Tego wpisu miało nie być, nie miałam go w ogóle w planach. Zazwyczaj nie komentuję bałaganu politycznego, bo szkoda mi na to czasu, nerwów i miejsca na blogu. Jednak od wczoraj wręcz mnie nosi. Z irytacji aż mi przez moment skoczyła temperatura do 37,6 stC. Wpis będzie wyjątkowo krótki, nie do końca grzeczny, ale po prostu czuję, że muszę to z siebie wyrzucić, bo się uduszę (temperatura, duszności – cholera, politycy wykańczają ludzi na równi z COVID-19). Obok tego nie da się przejść obojętnie, więc dorzucę do sprawy swoje trzy grosze. A sprawa nosi tytuł: podwyżki dla rządu, senatorów, posłów i wzrost subwencji dla partii politycznych… Teraz. W czasie pandemii i kryzysu.
społeczeństwo
Co chcesz dostać w prezencie?
Dla wielu osób to pytanie – zabójca. Chyba każdy z nas choć raz w życiu je usłyszał. Ktoś powie, że pytanie “co chcesz dostać w prezencie?” jest cholernie nietaktowne. Ktoś inny – “uff, tego mi brakowało, dzięki, że pytasz”. A jakie Ty masz podejście do wypytywania Ciebie przez rodzinę i znajomych, co byś chciał/a dostać w ramach prezentu? Ogarnia Cię oburzenie, czy wdzięczność? Jak się wtedy zachowujesz? Temat na czasie, bo święta tuż, tuż i pewnie znajdzie się ktoś, kto o to zapyta 😉
Polska to chory kraj
Pod hasłem “Polska to chory kraj” wystartowała jakiś czas temu oddolna, ponadpartyjna inicjatywa osób związanych ze środowiskiem medycznym. Okręgowa Izba Lekarska przed wyborami ogłosiła “Narodowy Kryzys Zdrowia”. W całym kraju pojawiło się 180 plakatów rozwieszonych w 180 miastach związanych z tą akcją. A wszystko po to, by zwrócić uwagę na palący problem, od którego kolejne ekipy rządzące umywają ręce (a niektórzy, jak np. pan Terlecki, chyba w ogóle żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, ględząc o tym, jakoby polska służba zdrowia była w Europie na jednym z najwyższych poziomów). Problem ów jest bardzo poważny: nasza służba zdrowia mocno podupada na zdrowiu i jeśli kolejne rządy nic z tym fantem nie zrobią – przejdzie w stan agonalny.
Prezenty na komunię – moje obserwacje
Jakie prezenty na komunię dać dla chłopca lub dziewczynki? Tak, wiem – pewnie powiecie, że rychło w czas wyskakuję z tym wpisem. W końcu sezon komunijny dobiega końca. Jednak za mailową namową jednego z czytelników postanowiłam Wam napisać co nieco w tym temacie, zwłaszcza że tematyka prezentowa od pewnego czasu stale gości na blogu. Wątek prezentów na komunię stanowić więc będzie jej uzupełnienie. A kto wie, może wpis pomoże komuś z Was przy wyborze prezentu komunijnego za rok 😉
Nikt nie zmusza do bycia nauczycielem
Tak samo jak nikt nie zmusza do bycia pielęgniarką, ratownikiem medycznym, lekarzem… A jednak ludzie wybierają te niełatwe ścieżki zawodowe, mimo że wiążą się one z dużą odpowiedzialnością i presją społeczną. Dlatego uszanuj, albo przynajmniej przemilcz, zamiast szczuć. Tak mogłabym podsumować wiadra pomyj, jakie wylewane są na nauczycieli, a na które napotykam, przeglądając serwisy informacyjne, komentarze i dyskusje w internecie. Myślałam, że uda mi się na blogu ominąć temat strajku nauczycieli, ale jednak nie: nie umiem. Nie umiem, bo – przyznam szczerze – gdybym się w porę nie opamiętała, to dziś dzieliłabym ich los.
Nowa Zelandia – finansowe ciekawostki
Wróciłam w zeszłym tygodniu z największej przygody mojego życia, czyli podróży na drugi koniec świata. Przepiękne, soczyście zielone krajobrazy, niesamowite góry, krystalicznie czyste powietrze i woda, wyjątkowa fauna oraz uśmiechnięci, serdeczni i bardzo pomocni mieszkańcy – taki obraz Nowej Zelandii zostanie mi na zawsze w pamięci. Wizyta w Nowej Zelandii była moim największym marzeniem (męża też, jako wiernego fana serii filmów Władca Pierścieni oraz Hobbit, które nakręcono w tym kraju) – udało się je zrealizować w ramach podróży poślubnej. Nie ukrywam, że jestem zafascynowana Nową Zelandią, jej przyrodą i kulturą i gdyby przyszło mi gdziekolwiek z Polski wyemigrować, to przeprowadziłabym się właśnie tam.
Dlaczego sprzedaliśmy się za grosze? Transformacja gospodarcza i skutki likwidacji zakładów przemysłowych
Od pewnego czasu dręczy mnie przygnębienie. Związane jest ono z tym, co obserwuję dookoła. Nie dziwię się, że ostatnie wybory wygrał PiS. Obecna partia rządząca zdobyła poparcie społeczeństwa, bo doskonale wczuła się w panujące wśród ludzi nastroje – poczucie, że przegrali. Poczucie, że Polska faktycznie jest w ruinie, a naród został skrzywdzony, a powodem tego stanu rzeczy jest likwidacja zakładów przemysłowych po 1989 roku. Mieszkańcy dużych miast być może aż tak boleśnie nie odczuli skutków transformacji i tego na co dzień nie dostrzegają, ale na tzw. prowincji zmiany gospodarcze dały popalić. Wystarczyło obiecać, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości Polska podniesie się z kolan, że Polacy znów będą u siebie – i odnieśli sukces.