Pracująca i szczęśliwa mama? Poznaj historie 5 aktywnych zawodowo mam!

Dzień Matki to wyjątkowy dzień, pełen ciepła i wzruszeń. A jednocześnie dobry moment na podsumowania. Stanie się mamą pociąga za sobą ogromną odpowiedzialność. Wiele kobiet obawia się, co z ich karierą czy biznesem, gdy zostaną matkami. W związku z czym albo rezygnują z macierzyństwa, albo odkładają decyzję o zostaniu mamą na bliżej nieokreśloną przyszłość, albo już co prawda wyczekują dziecka, ale z głową pełną pytań i obaw związanych z ich życiem zawodowym po porodzie. Poprosiłam 5 niesamowitych kobiet, aby podzieliły się z Wami swoimi doświadczeniami i przemyśleniami na temat “mama w pracy”. Każda z nich jest na innym etapie życia i swojej przygody z macierzyństwem. Jedne pracują na etacie, inne prowadzą własne firmy. Mają jedno lub kilkoro dzieci, w różnym wieku. Poznajcie bohaterki dzisiejszego wpisu! 🙂

Ewa Tyralik

Ewa Tyralik - jestembogata.pl
Ewa Tyralik

Co było dla Ciebie dotychczas największym wyzwaniem jako pracującej matki?

Największym wyzwaniem jest dla mnie zadbanie o czas dla mojej relacji z mężem. Daję radę pogodzić grafiki mojej pracy, dwóch córek i nawet czasu dla siebie, ale uświadomiłam sobie, że o taki czas dla naszego związku potrzebujemy się zatroszczyć.

Bo prócz bycia przedsiębiorczynią, mamą, żoną, chciałabym pamiętać (i czuć), że jestem też kobietą z krwi i kości.

Jak udaje Ci się pogodzić pracę / biznes z wychowywaniem dziecka?

Teraz wydaje mi się to stosunkowo proste, bo dzieci już mam “odchowane” – starsza córka za rok będzie dorosła, a młodsza kończy sześć lat i idzie do szkoły. Co mi pomogło przetrwać wcześniej, gdy bywało trudniej? Przede wszystkim nauczyłam się prosić o wsparcie i korzystać z niego. Szukać “aliansów”, budować “sieci” – jeśli ja tak czy tak odbieram moje dziecko z przedszkola na zajęcia baletowe (czy robi to ktoś z mojej rodziny), mogę przy okazji zabierać dziewczynkę, która chodzi na te zajęcia razem z nią. Po co obie, jej mama i ja, mamy w tym czasie zostawiać pracę? Na zasadzie wzajemności mogę liczyć na pomoc tej mamy w innych momentach.

Ważne też dla mnie było dawanie sobie prawa do tego, że nie będę “idealną” mamą, gotową na każde skinienie. I widzę, że to jest wspierające dla moich córek, zwłaszcza starszej. Że przy okazji nauczyłam ją, że nie trzeba rezygnować ze wszystkich swoich potrzeb na rzecz innych.

Co z perspektywy czasu zrobiłabyś inaczej?

Zwróciłabym wcześniej większą uwagę na sprawdzenie, jakie mam priorytety i od nich zaczynałabym każdy dzień, a dopiero w następnej kolejności zajmowała się innymi tematami. Częściej zadawałabym sobie pytanie, czego ja chcę, a nie co powinnam zrobić, czy co wydaje mi się, że będzie właściwe czy właściwie postrzegane.

I na pewno dużo szybciej zaczęłabym zlecać na zewnątrz rzeczy, które mnie kosztują dużo nerwów i czasu i nie sprawiają mi radości, nie idą lekko, a skupiłabym się na tym, w czym naprawdę jestem dobra. Gdy zaczęłam tak funkcjonować, pojawił się efekt synergii – mniej wypalenia, więcej radości, zarabiałam więcej i mogłam się dzielić z tymi, którzy robili za mnie to, czego nie chciałam. Wcześniej udręczałam samą siebie graniem na każdym instrumencie w mojej orkiestrze. To mnie naprawdę dużo kosztowało i wcale efekt nie był taki dobry. Raczej miałam satysfakcję, że się naharowałam.

Jaką dobrą radą możesz podzielić się z innymi pracującymi i przedsiębiorczymi kobietami, które lada moment same staną się matkami?

Mam dwa “patenty”, które sprawdziły mi się bardzo w łączeniu roli mamy i przedsiębiorczyni. Za każdym razem, kiedy moje dziecko prosi mnie, żeby się z nią pobawić lub spędzić z nią czas, mam dla niej dziesięć minut. Nie mówię, że później, że nie teraz, tylko daję jej pełną uwagę przez dziesięć minut. Ten pomysł usłyszałam kiedyś od Oprah Winfrey i pomyślałam, że skoro działa w przypadku tak mega zajętej kobiety jak ona, u mnie też się sprawdzi. I rzeczywiście działa.

Dzięki temu nie zadręczam się wyrzutami, że stawiam pracę wyżej niż dziecko i że ono będzie kiedyś o sobie myślało, że jest mniej ważne, a dziesięć minut to wystarczająco, żeby się chwilę z uwagą pobawić i na tyle mało, że żaden świat się nie zawali, jeśli na 10 minut się z niego “zwolnię”. Zauważyłam, że dzięki temu moje dzieci chętniej bawiły się później same i nie domagały się ciągle mojej uwagi. Kto musi czasem popracować z domu, bo dzieci się pochorowały, wie, ile razy potrafią przychodzić z jakimś drobiazgiem.

Drugi pomysł dotyczy samych początków – kiedy urodziła się moja pierwsza córka, za wszelką cenę chciałam “nie wypaść” z rynku. Bardzo chciałam sobie i światu udowodnić, że nic się nie zmieniło, że daję radę tak samo, jak przedtem. Ale się zmieniło! Dzisiaj wiem, że zmiana to zawsze stres i napięcie, że trzeba trochę czasu, żeby się poczuć pewniej w nowych rolach, żeby to sobie w głowie poukładać i przede wszystkim też nacieszyć się tym, co jest. I jeszcze z całego serca poradziłabym, żeby nie wpadać w pułapkę myślenia, że skoro teraz mam dziecko i nie zarabiam, to muszę wszystko, co domowe, brać na siebie. To jest prosta droga, żeby szybko wpaść w kierat dwóch etatów, które trudniej potem jest renegocjować.

Ewa Tyralik
Ma za sobą kilka tysięcy godzin szkoleń i pracy z ludźmi (zarówno dla korporacji, jak i małych
i średnich przedsiębiorstw oraz osób prywatnych). W Szkole Trenerów Empatii uczy podstaw
empatycznej komunikacji, a w projekcie JestemBogata.pl pomaga odkryć czym dla każdej 
z nas jest bogactwo i osiągać go także w wymiarze konkretnym, finansowym. 

Znajdziesz ją na stronie ewatyralik.com oraz w projektach: 
www.dojrzewalnialiderek.pl
www.szkolatrenerowempatii.pl
www.jestembogata.pl.

Ada Tronina-Kosterkiewicz

Ada Tronina - Kosterkiewicz - pracująca szczęśliwa mama, blogerka i feministka
Ada Tronina-Kosterkiewicz

Co było dla Ciebie dotychczas największym wyzwaniem jako pracującej matki?

Największym wyzwaniem dla mnie nie było tak naprawdę pogodzenie wychowywania dziecka z pracą zawodową, tylko pracy zawodowej ze wszystkimi rzeczami, które robię poza nią, a które dało się godzić z pracą, gdy nie było dziecka i dało się godzić z opieką nad dzieckiem, gdy byłam na macierzyńskim. A trochę tych pobocznych projektów jest. Przede wszystkim pisanie. Pracując na etacie jestem w stanie rozdzielić grubą kreską czas spędzany w biurze i czas w stu procentach dla dziecka. Ale inne rzeczy robię po prostu po nocach. Niestety niektóre z nich musiały pójść w odstawkę. Na przykład aktywizm. Ciągle sobie obiecuję, że kiedyś do tego wrócę.

Jak udaje Ci się pogodzić pracę / biznes z wychowywaniem dziecka?

Zacznijmy od tego, że strasznie nie lubię tego pytania. Nikt nie zadaje go pracującym ojcom, a przecież ich też dotyczy. Przynajmniej powinno. Mój mąż też godzi pracę z wychowywaniem i wygląda to u niego podobnie jak u mnie, z tą różnicą, że prowadzi działalność i nie może brać zwolnień lekarskich, gdy mała choruje.

Jak to wygląda w praktyce? U nas jest to żłobek. Co by o nich nie sądzić, to genialny wynalazek. Sama zgadzam się z opinią, że aby wychować dziecko potrzeba całej wioski. Kiedyś naprawdę tak to wyglądało, kobiety przecież nie poszły do pracy w XX wieku. Żłobek to namiastka takiej wioski. Nie idealna, trochę sztuczna i pewnie dałoby się ją zorganizować lepiej, ale dla mnie to bardzo dobre rozwiązanie. Chociaż przyznam, że chętnie spędzałabym z moim dzieckiem więcej czasu. Gdybym miała możliwość zarabiać dobre pieniądze pracując na pół etatu, pewnie bym tak pracowała. Ale z perspektywy rocznej już przygody ze żłobkiem, nie mogłabym jej teraz stamtąd zabrać, nudziłaby się jak mops siedząc ze mną w domu.
Nie ma tu żadnych innych dzieci do gryzienia 😉

Po powrocie do domu jest full time dla dziecka w wykonaniu obojga rodziców. Wspominałam już, co robię po nocach?

Co z perspektywy czasu zrobiłabyś inaczej?

Lepiej wykorzystałabym czas na macierzyńskim. To znaczy szukałabym wtedy nowej pracy, bo pierwotnie taki miałam plan.

Poza tym, chyba wszystko zrobiłabym tak samo.

Jaką dobrą radą możesz podzielić się z innymi pracującymi i przedsiębiorczymi kobietami, które lada moment same staną się matkami?

Dobrze wykorzystać macierzyński. To najlepszy moment, żeby poukładać sobie w głowie priorytety oraz pomysły na życie i karierę. Serio, nigdy nie miałam tyle czasu na myślenie. Oczywiście przy małym dziecku jest się ciągle zajętą i zmęczoną, ale kiedyś ono w końcu idzie spać (czasami ty też, ale załóżmy, że akurat nie idziesz).

A tak serio, to nie słuchać zbyt wielu rad, tylko słuchać siebie.

Ada Tronina-Kosterkiewicz
Blogerka, webmasterka i graficzka, mama dwuletniej Luizy, feministka. 
W dziewiątym miesiącu ciąży przemawiała na Międzynarodowym Strajku Kobiet. 
Od czterech lat prowadzi bloga Rzeczovnik.pl, na którym stara się namawiać 
ludzi do (krytycznego) myślenia. 

Oprócz jednego ludzkiego dziecka, posiada trzy kocie. 

Dorota Filipiuk

Dorota Filipiuk - pracująca szczęśliwa mama trener efektywności osobistej
Dorota Filipiuk

Zawsze ceniłam sobie totalną wolność i to w całym moim życiu – dlatego nigdy nie pracowałam na etacie, dlatego wyruszyłam w podróż dookoła świata, dlatego założyłam swoje własne biznesy.

Macierzyństwa się bałam. Bardzo.

Z jednej strony nie wyobrażałam sobie siebie w roli matki, a z drugiej strony nie wyobrażałam sobie życia bez dzieci.

Strach “co się stanie” napędzały jeszcze głosy znawców dookoła: “wszystko Ci się zmieni (a ja nie chciałam, aby się zmieniało!), wyśpij się teraz bo potem to będzie za późno (a ja kocham spać!), teraz to już nie będzie tak łatwo (a ja zawsze chcę sobie ułatwiać życie!)”.

Mówili, że wszystko się zmieni – i mieli racje! Tylko dlaczego nie dodali, że na lepsze <3

To jest absolutnie niesamowite jakiej metamorfozy doznałam, kiedy urodziłam moją Córeczkę. Nie sądziłam, że macierzyństwo będzie takie magiczne, że obudzi we mnie najwspanialsze uczucia, że będę się czuła taka spełniona.

Wszystkie lęki zmieniły się w zachwyt, a pragnienie totalnej wolności w chęć wspólnego odkrywania. Jestem zaskoczona i upojona miłością 😉

Co było dla Ciebie dotychczas największym wyzwaniem jako pracującej matki?

Ciężko mi wybrać jakieś szczególne wyzwanie, bo byłam przygotowana na to, że moje życie będzie wyglądało trochę inaczej niż dotychczas. Mimo że pracuję zdalnie, to jednak wychodzę na siłownię, spotykam się ze znajomymi, chodzę na basen i chcę korzystać z różnych wydarzeń kulturalnych. Nie jest to jednak aż takie proste ze względu na to, że karmię piersią i z Dzidziusiem jestem cały czas. Oczywiście mogłabym skorzystać z laktatora, jednak na początku nie chciałam Jej uczyć jedzenia z butelki i tak już zostało 😉

Jak udaje Ci się pogodzić pracę/biznes z wychowywaniem dziecka?

Kiedyś pracowałam według ściśle określonego harmonogramu – konkretna godzina kiedy zaczynałam i kończyłam pracę, a nawet kiedy miałam przerwę. Teraz wygląda to inaczej – moja Córeczka decyduje kiedy pracuję. Kiedy idzie spać, ja siedzę z komputerem i działam. Kiedy Ona się bawi pięknie sama, jestem przy niej i planuję, zlecam, a nawet nagrywam!

Mam szczęście, że moja Córeczka jest aniołkiem, a mój Partner również pracuje w domu. Dzięki temu mogę zawsze wygospodarować czas, a w razie czego prosić o pomoc.

Od początku istnienia moich biznesów cały czas delegowałam obowiązki i robię to również teraz, dzięki czemu mam czas na robienie tego, co najważniejsze i planowanie kolejnych projektów.

Jaką dobrą radą możesz podzielić się z innymi pracującymi i przedsiębiorczymi kobietami, które lada moment same staną się matkami?

Kochana Przyszła Mamo! To zupełnie normalne, że się boisz – jesteś ambitną i odpowiedzialną Osobą, która na pewno chce sprostać każdej roli na 101%. Przed Tobą fascynująca przygoda! Jak nigdy dotąd będziesz świadoma swoich priorytetów, jak nigdy przedtem będziesz działać efektywnie wykorzystując czas w towarzystwie cudownego Kompana i fali pozytywnych uczuć.

  • Daj sobie minimum miesiąc po urodzeniu na nacieszenie się Maleństwem i zajmowanie się tylko nim.
  • Bazuj na priorytetach a nie ścisłym harmonogramie.
  • Planuj czas wolny dla Ciebie, wspólny tylko z partnerem i czas ze znajomymi (jeśli uważasz to za ważne).
  • Wysypiaj się – nie żartuję, to jest możliwe 😉 Bez snu będziesz marudna i nieefektywna w pracy. Mnie najbardziej pomogło w tym dostawne łóżeczko, dzięki czemu nigdy nie wstaję w nocy do karmienia.
  • Jak najwięcej deleguj – nie rób tego, co możesz zlecić innym poniżej stawki, za którą sama jesteś w stanie pracować.
Dorota Filipiuk
Psycholog, trener efektywności osobistej i nowoczesnych technik nauki.
Autorka programów szkoleniowych rozwijających najważniejsze kompetencje XXI wieku.
Właścicielka 2 firm, które założyła w podróży dookoła świata; podróżniczka, pasjonatka 
zdrowego stylu życia i przeszczęśliwa mama Kornelki. 
Prowadzi swój kanał na YouTube, podcast a także Akademię Efektywności.
dorotafilipiuk.pl  

Gosia Zimniak

Gosia Zimniak - pracująca szczęśliwa  mama freelancer
Gosia Zimniak

Obecnie – w związku z tym, że moja córeczka jest jeszcze malutka – nie podejmuję się większych zleceń. Co nie znaczy, że nic nie robię (tego chyba nie umiem). Aktywnie działam na Instagramie, promuję swoją książkę o infografikach i rozwijam się rysunkowo.

Przyznaję, nie chciałam zbyt wcześnie rzucać się w wir zleceń.

Chociaż z drugiej strony miałam pozytywne doświadczenia z pracą po urodzeniu pierwszego dziecka. Wtedy nie robiłam sobie przerwy, bez problemu realizowałam duże zlecenia dla klientów. Ale też mój synek bardzo współpracował ze mną w tym zakresie – miał długie i bardzo regularne drzemki. No i był jeden. Teraz mam dwójkę dzieci, którym w równym stopniu chcę poświęcać czas, więc na pracę jest tego czasu troszkę mniej.

Zazwyczaj działam, gdy dziecko śpi w ciągu dnia lub wieczorami. Łącząc wychowywanie dziecka z pracą trzeba się liczyć z tym, że na pracę przeznaczamy czas, który można by spędzić w bardziej relaksujący sposób (np. oglądanie filmu wieczorem lub wcześniejsze pójście spać). To czym się zajmuję zawodowo, jest moją pasją, więc nie mam problemów z motywacją. Największym wyzwaniem jest natomiast poukładanie priorytetów związanych z pracą. Jestem osobą, która ma milion pomysłów na minutę, chciałabym rozwijać moją działalność w różnych kierunkach, ale nie mam na to wszystko czasu. Dlatego konieczne jest wybranie tego, co najważniejsze i skupienie się na tym.

Jaką radę bym miała dla przedsiębiorczych kobiet, które wkrótce zostaną mamami? Przede wszystkim nie należy porównywać się do innych matek, bo to zawsze rodzi frustrację. To, że jakaś kobieta aktywnie pracuje z małym dzieckiem u boku, nie oznacza, że my też musimy, że nam to będzie wychodzić (są różne sytuacje życiowe i różne dzieci). Ważne jest to, by być wierną sobie, swoim decyzjom. Tylko my wiemy, co będzie najlepsze dla naszego dziecka i dla nas samych.

Gosia Zimniak
Ilustratorka i projektantka infografika, autorka książki "Infografika. Sztuka atrakcyjnego
prezentowania treści."  Od 2011 pracuje jako freelancerka.
Mama prawie 5-letniego Kosmy i 5-miesięcznej Basi. 
gosiazimniak.pl

Beata Redzimska

Beata Redzimska
Beata Redzimska

Macierzyństwo jest przygodą, które jak każda przygoda – wewnętrznie stymuluje do działania i zmusza do lepszej organizacji (czy wręcz wymusza lepszą organizację).

Przeszłam przez chyba wszystkie typowe okresy dla kobiety, w której życiu pojawia się małe dziecko i która odkrywa uroki macierzyństwa.

Przez długi czas, jeszcze jako “niewtajemniczona”, byłam przekonana, że macierzyństwo wygląda jak w amerykańskim serialu, jak “Żar młodości”.

W takich serialach, kiedy pojawia się dziecko, leży sobie i śpi, albo gdzieś tam się grzecznie bawi i nie widać go ani nie słychać. A dorośli sobie spokojnie dyskutują i żyją dalej tak, jakby nic się nie zmieniło.

W rzeczywistości: macierzyństwo wywala wszystko do góry nogami. Ale w takim pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Nikogo nie chcę przed macierzyństwem przestraszyć. Wręcz przeciwnie, uważam, że to jest najlepszy prezent, jaki podarowało mi życie.

Macierzyństwo to piękna przygoda, wydobywa z nas to, co najlepsze. Nawet jeżeli wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiego (jakże jeszcze małego) człowieka.
Okazuje się, że jesteśmy w stanie zmobilizować się do działania: mimo zmęczenia, niedoboru snu i energii. Wstajemy w środku nocy, by zająć się płaczącym, ząbkującym dzieckiem, czuwamy nocami przy chorym dziecku, a kolejnego dnia prężnie stajemy na nogach, gotowe podjąć kolejne wyzwania i wydaje nam się to całkiem naturalne, nic wielkiego, banalna kolej rzeczy.

Ale z tym podejmowaniem nowych wyzwań kolejnego dnia, ostrzegam, żeby jednak nie przeginać struny: nie wymagać od siebie za dużo

Bo to jest ta druga strona medalu: sama popełniłam ten błąd. Wydawało mi się, że kiedy urodzę, nic się nie zmieni: przybędzie mi tylko w domu – dziecko. Wydawało mi się, że urlop macierzyński to będzie urlop dla mnie. Że posunę naprzód swoje osobiste projekty, że to będzie czas na mój rozwój.

Zauważam, że wiele kobiet ma podobnie. W czasie ciąży mamy tendencję do idealistycznego (a więc odrealnionego) planowania, ile zrobimy na urlopie macierzyńskim (ile przeczytamy książek, lektur do przeczytania odłożonych na lepsze czasy, ruszymy z biznesem, bo przecież siedząc w domu przy dziecku i nic nie robiąc będziemy mieć na to czas)…

Tymczasem okazuje się, że urlop macierzyński nie jest dla nas, tylko my jesteśmy dla dziecka. A w ogóle urlop macierzyński nie jest żadnym urlopem, bo macierzyństwo wymaga dyspozycyjności. Ale też jak dzieci szybko rosną… Nie obejrzysz się i dziecko pójdzie do przedszkola. A kiedy dzieci pójdą do przedszkola, z czasem dla siebie jest już inaczej.

Moja rada dla młodych mam: wziąć poprawkę na to, że przy małym dziecku nigdy niczego nie da się tak do końca przewidzieć. Uroki pracy z małym dzieckiem są takie, że możesz mieć ambitne plany i dokładnie rozplanować sobie ich realizację w czasie, a dziecko się rozchoruje, albo po prostu będzie domagać się czegoś zupełnie innego. I to nie powinno być źródłem wewnętrznej frustracji.

Nie ma sensu winić siebie, że czegoś nie zrobiłyśmy, skoro fizycznie się nie da. Bo dobra mama to szczęśliwa mama.

Przepracowana mama, po zarwanych (na własne życzenie) nocach, non stop wymęczona, wykończona, padająca na pysk już od samego rana – to sfrustrowana mama…

Bo dziecko potrzebuje i wymaga naszej cierpliwości i radości życia. To my mamy ją w nim zaszczepić.  

Beata Redzimska
Blogerka, emigrantka, poczwórna mama. Kobieta, która niejednego w życiu doświadczyła,
z niejednego pieca jadła chleb. Od prawie 20 lat mieszka na emigracji we Francji, w Paryżu.
Prowadzi kilka blogów, w tym m.in. beatared.com oraz vademecumblogera.pl 
Mama w pracy. Pracująca i szczęśliwa mama - 5 inspirujących historii

Mama w pracy – Wasze doświadczenia!

Niezmiernie się cieszę, że Ewa, Ada, Dorota, Gosia i Beata zgodziły się podzielić z Wami swoimi doświadczeniami. Jeszcze raz – serdecznie dzięki, dziewczyny!

Sama jeszcze nie jestem matką, więc bardzo zależało mi na tym, aby swoimi historiami podzieliły się z Wami kobiety, które “siedzą w temacie”. Mam nadzieję, że dzięki nim dowiedziałyście się czegoś ciekawego, udało się rozwiać nękające Was wątpliwości i przegonić strachy. Jak się czujecie?

Zachęcam także wszystkie pracujące mamy: zdradźcie Wasze patenty na to, jak realizujecie się zawodowo i opiekujecie dziećmi. Czy i Wy miałyście podobne obawy, zanim zostałyście matkami? Jak dzielicie się obowiązkami wychowawczymi z partnerem? A może któraś z Was jest dzielną, samotną matką (ostatnio spotkałam się z innym określeniem, mianowicie “samodzielna mama” 🙂 )? Koniecznie napiszcie w komentarzu! Życzę Wam cudownego Dnia Matki!

Podobał Ci się ten wpis? Uważasz go za przydatny? Chcesz mnie wesprzeć?
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się nim ze znajomymi!
Nieco niżej znajdziesz przyciski do udostępniania artykułu w różnych serwisach internetowych. Dla Ciebie to jeden klik, który trwa chwilę, a dla mnie szansa na dotarcie z wartościowymi treściami do nowych odbiorców 🙂 DZIĘKUJĘ!

Zapraszam Cię też do polubienia bloga Kobiece Finanse na Facebooku oraz śledzenia go na Twitterze lub obserwowania na Instagramie. Jestem również obecna na platformie Pinterest.

Najbardziej zachęcam jednak do zapisania się na mój newsletter. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco z nowymi wpisami, ciekawostkami, wartymi odnotowania wydarzeniami i poradami 🙂

Absolwentka germanistyki oraz informatyki i ekonometrii. Propagatorka idei edukacji finansowej. Pomaga kobietom zdobyć pewność siebie w obchodzeniu się z pieniędzmi, wspiera je w budowaniu własnej stabilności i niezależności finansowej. Autorka poradników "Pieniądze dla Pań" oraz "Kariera dla Pań". Zawodowo związana z branżą IT, gdzie pracowała jako twórczyni stron internetowych, kierowniczka projektów, scrum master i dyrektorka finansowa.

