Ani nie odkryję Ameryki, ani nie wstrząsnę sercami milionów przyznawszy się do tego, że nie lubię sprzątać. Porządki domowe to iście syzyfowa praca. Równie syzyfowa co sprawnie działający podział obowiązków w domu. Co odkurzysz mieszkanie, co pozmywasz naczynia, to nie zdążysz się nawet uśmiechnąć, a tutaj sterty syfu rosną od nowa. Ogarnianie chaty nie jest rzeczą przyjemną, ale niestety konieczną, więc jak mi poczucie obowiązku i wewnętrzne wołanie mojego zmysłu estetycznego nakazują – sprzątam. Jednak tylko od nas zależy, na ile porządki domowe staną się czynnością uciążliwą, na myśl o której będą nas ogarniały mdłości. Tak moje drogie, założę się, że większość z Was nie mieszka sama, ale jednak to głównie Wy jak te woły na orce utrzymujecie mieszkanie w ryzach.
praca
Jak znaleźć pracę i nie zgubić po drodze siebie
Dzisiejszy wpis jest pierwszym z cyklu notek-recenzji książek, które tematycznie łączą się z prowadzonym przeze mnie blogiem. Na pierwszy ogień idzie publikacja Ewy Piórko oraz Pawła Burdzy pt. “Jak znaleźć pracę i nie zgubić po drodze siebie” wydana przez Świat Książki. Posiadany przeze mnie egzemplarz pochodzi z 2010 roku, jest więc dość aktualny; liczy w sumie 176 stron zamkniętych w miękkiej okładce. Gdy do tego dodamy przyjemny, nieduży format, to okaże się, że książkę tą swobodnie można nosić w torebce i nie zabierze ani zbyt wiele miejsca, ani zanadto nie obciąży naszych kręgosłupów. Przejdźmy jednak do meritum, czyli – co w środku?
Sposoby dorabiania w internecie
Jeśli dokucza nam brak czasu na dodatkową, czasochłonną działalność i nie możemy pozwolić sobie na przysłowiowy “drugi etat”, warto zainteresować się bliżej możliwościami, jakie ma nam do zaoferowania cyberprzestrzeń. Pokrótce opiszę, jak zarabiać przez internet i ew. jakie oferty omijać. Czy wszystkie metody generowania dodatkowego dochodu poprzez aktywność w sieci są opłacalne? Na jakie kruczki musimy zwracać baczną uwagę, decydując się na którąś z tych form zarobku? Spodziewajcie się takich tematów na blogu. Tym bardziej, że sposobów na „dorabianie do pensji” w Internecie znaleźć możemy wiele i całkiem sporo osób z tego korzysta.
Kobieta “bogata” złapana w “sieć” – czy biznes MLM jest dla każdego?
Już kolejna wiosna minęła odkąd odstąpiłam od pełnienia funkcji lidera zespołu w znanej firmie sprzedaży bezpośredniej działającej w branży kosmetycznej w modelu marketingu wielopoziomowego (ang. multi-level marketing, w skrócie MLM). Nazwijmy ją X. Z firmą X jako konsultant jestem związana już dość długo, bo od 2007 roku. Jako że miałam świetne wyniki i lubiłam tę pracę oraz produkty, które sprzedawałam, postanowiłam spróbować zrobić coś więcej. Zdecydowałam się zbudować swój zespół konsultantów i w ten sposób stworzyć też sławetny dochód pasywny, o którym tyle rozpisuje się chociażby bardzo ostatnio w Polsce popularny Robert Kiyosaki. Słowem: “zwykły” biznes MLM, gdzie dodatkowe profity czerpie się ze sprzedaży generowanej przez osoby z Twojej sieci. Ale, jak praktyka pokazała, nie taki znów “zwykły”. Panujące w X zasady i atmosfera rywalizacji między osobami budującymi swoje grupy, bardziej przywodzi jednak na myśl harówę w korporacji na etacie.