Kilka przemyśleń po trzecim etapie konkursu Futures Masters

Za nami już trzy edycje konkursu Futures Masters. Niesamowite, jak ten czas leci. Mam nadzieję, że cześć z Was również bierze udział w zabawie, którą promuję wspólnie z kilkoma innymi blogerami i GPW. Cały czas podkreślam, że konkurs ten to doskonała okazja, by nauczyć się inwestowania w kontrakty terminowe i przekonać się, czy ten typ inwestowania to coś dla nas. Metoda całkowicie bezbolesna – inwestujemy “wirtualnymi” środkami pieniężnymi. Za to wygrana w konkursie jest jak najbardziej prawdziwa, a całkowita pula opiewa na kwotę 70 000 zł! Jakie mam wnioski po pierwszych trzech edycjach?

Kontakty terminowe – wyższa szkoła jazdy

Cóż, inwestowanie w kontrakty terminowe to nie taka bułka z masłem, jak mogłoby się początkowo wydawać. Tutaj naprawdę, by coś ugrać, trzeba trzymać rękę na pulsie i śledzić rynek non-stop. Zyskać można wiele, ale jeden nieprzemyślany ruch czy zbyt późna reakcja na docierające wieści z kraju i ze świata kosztować nas może sporo. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że w tej “zabawie” daytrading to chleb powszedni.

Mając na uwadze powyższe, swój udział w konkursie rozpoczęłam od drugiej edycji. Niestety, podczas pierwszego tygodnia rozgrywek doskonale wiedziałam, że nie będę miała wystarczająco dużo czasu na bieżącą analizę rynku i efektywną grę. Ba, przyznam szczerze, że nawet teraz trudno mi go wyłuskać i swój udział w konkursie bardziej traktuję właśnie na zasadzie doedukowania się niż zaciętej rywalizacji o czołowe miejsca.

Zresztą, w konkursie walczy aż 8000 zarejestrowanych graczy! Porażająca liczba. Rywalizacja jest spora, ale dodaje to dodatkowego dreszczyku emocji. No i te stopy zwrotu, które osiągają niektórzy uczestnicy, są naprawdę imponujące. Moje niestety są daleko w tyle – gdy udało mi się przekroczyć barierę 8 % zysku, byłam naprawdę z siebie dumna, ale niestety na zamknięciu ostatniej edycji konkursu nie udało mi się utrzymać na plusie. Musiałam się pogodzić z moim -1,23 % 😉 Nie zareagowałam w porę i przepadło. Cóż, taki urok instrumentów pochodnych – zdecydowanie łatwiej jest jednak operować na akcjach niż na kontraktach terminowych. W kontraktach terminowych człowiek naprawdę zaczyna doceniać błogosławieństwo, jakim jest ustawienie STOP LOSSa.

Jak już opisywałam we wpisie poświęconym charakterystyce kontraktów terminowych – dźwignia finansowa może być dla nas sprzymierzeńcem, ale trzeba pamiętać, że to miecz obosieczny – większe zyski zawsze oznaczają większe ryzyko. Pytanie, czy jesteśmy w stanie takie ryzyko zaakceptować. Dzięki grze w Futures Masters możemy się o tym przekonać. To taki mały sprawdzian dla naszej psychiki, jak zareagujemy na minusowe wartości w polu “stopa zwrotu”. Mimo że mamy świadomość, że gra się wirtualnym kapitałem, który odnawia się co tydzień, to widok ubywających z rachunku pieniędzy potrafi zakłuć. Mnie momentami wręcz palił ze złości 😉

Bez znajomości analizy technicznej daleko się nie zajdzie

Jeżeli to Wasze pierwsze spotkanie z kontraktami, to pewnie szybko przekonaliście się, że bez znajomości analizy technicznej ani rusz – przy grze z udziałem kontraktów terminowych codzienna analiza wykresów, formacji i świec to konieczność. Bez umiejętności odczytywania sygnałów inwestowanie w kontrakty to jak nocna jazda na rowerze poza miastem, kiedy nie mamy ani kamizelki odblaskowej, ani reflektorów. Czyli ruletka. Dlatego myślę, że dla wielu uczestników konkurs Futures Masters to też dobry czynnik motywujący, by nauczyć się odczytywać wykresy.

Przed nami jeszcze dwie edycje konkursu – najbliższa startuje już jutro, 16 lutego. Szansa na wygraną jest w zasięgu ręki, a może raczej – w zasięgu kliknięcia myszką.

Konkurs Futures Masters trwa! IV edycja

Bardzo podoba mi się środowisko konkursowe – uczestnicy otrzymują wraz z rejestracją w konkursie dostęp do wersji demo platformy GPW Tr@der. Jest ona bardzo intuicyjna i jeżeli ktokolwiek już wcześniej grał na giełdzie, szybko się tutaj odnajdzie. Ale nawet dla nowicjuszy jej obsługa nie powinna przysporzyć problemów. Gdyby jednak cokolwiek okazało się niejasne, nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Każdy konkursowicz dostaje tzw. Starter Pack z podstawowymi informacjami o zasadach konkursu, kontraktach terminowych oraz instrukcję do platformy GPW Tr@der.

Wielką zaletą rozgrywek jest także fakt, że organizatorzy naprawdę zadbali o to, by gra wiernie odwzorowała transakcje na prawdziwej giełdzie. Przed przystąpieniem do konkursu każdy gracz musiał dokonać wybory tzw. mentora, którego analizy i proponowane strategie śledzi się podczas konkursowych zmagań. Wybór mentora jest jednorazowy i niezmienny, nie oznacza to jednak, że nie możemy się posiłkować również opiniami i prognozami innych analityków. Na stronie konkursowej publikowane są komentarze wszystkich mentorów. Dzięki tak rozbudowanej bazie wiedzy możemy samodzielnie wyciągać wnioski i tworzyć własną strategię inwestycyjną. I o to tu chodzi!

Myśl samodzielnie – to Ty poniesiesz konsekwencje swoich wyborów

Mentorzy nie wyręczają nas z samodzielnego myślenia. My sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje pieniądze i podejmowane decyzje. Oni jedynie podpowiadają, na co należy zwracać uwagę, co pewne sygnały mogą oznaczać itp. Trzeba pamiętać, że komentarze giełdowe mówią o tym, co już było. Dalszy bieg wydarzeń wcale nie musi toczyć się po naszej myśli.

A tak z ciekawości, jak Wam poszło w dotychczasowych edycjach? Gracie dalej? Ja tak, bo to dobra nauka i emocjonująca zabawa. Chociaż teraz wiem, że rynek kontraktów terminowych to wyższa szkła jazdy i początkujący inwestor może tu dostać nieźle po łapach, jeśli wejdzie na prawdziwy rynek bez odpowiedniego przygotowania.

Kontrakty terminowe mogą dawać zapierające dech w piersiach zyski przy stosowaniu krótkoterminowych strategii. Wciąż trzeba czuwać i reagować. To nie ma nic wspólnego z długoterminowym inwestowaniem w spółki dywidendowe, gdzie chwilowe wahnięcia na rynkach nie wywołują u inwestora palpitacji serca, a który na rachunek maklerski może sobie zaglądać raz na miesiąc. Kontrakty terminowe są po prostu inne. Coś za coś – większe ryzyko, ale i perspektywa zarobienia dużych pieniędzy znacznie większa. Każdy z nas musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to “sport” dla niego.

Absolwentka germanistyki oraz informatyki i ekonometrii. Propagatorka idei edukacji finansowej. Pomaga kobietom zdobyć pewność siebie w obchodzeniu się z pieniędzmi, wspiera je w budowaniu własnej stabilności i niezależności finansowej. Autorka poradników "Pieniądze dla Pań" oraz "Kariera dla Pań". Zawodowo związana z branżą IT, gdzie pracowała jako twórczyni stron internetowych, kierowniczka projektów, scrum master i dyrektorka finansowa.

5 komentarzy do “Kilka przemyśleń po trzecim etapie konkursu Futures Masters”

  1. świetny blog, właśnie dlatego lubię tu zaglądać bo odpowiadacie na mnóstwo pytań które się pojawiają w trakcie inwestowania i pomagacie rozważać ewentualne ryzyko 😉 oby tak dalej, pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    • Hej, dzięki nytus. Cieszę się, że treści publikowane na blogu Ci odpowiadają, tylko sprostuję, że artykuły tworzy “zespół jednoosobowy”, tj. ja 😉 Pozdrawiam, Dana.

      Odpowiedz
  2. to prawda, nie ma co brać się za takie rzeczy bez znajomości podstawowych zasad i tematów 🙂 dlatego właśnie warto tu zaglądać bo można się czegoś ciekawego dowiedzieć 😉

    Odpowiedz
  3. Brałem udział w konkursie, jednak bez większych rezultatów. Powód – brak czasu na naukę, rozproszenie w różnych kierunkach swej internetowej aktywności. Dla mnie konkurs był zabawą. Może następnym razem, gdy przygotuję się lepiej mój wynik też będzie lepszy?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz