Odkąd zostałam mamą, podczas zakupów jeszcze uważniej oglądam każdą złotówkę z obu stron. Zadaję sobie pytanie: “czy aby na pewno potrzebuję rzeczy X?”. Taki odruch wyrobiłam sobie zwłaszcza w kwestii ubrań dziecięcych. Wyprawkę dla noworodka zaczęłam kompletować w drugiej połowie ciąży i nie będę ukrywać, że większość stanowiły ciuszki używane z popularnych lumpeksów. Tak jest zresztą nadal – jakieś 80% dziecięcej garderoby to rzeczy z drugiej ręki. Jednak od pewnego czasu nie poluję już na coraz większe rozmiary w second handach. Całkiem przypadkiem, podczas jednego ze spacerów, natrafiłam w pobliżu mojego domu na Dzielciucha. O tym, czym on jest i dlaczego uważam, że to świetna inicjatywa, którą należy promować (nota bene, to nie jest wpis sponsorowany), przeczytacie w dzisiejszym krótkim artykule.
Szał dziecięcych ubranek
Pewnie każdy świeżo upieczony rodzic to zna. Gdy tylko znajomi i rodzina dowiadują się o ciąży czy narodzinach, zaczyna się powódź dobrych rad. A do tego często pada gorąca deklaracja typu: “Mam kilka ubranek po moim małym / mojej małej, podrzucę wam w najbliższym czasie!”. Pada od wielu osób z wielu stron. Człowiek nawet nie zdąży zaoponować, że “dzięki, ale już jesteśmy przygotowani”.
I faktycznie, po pewnym czasie pojawiają się ubranka. Jednak nie kilka sztuk, tylko kilka worków lub kartonów. I nie tylko dla noworodka, ale i na kolejne miesiące czy lata życia (“przecież wam urośnie, przyda się!”). O zgrozo, te prezenty bywają w ogóle nieuprane. Albo niewyselekcjonowane (czasami na niektóre sztuki nie da się patrzeć, a co dopiero nosić – w tak opłakanym są stanie!). Często są to ubranka dziecięce nie uwzględniające też płci dziecka. Choć dla mnie osobiście ta ostatnia kwestia ma marginalne znaczenie.
W efekcie młodzi rodzice, zalatani, niewyspani, z chaosem w mieszkaniu, pozostają sami ze stertą nowych ubrań w pokoju dziecięcym, o które często nawet nie prosili, a które muszą przejrzeć (kiedy?), uprać (kiedy?!), a jeśli zadecydują, że ich nie potrzebują, to muszą je jakoś “zutylizować” (znów zapytam, kiedy, gdy na wszystko brakuje czasu?! 😉 ).
Wiecie, o co chodzi – dostajecie masę ubrań, z których ostatecznie wykorzystacie przy pomyślnych wiatrach może 20%. Reszta z tych, które nadają się do ponownego użycia, okazuje się dla was niepraktyczna, albo zwyczajnie się wam nie podoba, nie pasuje do waszej latorośli. Co robić z tym przytłaczającym nadmiarem?
We Wrocławiu od pewnego czasu wsparciem przy takich i podobnych problemach jest właśnie Dzielciuch.
Dzielciuch – co to takiego? Na czym polega współdzielenie ubrań dziecięcych?
Jak deklarują koordynatorzy przedsięwzięcia, główną ideą inicjatywy Dzielciuch jest świadome i mądre gospodarowanie odzieżą dziecięcą oraz dążenie w stronę minimalizmu.
Każdy, kto ma w domu niepotrzebne już dziecięce ubranka, a także każdy, kto potrzebuje tego typu odzieży, może skorzystać ze wsparcia Dzielciucha. Przynieść “do bazy” swoje ubranka, a także wziąć te, których aktualnie potrzebuje. Wszystko dzieje się nieodpłatnie i kompletnie nie ma znaczenia, kto jest w jakiej sytuacji finansowej. Obowiązuje tylko zasada: bierzesz to, co jest ci faktycznie potrzebne. Dajesz to, co jest czyste, w dobrym stanie i może zostać ponownie wykorzystane.
Pierwszy Dzielciuch powstał w Kiełczowie w kwietniu 2021 roku i prowadzony był w domu przez Dominika Krawczyka. Jesienią 2021 powstał „Ruch Innowatorów Społecznych”, który obsługuje inicjatywę do dziś. Z prywatnego adresu Dzielciuch przeniósł się najpierw do lokalu przedszkola “Alto”, a gdy piszę te słowa, mieści się przy ul. Inflanckiej na Psim Polu we Wrocławiu.
Dzielciuch posiada swoją stronę internetową (klik), grupę dyskusyjną na Facebooku (klik), a także grupę do przeprowadzania licytacji zabawek i innych akcesoriów, z których dochód zostaje przeznaczony na utrzymanie Dzielciucha i rozwój kolejnych filii (klik).
Dlaczego uważam, że Dzielciuch jest mega?
Pierwsze, co mi przyszło do głowy, gdy dowiedziałam się o Dzielciuchu, było “wow, to jest piękne oblicze gospodarki współdzielenia, takiego oddolnego ruchu, w którym wspiera się lokalna społeczność!”. Widać, że wolontariusze są zaangażowani w inicjatywę całym sercem. Ilekroć odwiedzam Dzielciucha, panuje tam przyjazna, radosna atmosfera. Aż chce się tam wracać!
Funkcjonowaniu Dzielcicuha przyświeca kilka wartości, które także są mi bliskie:
- współdzielenie – zgodne z duchem “sharing economy” – nie kupuj, skoro możesz “pożyczyć”, wziąć za darmo lub wymienić! Dzielciuchowe ubranka mają po wewnętrznej stronie specjalną pieczątkę “nie sprzedawaj, puść dalej” – coś w ten deseń, dokładnego brzmienia nie pamiętam. Co ciekawe, wiele raz wziętych ubranek po pewnym czasie “wraca do punktu, mogą więc służyć kolejnym dzieciom.
- ochrona środowiska – im więcej ubranek znajdzie drugie, a może i trzecie i czwarte życie – tym lepiej. Przemysł tekstylny produkuje rokrocznie miliony ton śmieci. Ubrania czasem nie zdążą być nawet zakupione i ze sklepowych półek trafiają do utylizacji. O problemie możesz przeczytać m.in. tutaj. Dzielciuch chce minimalizować to zjawisko w kategorii ubrań dziecięcych.
- edukacja – głównie z postaw prospołecznych. Z jednej strony lokalna społeczność uczy się bezinteresownego pomagania, z drugiej przełamuje bariery związane z braniem za darmo. Bo kto z nas nie ma skojarzeń typu “biorą tylko biedni” albo “skoro za darmo, to tandeta”? Pora obalić te mity.
- oszczędność – to, co mi z racji tematyki bloga podoba się najbardziej 🙂 Ubranka dziecięce w sklepach kosztują nieraz fortunę. Mały ciuszek typu pajacyk potrafi kosztować nawet kilkadziesiąt, a niekiedy i kilkaset złotych! A jeden przy niemowlaku nie wystarczy. Trzeba mieć więcej sztuk. Do tego dzieci rosną w zastraszającym tempie, więc średnio co 2-3 miesiące dochodzi do wymiany garderoby. Dzielciuch to ogromna ulga dla rodzinnego portfela!
W ludziach siła!
Jestem pod ogromnym wrażeniem uporządkowania wszystkich ubranek w bazie. Poukładane są one w boksy wedle rozmiaru oraz rodzaju (góra / dół garderoby itp.). W samych boksach ubrania dziecięce są też poskładane. Jak już ludzie zaczną przebierać, to różnie bywa z tym porządkiem w boksach, wiadomo. Niemniej jednak słowa uznania należą się dla wolontariuszy za ogrom pracy, by to miejsce funkcjonowało w ten sposób. Pracy, którą wykonują zupełnie za darmo! Niektórzy przyjeżdżają na dyżury do Dzielciucha z odległych dzielnic miasta.
Tak jak wspomniałam, na razie funkcjonuje jeden Dzielciuch na Psim Polu, jednak pomysłodawcy chcą otworzyć kolejne Dzielciuchy we Wrocławiu (Krzyki, Fabryczna), a także poza miastem (np. Oleśnica). Chętnych do pomocy w organizacji kolejnych punktów Dzielciucha nie brakuje. To pokazuje, jak wielka siła drzemie w oddolnie organizowanych inicjatywach. W akcjach, w które angażuje się lokalna społeczność, dostrzegająca w działaniu Dzielciucha dobro i wspólne korzyści.
Docelowo inicjatywa ma się rozprzestrzenić na cały kraj. Jeśli więc czujesz, że idea działania Dzielciucha jest Ci bliska, zgłoś się – każdy nowy wolontariusz i lokalny koordynator jest na wagę złota! 🙂
Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi! Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ! Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest. Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂 |
Współdzielenie ubrań dziecięcych jest dobrym sposobem na oszczędzanie pieniędzy oraz zmniejszenie negatywnego wpływu na środowisko. Dzieci szybko rosną i często w ciągu kilku miesięcy potrzebują nowych ubrań. Wprowadzenie systemu współdzielenia ubrań dziecięcych pozwala na lepsze wykorzystanie ubrań, które już posiadamy, i udostępnienie ich innym rodzinom 🙂
Witam serdecznie, od lat monitoruję działania prospołeczne we Wrocławiu. Prędzej uważałem działalność dzielciucha za świetną inicjatywę,lecz ostatnio martwi mnie jego komercyjne działanie… Np pobieranie pieniędzy od ludzi „za wstęp” do lokalu… Proponujemy umieścić bramkarza przy wejściu. Myślę że pan Krawczyk zapomniał o idei z chwilą gdy zmienił stowarzyszenie w spółkę… Do rozważenia kogo i jak wspieramy.
Cześć. Pozwolę sobie się nie zgodzić 🙂 Do Dzielciucha chodzę od 2 lat i zawsze głównym problemem były fundusze na czynsz i na rozszerzenie działalności i powstanie kolejnych punktów w mieście. Działały licytacje, sama wystawiałam różne przedmioty, ale to były groszowe sprawy pochłaniające czas i energię, a przede wszystkim blokujące magazyn w Dzielciuchu, bo dużo osób nie zgłaszało się po wylicytowane fanty i te zalegały tygodniami. Jeśli ta inicjatywa ma się rozwijać, potrzebuje pieniędzy. Dzielciuch nigdy nie działał jako punkt zapomogi socjalnej, tylko miejsce współdzielenia ubranek dla osób, którym idea ochrony środowiska, oszczędzania i tworzenia społeczności opartej o sharing economy jest bliska. Jednorazowa wejściówka to koszt 20 zł, a można obłowić się w potrzebne ciuszki, w żadnym lumpeksie czy sklepie odzieżowym nie da się dostać tak dużo za tak mało. Można też wykupić karnet miesięczny na stronie www po założeniu konta Dzielgościa, koszt to 30 zł za cały miesiąc i można wtedy wchodzić bez ograniczeń. Poza tym, jak się przychodzi oddać ubranka i zabawki, to za każdą torbę jest upust 5 zł, a więc jak oddajemy 4 torby to wchodzimy za darmo. Moim zdaniem to uczciwy układ dla każdego, bo po raz kolejny podkreśla się znaczenie nie tylko brania, ale też oddawania, cyrkulacji tych ciuszków, co było misją tego miejsca od zawsze. Pozdrawiam serdecznie!
Inicjatywa Współdzielenie Ubrań Dziecięcych – Dzielciuch we Wrocławiu to genialny pomysł! Dzięki temu programowi rodzice mogą wymieniać się ubraniami dla dzieci, wspierając ideę zrównoważonego podejścia do mody dziecięcej. To nie tylko oszczędność, ale również szansa na promowanie świadomego konsumowania i dbania o środowisko.