11 komentarzy do “Pracująca i szczęśliwa mama? Poznaj historie 5 aktywnych zawodowo mam!”

  1. Piękne historie. Macierzyństwo zmienia nas i odmienia nasze życie. Jest jednak tak pięknym doświadczeniem, że śmiało można uznać je za najlepszy pozytywny motywator. Powodzenia dziewczyny!

    Odpowiedz
  2. Cieszę się, że w tych wypowiedziach można znaleźć nie tylko elementy pracowania ale również wartości jaką daje odpoczynek. Mam poczucie, że to nadal jest temat tabu wśród kobiet a także kobiet-matek

    Odpowiedz
    • U kobiet-matek szczególnie… Bo przecież będąc na macierzyńskim “są na urlopie” (takie błędne myślenie wielu osób w swej wypowiedzi celnie wypunktowała Beata). Pozdrawiam serdecznie! 🙂

      Odpowiedz
  3. Wspaniale się czyta o tak zapracowanych mamach! U mnie macieżyństwo wywaliło wszystko do góry nogami, jak u opisanych kobiet, zmieniło wszystko na plus! Teraz syn ma dopiero rok, ja od paru miesięcy staram się działać na ile tylko mogę, czyli online. Rozpoczęłam tym samym nową przygodę z blogiem i instagramem, w nowej dla mnie tematyce. Jeśli ktoś chce to można, z tym że rzeczywiście trochę trzeba odchować (lub skorzystać z wynalazku żłobka) 😉

    Odpowiedz
  4. Aż mi się przypomniała moja mama jak otworzyli z tatą firmę, przeprowadzili się 200km od rodzinnych stron, wynajmowali piętro w domu i 50 km dalej stawiali swój, przy naszej dwójce z czego ja miałem jakiś rok. I zawsze traktowali to jako coś normalnego, nawet się trochę teraz tym przechwalają.

    A teraz w moim otoczeniu wszyscy się boją co to będzie z pracą i dzieckiem jednocześnie. Nie wiem czy to ludzie zmiękli czy tylko takich spotykam?

    Odpowiedz
  5. “Tymczasem okazuje się, że urlop macierzyński nie jest dla nas, tylko my jesteśmy dla dziecka. A w ogóle urlop macierzyński nie jest żadnym urlopem, bo macierzyństwo wymaga dyspozycyjności.” – Dokładnie!

    Odpowiedz
  6. Sam tytuł zawiera logiczną sprzeczność – nie można pracować i matkować. Nie można być szczęśliwą, partoląc pracę i udając matkę.,Chyba że matkowanie określamy tak , jak z dumą twierdzi jedna z pań : Za każdym razem, kiedy moje dziecko prosi mnie, żeby się z nią pobawić lub spędzić z nią czas, mam dla niej dziesięć minut.
    A ile czasu poświęcasz klientowi ?
    Wydaje ci się, że jest znakomicie. jesteś taka dzielna – wszystko godzisz. Jak było – powiedzą ci twoje dorosłe już dzieci. Przecież zarabiałaś na prywatne szkoły, lekcje języków, inne luksusy. Uwierz mi – ta cena jest bardzo wysoka.
    Chcesz pracować – znajdź nianię. Tak robiły bogate kobiety od wieków. Twoja Mary Popins zrobi to lepiej, niż ty w przelocie.

    Odpowiedz
    • Cześć Monika 🙂 Czy miałam zapracowaną mamę – trochę tak, nauczycielka fizyki, jedna z 2 nauczycieli fizyki w dużej szkole. Uczyła wiele klas, a do tego przynosiła pracę do domu i siedziała nad papierami długo po północy, układała i sprawdzała zadania, kartkówki, sprawdziany, układała konspekty. Plus do tego różny administracyjny stosik dokumentacji 😉 Mieszkała z nami babcia i to ona głównie szykowała posiłki i czuwała, by dzieciaki za dużo czasu nie spędzały przed tv czy komputerem 😀 Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz