. (…) Badania dowodzą, że w takich warunkach (podczas rywalizacji na giełdzie – dop. Dana) wyższy poziom testosteronu może pomagać maklerom lepiej i szybciej analizować ogrom jednocześnie napływających informacji. Prawdopodobnie pomaga im również podejmować szybkie, ryzykowne decyzje.
U kobiet testosteron stanowi 5-10% poziomu tego hormonu notowanego u mężczyzn. Przez to kobiety są zdaniem naukowców mniej podatne na stres wywołany rywalizacją i tak łatwo nie ulegają presji otoczenia. Teoretycznie więc większa różnorodność płci i wieku osób udzielających się na rynkach finansowych mogłaby zwiększyć stabilność tychże rynków.
Cóż, mam spore wątpliwości co do powyższej teorii. Co do tego, że niższy poziom testosteronu przekłada się na spokojniejsze zachowania, nikt nie ma wątpliwości. To fakt już dawno temu stwierdzony i nie mam zamiaru go podważać.
Ale stwierdzenie, że kobiety nie przywiązują wagi do tego, czy i kto im patrzy na ręce, uważam już za grubą przesadę. Od razu na myśl przyszły mi hordy młodych kobiet, które zaciekle walczą w konkursach typu miss czegośtam… Lub też katują się dietami i robią wszystko, by wygrać w programach pokroju Top Model. Byleby tylko udowodnić innym uczestniczkom, że są od nich lepsze.
Jakoś nie pasuje mi to do obrazu bezkonfliktowych, niezainteresowanych rywalizacją kobiet, jaki zaserwowali naukowcy z przywołanych uczelni. No, chyba że “kobiecy duch rywalizacji” działa wybiórczo, a “babski agresor” uaktywnia się tylko w sytuacjach dotyczących ludzkiej powierzchowności i wyglądu. Jeżeli tak byłoby w istocie, to nie jestem pewna, czy jest to powód do radości…
Ale wróćmy do samej książki, bo rozdział “Co mówi nauka o dziewczynach?” na szczęście nie jest zbyt długi, a dalej jest już więcej konkretów.
Ogółem, autorka stara się udowodnić, że:
- kobiety poświęcają więcej czasu na podejmowanie decyzji, zbieranie informacji i chłodną analizę niż mężczyźni, przez co rzadziej dotykają je ogromne straty,
- mężczyźni handlują akcjami o 45% częściej niż kobiety, zwiększając ryzyko utraty kapitału,
- fundusze hedgingowe zarządzane przez kobiety osiągają lepsze wyniki i są bardziej odporne na spadki na giełdzie od funduszy kierowanych przez mężczyzn (ponieważ, o czym było już wyżej, kobiety nie są skłonne do podejmowania ekstremalnego ryzyka),
- kobiety nie przejawiają nadmiernej pewności siebie – mężczyźni często przeceniają swoją wiedzę, nie uczą się na błędach, a porażki traktują jako “drobne wpadki, które przytrafiają się najlepszym”,
- kobiety są większymi realistkami od mężczyzn – cechują się mniejszym optymizmem (jak mawiał Buffet: “gdy inwestujesz, pesymizm jest twoim przyjacielem, a euforia wrogiem”).
Lofton podkreśla na każdym kroku, że powyższe pozytywne cechy charakteryzują również Warrena Buffeta. I dodaje jeszcze garść zasad, z których zarówno inwestorki jak i inwestorzy powinni czerpać, a które są skuteczne w strategiach realizowanych przez Buffeta. Nie będę tutaj ich szczegółowo opisywać, bo musiałabym przepisać książkę, co w ogóle mija się z celem. Podsumuję więc je w 3 punktach:
- utrzymywanie dobrych relacji z ludźmi i budowanie kontaktów,
- obserwowanie i uczenie się od najlepszych,
- etyczne, uczciwe postępowanie.
Żeby czytelniczkom i czytelnikom łatwiej było zrozumieć, na czym polegają te zasady, autorka przeplata książkę licznymi anegdotami i przykładami ze świata inwestycji. M.in. wytyka najbardziej kompromitujące błędy, których dopuścili się “macho” z Wall Street.
Wiele historii opisanych na łamach książki wiąże się oczywiście bezpośrednio z osobą Warrena Buffeta, dzięki czemu całość zyskuje na wiarygodności. W zasadzie w każdym rozdziale pojawia się masa przypisów do jego wypowiedzi w różnych mediach, a także do innych materiałów źródłowych. Na końcu książki zamieszczono ponadto wywiady z wybranymi inwestorkami i inwestorami. Łącznie głos zabrało 5 osób, które łączy wspólna cecha. Wszystkie stosują strategię inwestowania w wartość, której hołduje Buffet. Wywiadów udzielili:
- Lisa O’Dell Rapuano, założycielka Lane Five Capital Management, członkini CFA,
- Lauren C. Templeton, założycielka Lauren Templeton Capital Management,
- Candace King Weir i Amelią Weir z Paradigm Capital Management,
- Bill Mann z The Motley Fool Independence Fund i The Mootley Fool Great America Fund
Z ręką na sercu – wcześniej nie słyszałam o żadnej z tych osób. Ale skoro poświęcono im tyle miejsca w książce, to coś musi być na rzeczy. W każdym razie mam zamiar poobserwować sobie poczynania tych inwestorek (oraz jednego inwestora), coby się przekonać, na ile faktycznie są one skuteczne w swoich decyzjach.
Książkę czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem, jedyne co mi przeszkadzało, to jej protekcjonalny ton, który momentami był trudny do zniesienia. Czułam się wręcz jak na wykładzie, gdzie profesor co chwilę stuka dłonią w blat wołając “powinniście, musicie, należy – bo inaczej zrobicie coś źle, gamonie”! Zresztą, pierwszy z brzegu przykład: “Sposób inwestowania kobiet jest zdrowszy i bardziej zrównoważony. Wszyscy powinniśmy je naśladować.” Koniec, kropka, nie ma dyskusji. Ale jeśli przymknie się oko na te próby narzucenia nam “jedynego słusznego” punktu widzenia, to można z książki wynieść dużo pomocnych informacji.
Książka została wydana przez MT Biznes w bardzo ładnej, twardej oprawie z dodatkową lakierowaną obwolutą. Liczy 236 stron i w regularnej cenie kosztuje 59,90 zł, czyli niemało. Zdecydowałam się jednak na jej zakup po o wiele niższej cenie, mianowicie niespełna 40 zł (obniżka 34%). Wszystko to za sprawą pewnej księgarni internetowej, którą chciałabym od razu Wam polecić. Mowa o Aros – dyskont książkowy. To niesamowite, jakie rabaty potrafią tam mieć. Oprócz omawianej książki nabyłam 6 innych, po równie okazyjnych cenach. To miejsce to prawdziwe wybawienie dla wszystkich tych osób, które kochają słowo drukowane, ale chcą też zaoszczędzić. Księgarnia ma w ofercie zarówno książki specjalistyczne, jak i beletrystykę. Zachęcam do zapoznania się z ich katalogiem.
Tutaj sprawdzisz dostępność tej książki w innych księgarniach i porównasz ceny.
Jestem kobietą i inwestuję na giełdzie. Może nie są to wielkie pieniądze ale na pewno jest to bardzo dobra szkoła na sprawdzenie siebie, swojego podejścia do ryzyka i konsekwencji z nim związanych, które niekoniecznie są dla nas zawsze pozytywne.
Mogę też potwierdzić na swoim przykładzie, że kobiety są mniej impulsywne niż mężczyźni i nie działają pod wpływem chwili. Niejednokrotnie gdy moje aukcje spadały mąż mi szeptał do ucha “Nie sprzedajesz?” a prawda jest taka, że w 90% to ja miałam rację. Tak więc kobiety – Nie bójmy się inwestować na giełdzie.
A swoją drogą, chyba muszę tę książkę kupić. Pozdrawiam 🙂
Lubię taką temtykę książek! Myślę, że dam radę przetrwać z tym protekcjonalnym tonem, a może nawet się czegoś nauczę 🙂
Z pewnością jest to ciekawe zjawisko, o którym nawet bym nie pomyślał 😉
Myślę, że jest to bardzo ciekawa pozycja, którą warto przeczytać.